logo
KURIER
Polska reklama i poligrafiaKURIER

Brytyjskie władze wzywają do bojkotu świątecznej kampanii Coca-Coli

   08.12.2017, przeczytano 1716 razy
ilustracja
fot. Coca-Cola

Brytyjski resort zdrowia zaapelował do lokalnych władz i centrów handlowych, aby zakazały wizyt promocyjnych bożonarodzeniowych ciężarówek Coca-Coli ze względu na niekorzystny wpływ cukru zawartego w napojach na rozwój próchnicy i otyłości wśród dzieci.


Artykuł pochodzi z portalu Signs.pl: https://www.signs.pl/brytyjskie-wladze-wzywaja-do-bojkotu-swiatecznej-kampanii-coca-coli,34789,artykul.html

Jak informuje The Guardian, dyrektor Public Health England skrytykował kampanię marketingową producenta, w ramach której 14-tonowe ciężarówki ozdobione czarodziejskimi światłami i sztucznym śniegiem odwiedzają kolejne miejscowości, aby reklamować produkty Coca-Cola. Reakcja PHE zbiegła się z opublikowaniem wyników badań wskazujących, że w większości miejsc, które mają znaleźć się na trasie przejazdu, stwierdza się ponadprzeciętny odsetek dzieci z próchnicą lub otyłością.

Coca-Cola wysyła w okresie przedświątecznym dwie ciężarówki do 42 miejsc w Anglii i Szkocji. Towarzyszące akcji reklamy mówią, że ciężarówki będą "dostarczać świąteczną radość w całym kraju" i zachęcają do robienia sobie z nimi zdjęć selfie. Personel oferować ma odwiedzającym, w tym dzieciom, darmowe próbki napojów.

Producent broni się wskazując, że oferuje całą paletę napojów, w tym wersję dietetyczną i bez cukru, zaś ta ostatnia stanowi 70% wszystkich próbek wydawanych na trasie przejazdu ciężarówek. Coca-Cola wyjaśnia, że w wypadku dzieci poniżej 12-go roku życia próbki wręczane są wyłącznie za zgodą rodziców, a trasa przejazdu jest co roku modyfikowana, aby zapewnić "sprawiedliwy rozkład geograficzny w Wielkiej Brytanii".

W Polsce akcja przejazdu ciężarówek rozpoczęła się 2 grudnia i obejmie 32 miejscowości.

Źródło: The Guardian, Coca-Cola

REKLAMA

Komentarze

Zaloguj się i dodaj komentarz
,

Skoro jest taki niebezpieczny, to należy zdelegalizować. A co!

avatar użytkownika
,

Myślisz że państwa są gotowe podważyć układ utrzymujący już od czasów prehistorycznych ekonomię i spokój społeczny na względnie stabilnym poziomie, dzięki produkowaniu dla plebsu i mas pracujących tanich węglowodanowych zapychaczy żywieniowych? Przecież nawet współcześnie odwrócenie lansowanej do dziś "piramidy żywieniowej", w której najtańszy węglowodanowy syf reprezentowany jest najobficiej, byłoby niewykonalne z punktu widzenia ekonomii. Biedni muszą jeść cukry - nikt póki co nie wymyślił dla nich alternatywy.  

,

To był sarkazm.

Brytyjski resort zdrowia powinien zasięgnąć drugiej opinii na temat zdrowia psychicznego swojego szefa.
  

avatar użytkownika
,

Czyli mamy już drugą teorię tłumaczącą genezę tego apelu.  

