Dwie osoby zwolnione z pracy w agencji J. Walter Thompson Group Poland i państwowy bojkot napojów Tiger - to echa skandalu z reklamą zamieszczoną przez Maspex w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Jak informuje Rzeczpospolita, państwowe firmy wycofują jeden z flagowych produktów Maspexu po skandalu z nawiązującą do Powstania Warszawskiego grafiką zamieszczoną na profilu firmy na Instagramie. Mimo szybkiej reakcji producenta, który po fali krytyki przeprosił i zdecydował się przeznaczyć pół miliona złotych na fundusz wspierający powstańców, państwowe media przypuściły na firmę atak, którego kulminacją było ostentacyjne wylanie napoju na podłogę przez dziennikarza TVP Info. W państwowych mediach podkreślano m.in., że marka Tiger należy do Dariusza Michalczewskiego "posiadającego również niemiecki paszport".
Według Rzeczpospolitej z produktów Tiger oficjalnie zrezygnowało Polskie Radio, ale ważniejszy okaże się z pewnością bojkot w liczącym się w segmencie energetyków kanale sprzedaży jakim są stacje benzynowe. Należący do państwa Lotos już wycofał produkt ze sprzedaży, a Orlen nie zaprzecza takim planom. Według informacji Rzeczpospolitej obie spółki planują wprowadzić do sprzedaży w miejsce Tigera produkty pod marką własną.
To jednak nie koniec kłopotów. Zawiadomienie prokuratury w sprawie znieważenia narodu zapowiedzieli warszawscy radni PiS, zaś założyciel fundacji Reduta Dobrego Imienia Maciej Świrski planuje pozew o co najmniej milion złotych przeciwko agencji J. Walter Thompson Group Poland za "naruszenie pamięci przodków".
Pracę w agencji, z którą producent rozwiązał kontrakt, straciły już dwie osoby odpowiedzialne za zamieszczenie grafiki na profilu Maspexu na Instagramie. Cytowani przez Rzeczpospolitą specjaliści z branży reklamowej zwracają uwagę, że choć opatrzona hasłem "Chrzanić to, co było, ważne to, co będzie" reklama pojawiła się na instagramowym profilu w dzień wybuchu Powstania, zauważona została z wielodniowym opóźnieniem, co pokazuje według nich mizerną jakość pracy agencji. Sprawa zwolnienia pracowników budzi jednak w branży kontrowersje. Dawid Szczepaniak z agencji VML skrytykował tę decyzję pisząc na Facebooku: "Zrzucanie odpowiedzialności na team to najgorsza możliwa praktyka".
Zwolnień nie będzie w Maspexie. Szefostwo firmy przyznaje, że zawiodła uproszczona procedura kontrolna działań w mediach społecznościowych. Jednak zamiast zwolnień, dwóch pracowników działu odpowiedzialnego za komunikację w social media czekają kary finansowe i własny wkład w pomoc powstańcom.
Źródło: Rzeczpospolita, TVP Info, Facebook