Wirtualny influencer z Opus B na profilu KFC

Jak na lidera opinii przystało – Colonel Sanders, przejmując profil KFC na Instagramie, pokazuje swoje życie, nierzadko podsuwając followersom złote rady i błyskotliwe cytaty. Wirtualny influencer publikuje wysmakowane artystyczne zdjęcia, dodaje popularne hashtagi i nawiązuje współpracę z innymi markami. Czy ten wirtualny ambasador pasuje do marki KFC? Czy jego działania są trafne? Na te i inne pytania odpowiadają nasi eksperci: Kamila Klimczak, Krzysiek Wróblewski i Martyna Wieczorek.

- Jestem na tak! Pierwsza autentyczna współpraca influencerska, bez zbędnych fochów, PR-owych strzałów w kolano, udawania, że "ten produkt naprawdę działa". Wirtualny Colonel Sanders to po prostu doskonałe rozwiązanie zarówno dla marki, jak i fanów KFC. Komunikacja oparta na puszczaniu oka do odbiorcy zawsze się sprawdza, tak samo i w tym wypadku, wystarczy spojrzeć na wyniki każdego z postów. Jeśli do tego dodamy konsekwencję w działaniach i częstotliwość publikacji, to ten influencer zawsze ma czas i jest terminowy – zatem otrzymamy dobrze skrojony koncept na prowadzenie wyróżniającego się kanału na Instagramie. A co ze współpracą z innymi markami? W końcu mamy influencera, który nie boi się „mixować” różne marki i za każdym razem robi to równie dobrze. Brawo KFC! - KAMILA KLIMCZAK, Social Media Specialist w Opus B

- Osobiście nie jestem oddaną fanką „influencerstwa”, nawet jeśli influencer stojący za marką jest wymyślony i ironiczna przekrętka jest jawna. Mimo to fajnie jest zobaczyć na restauracyjno-foodowym profilu NAPRAWDĘ coś innego, a nie klasyczne produkty wrzucone w jakąś kanwę. No i coś, co moim zdaniem naprawdę pokazuje dystans marki - współpraca z innymi brandami. Zamiast wielkiego logo KFC, mamy otagowanych partnerów. Zasięg się zgadza, jak na współpracę z influencerem przystało. Czekam. Może jeszcze się coś wydarzy? - MARTYNA WIECZOREK, Copywriter w Opus B

- Era influencerów trwa w najlepsze, ale era wirtualnych influencerów dopiero rozkwita. I to jak! Dała nam przykład Miquela Sousa, jak zbierać followersów, kryjąc się pod wirtualną powłoką mamy. Ostatnio głośno mówiło się o Chrisie Buettim, nowojorskim programiście, który napisał bota błyskawicznie wynoszącego swojego twórcę do rangi instagramowego celebryty - głównie po to, aby za darmo jadać w ulubionych restauracjach. A teraz, cały na biało, wjeżdża on - Colonel Sanders nowej ery. Elegancko i świadomie bierze na warsztat archetyp współczesnego influencera i radośnie z niego dworuje, serwując mnóstwo życiowych prawd okraszonych lifestylową fotografią, a wszystko to w zamierzonej autoparodii i subtelnej drwinie. Trudno jest nie docenić tej kreacji.  Stary Colonel Sanders powiedział kiedyś: “I've only had two rules: Do all you can and do it the best you can”. Nowy Colonel Sanders ze swoim #secretrecipeofsuccess wiernie podąża ścieżką twórcy kurczakowego imperium. - KRZYSZTOF WRÓBLEWSKI, Head of Digital w Opus B