,

Abstrahując od powodów, ten apel jest wydarzeniem bezprecedensowym.
O ile rozumiem, że władza wykonawcza można próbować wpływać na wolny rynek inicjatywami ustawodawczymi, o tyle nawoływanie do zakazów realizowanych w taki sposób, pokazuje brak poszanowania dla reguł i ujawnia, że brytyjskie ministerstwo zdrowia nie radzi sobie na polu edukacji w zakresie zdrowego żywienia.
Oba powody kwalifikują ministra do dymisji.
  

avatar użytkownika
,

Sprawa jest faktycznie mocno niejednoznaczna. Konsekwencja i uczciwość wymagałaby wystąpienia z podobnymi inicjatywami także w stosunku do pozostałych producentów napojów oraz pozostałych grup produktów odpowiedzialnych za sztucznie zawyżoną konsumpcję węglowodanów i związane z tym szkody zdrowotne - czyli produktów zbożowych, ryżu, ziemniaków itp. Jak już zostało powiedziane - jest to zwyczajnie niewykonalne z powodów ekonomicznych i społecznych.

Z drugiej jednak strony akcja Coca-Coli jest niezwykle ostentacyjna i może być przez ludzi odczytywana jako zachęta czy wręcz usprawiedliwienie dla spożywania napojów słodzonych ("skoro władze na to pozwalają, to nie może być aż tak szkodliwe") - niezależnie czy ktoś wziął udział w akcji, zapoznał się ze zróżnicowaną ofertą producenta i czy miał okazję sięgnąć po próbki. Na końcu takich decyzji są jednak zawsze indywidualne losy, zdrowie i życie konkretnych ludzi - trudno w prosty sposób skalkulować ich bilans.
  

,

Generalnie rzecz ujmując, swoboda reklamowa sprawiła, że większość producentów tzw śmieciowej żywności zachowuje się ostentacyjnie. Bo mogą. Bo ich pozycja na rynku jest na tyle mocna, że mogą traktować konsumenta jak skarbonkę do rozbicia w dowolnym momencie.

I to KONSUMENT ma zmienić podejście producentów.
Nie zastraszony przez politykierów czy zaszczuty durnymi regulacjami prawnymi, ale WYEDUKOWANY konsument.
  

avatar użytkownika
,

Rzecz w tym, że mocna pozycja rynkowa producentów śmieciowej żywności nie wynika z uwarunkowań rynkowych, ale politycznych i społecznych. Oni są niezbędni do tego aby konstrukcja społeczna się nie zawaliła. Władza państwowa współuczestniczy w kształtowaniu niezdrowego modelu żywienia, korzysta na nim i chroni go, bo zapewnia tej władzy stabilność. Pytanie czy powinna go w tej sytuacji jednocześnie ograniczać, przycinać to co ewoluuje w zbyt ekstremalnym lub groźnym kierunku? Wydaje się że prosta konstatacja: "skoro sami jesteście w to umoczeni to siedźcie cicho" jest zupełnie nieprzekonująca. To taki sam teren wymagający zarządzania jak każdy inny. Konsument nie ma tu nic do powiedzenia - nie tupnie nogą i nie zacznie finansować sobie zdrowego jedzenia z pieniędzy ukrytych w skarpecie.  

,

Spiskowa teoria dziejów?
Bleh.
  

avatar użytkownika
,

Spiskowa? Teoria?? Większości ludzi na świecie nie stać na zapewnienie sobie optymalnego koszyka żywieniowego, z wystarczającym udziałem drogich produktów pochodzenia zwierzęcego. Tak zawsze było odkąd indywidualne polowania i zbieractwo zastąpił społeczny podział ról - i tak będzie jeszcze zapewne bardzo długo. Biedniejsi skazani są na tanie zapychacze na bazie węglowodanów - to są brutalne fakty, a nie żadna teoria.

Nawet w tak bogatych krajach jak USA widać, że ludzie biedniejsi nie są w stanie tego przeskoczyć, padając ofiarą epidemii otyłości. Bycie konsumentem na rozwiniętym rynku, edukacja itp. nie daje im w tym względzie żadnego pola manewru ani środków nacisku na producentów, dopóki w portfelu są pustki. Gdyby zaś portfel był pełen, nikt nie musiałby na producentów naciskać - sami zadbaliby o powszechną zmianę nawyków żywieniowych w kierunku produktów zdrowszych i... droższych!

