Ostatnio jadąc na mieście widziałem jednego Pana , który mył swoją reklamę... ...ale do tego tematu zaraz wrócimy ...
....2, 3 miesiące wcześniej oklejałem busa wylewką. Klienta podwiózł po odbiór auta właśnie wyżej wspomniany Pan. Klient cały posikany ze szczęścia i radości. Bardzo mu się podobało. Wspomniany Pan stoi obok i wybrzydza. A może to można było dać tak, a to tak, to tak i to tak. Końca zmian nie było. A czy dobra folia, a czy dobry laminat, a jaki druk ..... ...bo jemu robili i jest niezadowolony i że trzeba nas pilnować na każdym kroku bo robimy inaczej fuszere. Popatrzyłam na reklamę na jego aucie , którym podjechał. Może fuszery nie było , ale jakkolwiek wymiana reklamy na nową już by się przydała.
...wracając do początku opowieści . Jadę i widzę jak Pan myje grafikę na kasetonie. hmmm . Drabinki nie zobaczyłem . Za to Pana stojącego na ziemi ze szczotką na kiju w dłoni, na której to była zawinięta szmata od podłogi. I heja banana . Dawaj po grafice od lewa do prawa. Później się dziwi , że coś jest zniszczone. Założę się , że tą samą szmatą od podłogi nie mył swojego auta. A ściera ja żywa z filmu wyjęta . To chyba było " Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" , kiedy przemiła Pani podawała kurczaka przez szmatkę.
-----------------