W tym roku postanowiłem wydrukowac moje grafiki na koszulkach metodą DTG. W zeszłym wykonałem je na flexie, ale niestety musiałem z tego zrezygnować z powodu "pancerza" na klacie, jak i faktu, że rozsądny wymiar nadruku (żeby nie zalać się potem podczas upałów) tą metodą to format A4, a to trochę mało jak na moje potrzeby. Zatem skusiłem sie na DTG. Ponieważ koszulki nie musiały zapewnić mi odrzutowca czy jachtu, a były raczej artystycznym eksperymentem, zatem nie patrzyłem aby było tanio, ale przedewszystkim dobrze. Koszulki miałem z dwóch źródeł - Adlera i Cottonmania, o splocie 180. Drukowałem w 2 uznanych firmach, jak zapewniali mnie właściciele - na tuszach Duponta. Jak zatem widzicie, nie oszczędzałem na surowcu. W efekcie koszulki były dosyć drogie, na tyle drogie, że jak wystawiłem na Allegro to nawet jednej sztuki nie sprzedałem, za to miałem 2 zwroty Ale to nieistotne, może po prostu te koszulki podobają się tylko mnie
No, ale przejdzmy do meritum. Otóż koszulki z obu firm były perfekcyjnie wydrukowane, bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Nadruki delikatne, kolory żywe. Istne dzieła sztuki. Niestety juz po pierwszym praniu w temp.40 stopni kolory nieco zblakły. Po drugim jeszcze troszkę, ale potem już raczej nie zaobserwowałem spadku jakości. Powiem tak - gdybym był klientem, to nieco by mi gul smignął i nawet nie wiem czy nie pokusiłbym się o reklamację. Ja wiem, że t-shirty nie sa na pokolenia, ale trudno zaakceptować utratę jakości już po 2 praniach. Sito bije wszystko w tym zakresie, chociaż w moim przypadku odpada, ze względu na przejscia tonalne i druk w małej ilości. No, ale brnijmy dalej w te czeskie klimaty. Otóż dla porównania zanabyłem w jakiejś sieciówce t-shirta wykonanego metodą DTG (koszulka 100% bawełna, mnóstwo kolorów - właściwie fotka, przejścia tonalne). Kosztowała okolo 60złociszy. Był to typowy zakup kontrolowany, bo od razu poddałem podejrzanego obróbce wodno termicznej i to w temperaturach zdecydowanie wyższych niż nakazuje rozsądek
I wiecie co... nic nie zeszło!!! No może na tyle minimalnie, że prawie niezauważalnie. I tak się zastanawiam, gdzie leży pies pogrzebany? Czy jeszcze niedopracowana u nas technologia, czy po prostu ten typ tak ma?
Dziękuje i pozdrawiam