Jak widzisz nie jest to sytuacja do uregulowania wyłącznie rynkowymi mechanizmami. I co? Państwo ma ją zostawić nie pilnując i nie ingerując? Twoim zdaniem lepiej aby ludzie truli się cukrami sadząc, że to element malowniczej (i zapewne nieszkodliwej) tradycji? A może należy od państwa oczekiwać minimum uczciwości i rugowania tego rodzaju komunikatów z przestrzeni publicznej?
  

,

Dlaczegoś biedny?
Bom głupi.
A dlaczegoś głupi?
Bom biedny.

Nie trafia do mnie argument, że biedny musi się zapychać guanem, bo nie stać go na zdrowe jedzenie. Tym bardziej nie trafia, że niejednokrotnie guano jest droższe niż zdrowa żywność.
  

avatar użytkownika
,

Widać żyjesz w jakimś wyizolowanym świecie. Masz świadomość, że w marketach dostępne są np. "produkty seropodobne" udające żółte sery, ale robione z tłuszczy roślinnych i skrobii zamiast ze zwierzęcego mleka? Kogo obchodzi że jakieś argumenty do Ciebie nie trafiają, skoro te produkty znajdują masowego nabywcę, a znajdują - bo są ludzie, których nie stać na kawałek prawdziwego żółtego sera? Twoje teorie nie mają wpływu na rzeczywistość, a wygląda ona tak, że olbrzymie rzesze ludzi trują się codziennie cukrowym syfem bo na nic innego ich nie stać. W tej sytuacji można im sprzedać np. butelkę wody mineralnej za 1,5 zł, albo przekonywać, że biorą udział w pięknej, zachodnioeuropejskiej tradycji kupując wodę z cukrem za 4 zł. Serio chcesz bronić nieskrępowanego prawa do kolportowania takich komunikatów?  

,

I mam świadomość, że są OZNACZONE a obok nich leżą PRAWDZIWE sery.
A klient może wybrać, tym bardziej, że produkt seropodobny jest tańszy czasem ledwie kilka procent.

Problem polega na tym, że często konsument NIE ROZUMIE różnicy, widzi tylko i wyłącznie niższą cenę.
  

,

A Tobie, mam wrażenie, marzy się pozbawienie konsumenta prawa do samodzielnego wyboru, w imię troski o jego samopoczucie.  

avatar użytkownika
,

Nie chcesz zrozumieć że klient z cienkim portfelem nie ma możliwości wyboru. Ci którzy sięgają po takie produkty nie robią tego z powodu braku edukacji czy pod wpływem jakichś nacisków. W szerszej, światowej skali powszechny dostęp do produktów pochodzenia zwierzęcego jest nierealny i żadne Twoje apele czy poglądy tego nie zmienią. Pytanie czy rządy mają z tego powodu powiedzieć "to w takim razie nie róbmy nic", czy jednak w takiej sytuacji na jaką ekonomia pozwala starać się promować wybory zdrowsze, a ograniczać promocję wyborów niezdrowych, np. zwiększających jeszcze udział cukrów w diecie?  

,

Oczywiście, że ma wybór. Tyle, że braki w edukacji, powodują, że rozumie wyłącznie argument niskiej ceny.
Efekt jest taki, że mama bierze dla dziecka "zdrowy" jogurt w którym na 100 g produktu jest 15 g cukru, choć obok jest tańszy, niemarkowy produkt w którym cukru jest 7 g. A gdyby rozejrzała się uważniej, znalazłaby taki bez cukru. Też tańszy.

Promować zdrowsze oznacza promować jakiegoś konretnego producenta czy konkretny produkt.
A w edukacji nie chodzi o wtłaczanie komuś do głowy marek i produktów, ale o nauczenie czytania etykiet.
Żeby konsument rozumiał co kupuje i dokonywał wyboru świadomie, nawet jeśli czasem oznacza to zakup koli.
  

avatar użytkownika
,

Jasne. Jak siądzie pod sklepem i poczeka na Św. Mikołaja to będzie miał wybór i kupi sobie ten żółty ser na święta. Zaś akcja Coca-Coli to Twoim zdanie wsparcie dla tej tak potrzebnej edukacji...?  

