Billboardy straciły na znaczeniu? Nie. Rynek rośnie z każdym rokiem i nawet marki z wieloletnią tradycją, które do tej pory nie reklamowały się w ten sposób, stawiają swoje pierwsze wielkoformatowe banery. Specjaliści od reklamy zewnętrznej wykorzystują choćby fakt, że miasta rozrastają się. Potencjalni klienci stoją w korkach i… z billboardów mogą dowiedzieć się np. tego, że przewoźnik kolejowy ma dla nich ciekawą ofertę, która pozwoli uniknąć tracenia czasu. Pomaga też sztuczna inteligencja, która jest w stanie zmienić przekaz reklamowy np. w zgodzie z warunkami pogodowymi.
Dane raportu opublikowanego w Research and Markets – firmie zajmującej się analizą i badaniem rynków - mogą zaskakiwać tych, którzy wieszczyli już, że reklamy na billboardach odeszły do lamusa.
Nic bardziej mylnego, bo to sposób promocji, który z roku na rok zdobywa coraz większe poletko na rynku reklamy. Z analizy irlandzkiej firmy wynika, że w 2022 rok przychody uzyskiwane przez podmioty ze świadczenia usług promocji zewnętrznej, wyniosły ok. 28 miliardów dolarów. Jak będzie w kolejnych latach? Tylko lepiej. Rynek ma rosnąć na poziomie ok. 5,5% rok do roku i pod koniec 2026 r. osiągnąć poziom ok. 35 miliardów dolarów.
Na ulicach miast będzie więc jeszcze więcej billboardów, na większą skalę wykorzystywana będzie reklama tranzytowa (np. na i w pojazdach komunikacji), przestrzeń przystankowa, ale też zagospodarowywane będą inne miejsca jak np. meble miejskie.
– Billboardy są jedną z najskuteczniejszych form reklamy. Najlepiej stosować ją razem z innymi nośnikami przekazu takimi jak reklama w środkach komunikacji miejskiej, na przystankach czy poprzez citylighty – zaznacza Oskar Kolmasiak, lider zespołu sprzedawców w ZnajdźReklamę.pl – firmy oferującej kompleksową obsługę kampanii reklamowych. I dodaje: – Liczy się dobra lokalizacja, która sprzyja zwielokrotnieniu prawdopodobieństwa tego, żeby treść i grafika trafiły do odpowiednich grup. Reklamie zewnętrznej sprzyja też sposób w jakim żyjemy. Rozwój miast, praca w biurowcach blisko centrum, a nawet znienawidzone przez wszystkich korki. