IMPOZYCJA, czyli montaż elektroniczny, traktowana bywa jako ostatni etap prepressu lub też jako pierwszy etap produkcji. Tak czy siak, trafia tutaj każdy plik produkcyjny, który niczym biblijny wielbłąd, przedostał się przez igielne ucho preflightingu. Wszystko, co ma być wydrukowane techniką offsetową, musi być wcześniej zmontowane w odpowiednie arkusze drukarskie, a następnie przeniesione przez system naświetlenia CTP na matryce poligraficzne.
Znaczenia impozycji w procesie realizacji wyrobu poligraficznego nie sposób przecenić, gdyż jest to nie tylko ostatnia deska ratunku dla grafików chcących poprawić wykryte tu błędy projektowe, ale przede wszystkim miejsce optymalizacji zarówno procesu druku, jak procesów postpressowych.
Gdzie diabeł nie może…
Błędne decyzje technologiczne podjęte na etapie impozycji odbijają się przykrą czkawką, której echo niesie się długo przez rozległe hale działów produkcyjnych, by na końcu trafić z hukiem na biurko prezesa.
Pewnie też z tego względu, w działach impozycji pracują głównie kobiety, które – jak wiadomo – słyną z umiejętności połączenia precyzji wykonania z odpornością psychiczną. Kiedy montuje się arkusze, pod druk których właśnie wjechały dwa TIR-y papieru, można odczuwać dreszczyk emocji na plecach, szczególnie, że za nimi dyszy i sapie wiecznie niezadowolony Pan Drukarz.
Co bardziej empatyczni graficy próbują czasem ulżyć tej kobiecej niedoli i przygotowując pliki produkcyjne, przeprowadzają we własnym zakresie „wstępne prace impozycyjne”, czym nieświadomie dolewają jedynie oliwy do ognia.
To, co kiedyś przy montażu filmów na estralonach było faktycznie dużym ułatwieniem, dziś, w dobie aplikacji impozycyjnych typu: Signastation, PuzzleFlow, Metrix czy też Preps, traci zupełnie na znaczeniu.
Chochlik drukarski po przejściu przez impozycję.
Pamiętajmy więc: Wszelkie parowanie stron, układanie wizytówek na formatach A4, dodawania pasków barwnych, paserów i znaczników drukarskich zamiast pomagać, utrudnia jedynie montaż i należy się takowych „ułatwień” zdecydowanie wystrzegać.
Jeśli faktycznie chcemy przyspieszyć proces elektronicznego montażu publikacji, przesyłajmy pliki produkcyjne, które:
- przeszły już wszystkie korekty, rewizje i superrewizje,
- zawierają trimboxy i odpowiednie spady,
- mają jednakową orientację,
- są zgodne ze zleceniem produkcyjnym,
- są prosto i właściwie nazwane, np: okładka, środek, maska na lakier, wykrojnik.
W szanujących się zakładach poligraficznych istnieje zwyczaj przekazywania klientowi do zatwierdzenia zripowanych (czyli zrastrowanych już przez program naświetlający) plików bądź wydruków impozycyjnych (dawniejsze cromaliny). Jest to praktycznie ostatni moment na wykrycie ewentualnych błędów, powstałych w trakcie procesu impozycji i ripowania. Zawartość i układ plików impozycyjnych może być jednak dla osób niewtajemniczonych pewnym zaskoczeniem.
Montaż pod rodzaj druku
Przeważnie format papieru, na jakim drukowana będzie publikacja, jest znacznie większy od formatu samej publikacji. Stąd na arkuszu układa się (montuje) od dwóch do kilkunastu tych samych użytków.
Z grubsza rzecz biorąc, istnieją trzy sposoby, na jakie można te użytki ułożyć na arkuszu: forma na formę, na obracanie, na przewracanie. W pierwszym wypadku, na przodzie arkusza (Arkusz 1A) znajdą się wyłącznie przody publikacji, a na tyle arkusza wyłącznie tyły (Arkusz 1B). Z jednego kompletu matryc drukarz drukuje najpierw wszystkie przody, następnie wymienia blachy na drugi komplet i po odwróceniu papieru drukuje wszystkie tyły.
W drugim i trzecim przypadku arkusz z obu stron zawiera naprzemiennie połowę użytków przodu publikacji i połowę tyłu. Drukarz posiada tylko jeden komplet blach. Drukuje na nim przód arkusza, następnie obraca (lub przewraca) papier wzdłuż krótkiego bądź długiego boku i tym samym kompletem blach drukuje tył arkuszy papieru.
Przykładowo: Realizujemy druk ulotki dwustronnej formatu A5 (105x148mm) na papierze formatu A1+ (630×880 mm). W zależności od zastosowanego sposobu montażu możecie otrzymać do zatwierdzenia trzy rodzaje impozycji:
Montaż „forma na formę”. Arkusz 1A zawierający 16 użytków przodu ulotki.
Montaż „forma na formę”. Arkusz 1B zawierający 16 użytków tyłu ulotki.
Montaż „na obracanie” (wzdłuż krótszego boku). Na impozycji powstaje jeden montaż: Arkusz 1AB zawierający 8 użytków przodu ulotki i 8 użytków tyłu ulotki.
Montaż „na przewracanie” (wzdłuż dłuższego boku). Na impozycji powstaje jeden montaż: Arkusz 1AB zawierający 8 użytków przodu ulotki i 8 użytków tyłu ulotki.
Montaż pod typ falcowania
Sprawa komplikuje się znacznie, kiedy mamy do czynienia z publikacją złożoną, taką jak książka, broszura czy katalog.
W zależności od ilości i formatu stron, typu oprawy, rodzaju papieru, parametrów maszyn falcujących i bigujących, impozycja tej samej publikacji może być zrobiona na kilkanaście sposobów. W tym celu zazwyczaj korzysta się z gotowych schematów falcowania wybierając taki, który jest najbardziej optymalny. Każdy profesjonalny program do impozycji posiada pokaźną bibliotekę gotowców, którą w każdej chwili można powiększać za pomocą odpowiedniego narzędzia do tworzenia składek. Chociażby pobieżnie omówienie zawartości biblioteki wzorców falcowania znacznie przekracza ramy chochlikowych felietonów, ograniczymy się więc do jednego przykładu.
Realizujemy druk broszury: format A5, objętość 32 strony, szycie zeszytowe. Do dyspozycji mamy maszynę drukarską formatu B1.
Ponieważ broszura jest szyta zeszytowo, ilość stron w każdej składce musi być wielokrotnością liczby 4 – tak, aby szycie drutem mogło się odbyć po grzbiecie. W związku z powyższym, składki w naszej publikacji mogą mieć: 4, 8,12 lub 16 stron. Używamy więc takiego schematu falcowania, który odpowiada najlepiej formatowi i możliwościom posiadanej maszyny falcującej. Dla zbierania i falcowania ręcznego może to być składka czterostronicowa. Wtedy układ stron na arkuszach będzie wyglądał następująco:
Arkusz 1A – składka 4-stronicowa. Dla 32-stronicowej broszury, szytej zeszytowo
Arkusz 1B – składka 4-stronicowa. Dla 32-stronicowej broszury, szytej zeszytowo
Jeżeli dysponujemy falcerką pełnoformatową, możemy skorzystać ze wzorca 16-stronicowego. Wtedy impozycja będzie wyglądać następująco:
Arkusz 1A – składka 16-stronicowa. Dla 32-stronicowej broszury, szytej zeszytowo.
Arkusz 1B – składka 16-stronicowa. Dla 32-stronicowej broszury, szytej zeszytowo.
Pomiędzy tymi dwoma skrajnymi przykładami istnieje kilka bądź kilkanaście innych układów, których wykorzystanie powinno być każdorazowo uzgadniane z osobą projektującą ścieżkę technologiczną dla danego zlecenia. W praktyce o wszystkim decydują często panie z impozycji, które wiedzą najlepiej, jak każdemu dogodzić.
Montaż zoptymalizowany
W dobie rosnącej jak grzyby po deszczu ilości drukarń internetowych i spadających tym samym cen, przed impozycją stanęły nowe zadania. Nie wystarczy już – nawet w najbardziej optymalny i poprawny technologicznie sposób – zmontować jednego konkretnego zlecenia na arkuszu.
Bywa, że prawie jednocześnie, na poligraficzną wokandę wpada kilkaset drobnych zleceń, które trzeba pogrupować wg rodzajów papieru i typu uszlachetnień, a następnie sensownie zmontować z jak najmniejszymi stratami papieru. W efekcie na impozycję trafiają paczki po kilkadziesiąt plików od różnych klientów i konia z rzędem temu, kto jest zdolny w wyobrażalnym do przewidzenia czasie dokonać „ręcznie” właściwej optymalizacji arkusza.
Na szczęście współczesne programy do impozycji, takie jak np. program Metrix, pozwalają nie tylko wykonać automatyczną impozycję z kilkudziesięciu zleceń jednocześnie, ale po wprowadzeniu do programu cen za papier i stawek za czas pracy maszyn, obliczają szacunkowy koszt druku, dając do wyboru kilka lub kilkanaście wariantów układu prac na arkuszu. Narzędzia takie nie są w stanie zastąpić do końca pracy człowieka, ale bez ich wsparcia dzisiejszy montaż elektroniczny obejść się już nie może.
Bądźmy jednak spokojni. Rola pań na impozycji jest nie do podważenia, dzięki czemu praca w drukarni ma ciągle swój metafizyczny urok…
Z chochlikowym pozdrowieniem
Andrzej Gołąb
grudzień, 2015
Projekt logo: Bronisław Józefiok