,

Akcja CC to działanie wolnorynkowe, zgodne z prawem. Słodycze może i są niezdrowe, ale legalne.

Zaś apel ministra to chamskie nadużycie, próba OMIJANIA prawa.
  

avatar użytkownika
,

Papierosy i alkohol również są legalne, jednak ich reklama i dystrybucja podlegają ograniczeniom ze strony państwa. Tutaj również dostrzegasz "chamskie nadużycie" i próbę omijania prawa?  

,

Ale rozumiesz różnicę między USTAWĄ regulującą obrót towarami a APELEM ministra, żeby sklepy ODMAWIAŁY współpracy z legalnie działającym podmiotem, którego produkty NIE PODLEGAJĄ żadnym specjalnym rygorom?  

avatar użytkownika
,

Producenci alkoholu i tytoniu także działają legalnie, a różnica jest jedynie taka, że w jednym wypadku ograniczenia na taką działalność nakłada władza ustawodawcza, a w innym - wykonawcza.  

,

No właśnie. Dystrybucję jednych reguluje USTAWA a te drugie nie są objęte żadnymi ograniczeniami.
Zatem to, co robi brytyjski DOH, jest naruszeniem reguł.

I nie ma znaczenia co jeden i drugi myśli o CC i jej produktach.
  

avatar użytkownika
,

Reguły dyktuje zarówno władza ustawodawcza jak i wykonawcza. Ustawa nie ma wcale lepszego prawnego umocowania niż dekrety, decyzje i apele władzy wykonawczej. To władza ustawodawcza powołuje tak naprawdę swoje wykonawcze ramię i deleguje na nie uprawnienia do rozstrzygania kwestii niewymagających przepuszczania przez parlamentarną maszynkę. Ustawowa forma wcale nie jest niezbędna aby władze, całkowicie zgodnie z regułami, ograniczały możliwość promocji produktów legalnych, ale uznanych przez nie za szkodliwe. Do tego łańcuszka dołączają często władze samorządowe, współdecydując całkowicie legalnie o zasadach dystrybucji takich produktów na własnym terenie - mimo że nie mają oparcia w żadnych USTAWACH. Pisanie tego wyrażenia z użyciem majuskuły nie przydaje desygnatowi wagi, wymaganej do obronienia Twoich tez...  

,

Oczywiście, że ustawa MA umocowanie, a apel NIE MA umocowania.
Gdyby to było tożsame, to parlamenty, zamiast uchwalać ustawy, by apelowały.
  

avatar użytkownika
,

Jeżeli interesujesz się problemem podziału kompetencji między władzą wykonawczą i ustawodawczą w Wielkiej Brytanii, znajdziesz na ten temat z pewnością mnóstwo interesujących materiałów w sieci. Powodzenia.  

,

Wielka Brytania, krokami premier Theresy May idzie w stronę dobrej zmiany - wie co jest lepsze dla obywateli i nie traci czasu na pytanie ich o zdanie.
W tyym kontekście rzeczywiście ktoś powinen to badać.
  

avatar użytkownika
,

Faktycznie, powinni w tej sprawie rozpisać ogólnonarodowe referendum, a następnie jego wyniki przekuć na formę ustawową, podpieczętowaną na koniec przez Królową.  

,

Nie. Powinni iść na skróty i za pomocą apeli w telewizji narzucać swoje przekonania legalnie działającym firmom.  

avatar użytkownika
,

Jeszcze inaczej: powinni skasować całe prawodawstwo i podatki aby wadze nie narzucały niczego "legalnie działającym firmom".  

