Kiedyś na Usenecie na grupie poświęconej motoryzacji ktoś opisywał powiadamiacz, jaki zastosował w swoim samochodzie. To był stary telefon komórkowy z wyłączonym dźwiękiem i kartą SIM sieci, która umożliwiała lokalizację telefonu po wysłaniu na jego numer SMS-a. Telefon był ukryty w samochodzie i przyłączony na stałe do zasilania (i tu może być problem przy stosowaniu go w mobilu), po wysłaniu na niego SMS-a telefon odpowiadał SMS-em z lokalizacją. Dokładność zależała od miejsca postoju samochodu (w miastach to było kilkadziesiąt metrów, poza miastami gorzej - rzadziej rozmieszczone BTS-y). Podobno ten, który to opisywał, 3 razy podawał policji, gdzie stoi jego skradzione auto i zaczynali go podejrzewać, że sam maczał palce w tych kradzieżach.
Myślę że można by jakoś ten pomysł zaadaptować z użyciem obecnych telefonów wyposażonych w GPS i programów podających lokalizację drugiego odbiornika, słabym punktem jest zasilanie niestety. Jakiś akumulator musiałby być zabudowany w mobilu i to dyskretnie.