,

Widzę, że nadal nie rozumiesz, że firmy podlegają regulacjom prawnym, dla których istnieje cała ścieżka legislacyjna, a nie apelom opartym o chwilowe i nieuzgodnione z nikim widzimisię ministra.  

avatar użytkownika
,

Zainteresuj się jak działa władza wykonawcza i ustawodawcza, jak dzielą między siebie kompetencje i w jaki sposób uzyskują wpływ na "legalną" działalność firm. Materiałów na ten temat jest sporo.  

,

A apele czyją są kompetencją?
I jakie jest ich umocowanie prawne? Mają moc ustawy, uchwały czy rozporządzenia?
  

avatar użytkownika
,

Takie same jak apele o mycie rąk czy oszczędzanie energii. wystosowywane wobec legalnie działających podmiotów? Energię również ktoś sprzedaje, jest cały łańcuch legalnie działających firm którym zależy aby sprzedaż była jak największa. Wyobraź sobie teraz że któraś z nich wpada na pomysł aby zorganizować głośną akcję promującą zwiększone zużywanie prądu...  

,

Ale odróżniasz apel - myjcie zęby - od apelu - Nie współpracujcie z tą firmą?
Rozumiesz różnicę w wydźwięku i ewentualne konsekwencje prawne?
  

avatar użytkownika
,

Apel myjcie zęby ma niezwykle negatywne dla rynku usług stomatologicznych i producentów plomb.  

,

Nie ma, bowiem samo mycie nie zwalnia z wizyt kontrolnych i nie chroni przed koniecznością odwiedzania stomatologa.
  

avatar użytkownika
,

Gdyby stomatolodzy mieli zarabiać wyłącznie na wizytach kontrolnych, poszliby z torbami. Kto byłby w stanie wówczas utrzymać wyposażenie gabinetów i przemysł pracujący na ich rzecz? Plomby, amalgamaty, preparaty, implanty - to wszystko przestałoby być potrzebne na masową skalę. Zdajesz sobie sprawę jak wzrosłyby ceny plombowania w tych nielicznych przypadkach gdy apel okazałby się nieskuteczny? Horror normalnie...  

,

Problemy z zębami nie są pochodną wyłącznie złej diety, w szczególności spożywania napojów gazowanych ze stajni CC.
Więc nie ma obaw o stan kont stomatologów i protetyków.
  

avatar użytkownika
,

Uff - no to od dziś można przestać myć zęby, marnując jak się okazuje tylko czas, energię i pieniądze. Co za niespodziewana konkluzja i jaka ulga!  

,

A jest obowiązek mycia zębów?
Był jakiś apel w tej materii?
  

avatar użytkownika
,

E tam pewnie chodzi o to że co niektórym "kulturom" kolą w oczy pewne świeta.

avatar użytkownika
,

A w której to Twoim zdaniem kulturze marketingowa akcja Coca-Coli jest elementem świątecznej celebry?  

avatar użytkownika
,

W tej z ksiąg Abrahamowych: drugiej po żydowskiej, a nie podoba się trzeciej po żydowskiej.

avatar użytkownika
,

Na prawdę? Marketingowe eksploatowanie tematyki świątecznej jest Twoim zdaniem elementem tradycji i celebry chrześcijańskiej?   

avatar użytkownika
,

Oczywiscie  

avatar użytkownika
,

Zobaczmy co na to papież: "W obecnym konsumpcyjnym społeczeństwie czas przygotowań do świąt ulega swoistemu komercyjnemu zanieczyszczeniu, które grozi zafałszowaniem jego autentycznego ducha, charakteryzującego się skupieniem, umiarkowaniem, nie zewnętrzną, ale wewnętrzną radością"...

Czyli może był to akt pro- a nie antychrześcijański? Widzisz ile warte jest wikłanie dyskusji w takie propagandowe i ideologiczne bagno? Czy wszystko musimy w tym utytłać?
  

avatar użytkownika
,

Wystarczająco długo mieszkałem w WB żeby spokojnie móc stwierdzić że cukier tu jest tylko pretekstem.
Mamy w Europie wojnę kultur którą sami sobie importowaliśmy a to są takie drobne oznaki rozmontowywania naszej zachodnio europejskiej. /Nie to żebym był religijny czy wierzący.
  

avatar użytkownika
,

Papież będący przeciwnikiem takiej marketingowej celebry pozostaje oczywiście w spisku z brytyjskim ministerstwem zdrowia, dążąc do zniszczenia naszej zachodnioeuropejskiej kultury... A Ty w takiej sytuacji mówisz, że zachowujesz spokój? Jak Ty to robisz?!  

,

A kogo obchodzi zdanie papieża?  

avatar użytkownika
,

Tych którzy martwią się kulturową czystością bożonarodzeniowej celebry?  

,

Przecież oni nie mogą pić CC, więc ich celebra związana z kampaniami CC nie dotyczy.  

avatar użytkownika
,

Kto taki nie może pić CC? Obrońcy chrześcijańskich tradycji w Europie? Jakiś rząd im tego zabronił? Eurojanek nic o tym nie wspominał...?  

,

CC to przecież grzech i rozpusta.  

avatar użytkownika
,

A kto Ci powiedział że obrońcy europejskich tradycji chrześcijańskich to osoby wierzące? Eurojanek na przykład twierdzi że nie jest ani religijny ani wierzący, więc pić może co chce. Ale jeśli ma z powodów ideologicznych czy politycznych na względzie zachowanie tradycji chrześcijańskich, to powinien chyba w swojej walce uwzględniać stanowisko papieża w tych sprawach?   

,

Papież nie jest zwierzchnikiem duchowym niewierzących obrońców tradycji.  

avatar użytkownika
,

A kto mówi o jakimś zwierzchnictwie duchowym? Mowa o wskazywaniu właściwej formy kultywowania tradycji, czyli o kwestiach czysto formalnych, a nie duchowych. To kościoły chrześcijańskie, wśród nich Kościół Katolicki, którego głową jest papież, są źródłem tych tradycji i mają największe kompetencje aby wypowiadać się które formy celebry w tradycjach tych się mieszczą, a które są im obce. Jeżeli papież wskazuje, że komercjalizacja świątecznej celebry owym tradycjom zagraża, to wydaje się że taki głos powinien być wskazówką dla ich obrońców, nie sądzisz?  

,

Tym bardziej papież nie ma uprawnień, by niewierzącym wskazywać jak mają kultywować tradycje.  

avatar użytkownika
,

A kto mówi o "uprawnieniach" papieża? Mowa o tym, że osoby zainteresowane ochroną kulturowego dziedzictwa kościołów chrześcijańskich powinni uwzględniać głos ludzi powołanych przez te kościoły do reprezentowania tego dziedzictwa. Przynajmniej na tyle, na ile ludzie ci chcą rzeczywiście chronić owo dziedzictwo, a nie np. własne wyobrażenia o nim. Do takich własnych wyobrażeń można zaliczyć przekonanie, że akcja marketingowa amerykańskiego producenta napojów gazowanych wpisuje się w europejską tradycję chrześcijańską. Chcąc ocenić prawdziwość takiej tezy można posłuchać co sądzą o niej kościoły chrześcijańskie. Można też być bardziej papieskim niż sam papież i wiedzieć lepiej. Zdarza się nawet w najlepszych rodzinach.  

,

Ale kościoły (czyli wierni) nie powołują przedstawicieli. Hierarchowie i owszem, ale tu istnieje poważna wątpliwość co do tego, czego oni chcą i czy na pewno chcą tego samego co kościół.  

avatar użytkownika
,

Sugerujsz, że europejskie kościoły chrześcijańskie pragną włączyć akcje marketingowe amerykańskich producentów napojów gazowanych do swego dziedzictwa kulturowego i celebry - tylko niedemokratycznie powołani przywódcy opierają się tym słusznym dążeniom wiernych? Czyli - jak już powiedzieliśmy wcześniej - papież kolaboruje z wrogami Kościoła, pozostając w spisku z brytyjskim rządem będącym w istocie islamską agenturą w Europie? eeeee... Czy możemy zrobić przerwę na dokupienie paluszków?  

,

Nie wiem czy papież kolaboruje i z kim. Jeśli TY wiesz, powinienieś o tym kogoś poinformować.
Ja wiem tylko, że:
a) papieża nie wybiera kościół tylko hierarchowie.
b) papież nie ma prawa mówić niewierzącym jak mają kultywować tradycje.
Co do wierzących także mam wątpliwość.
  

avatar użytkownika
,

Ty masz wątpliwości? To chyba z okazji zbliżających się Świąt?  

,

Wyraz święto jest wyrazem pospolitym. Wielka litera jest błędem.  

avatar użytkownika
,

Mowa o konkretnych świętach, których nazwę pisze się zwyczajowo z dużej litery. W takich sytuacjach stosuje się dużą.  

,

Konkretne święta mają konkretne nazwy. Bez konkretnej nazwy święta, wielka litera jest błędem.  

avatar użytkownika
,

Myślałeś że mowa o Świętach Wielkiej Nocy? Faktycznie wątek trochę się rozciągnął - można się było pogubić.  

,

Nie wiem o jakich świętach myślałeś, na przestrzeni roku obchodzi się co najmniej kilkanaście.  

Najnowsze w tym dziale

Izabela Albrychiewicz awansuje na stanowisko CEO Groupm CEE
GroupM, medialna grupa inwestycyjna WPP, powołała Izabelę Albrychiewicz na stanowisko CEO GroupM CEE. Region, którym zarządzać będzie dotychczasowa CEO GroupM Poland, obejmuje 10 rynków: Chorwację, Czechy, Bośnię i Hercegowinę, Węgry, Polskę, Rumunię, Serbię, Słowację, Słowenię i Ukrainę.
Rankomat.pl promuje bezpieczne wakacje z polisą turystyczną
Przed nami rekordowe lato pod względem wakacyjnych wyjazdów. Od początku roku wycieczkę zagraniczną z biurem podróży kupiło o 40% osób więcej niż w tym samym okresie 2019 roku – ostatnim przed pandemią COVID-19. W odpowiedzi na wzmożone zainteresowanie wyjazdami, multiporównywarka ubezpieczeń i usług finansowych rankomat.pl startuje z wakacyjną...
Kampania Converse we współpracy ze społecznością LGBTQIA+
Converse zaprasza na wielką imprezę w warszawskim klubie Sogo. Streetwearowa marka po raz kolejny wypuszcza kolekcję Pride, której twarzami są osoby reprezentujące społeczność LGBTQIA+. Oprócz specjalnej kolekcji butów i ubrań, Converse zaplanował liczne inicjatywy i aktywacje skierowane do szerokiego grona odbiorców.
„Drugi człowiek zmienia wszystko”: kampania na rzecz osamotnionych seniorów z udziałem polskich gwiazd
Jak możemy pomóc samotnym osobom starszym? Stowarzyszenie mali bracia Ubogich odpowiada na to pytanie w jubileuszowej akcji pod hasłem “Drugi człowiek zmienia wszystko”. Na jubileuszowej stronie Stowarzyszenie opublikowało raport z najnowszego badania o samotności wśród osób 80+ oraz podcast z udziałem podopiecznych. W kampanii wzięli udział Edyta...
Cape Morris, agencja kreatywno-strategiczna nawiązała współpracę z marką Morliny, należącą do spółki Animex, polskiego producenta mięs i wędlin. Agencja odpowiedzialna będzie za wdrożenie nowej strategii komunikacji w social media od maja 2023 roku.
 
Signs.pl - Polska Reklama i Poligrafia © 1997-2023 ICOSWszystkie prawa zastrzeżone. ISSN 2657-4764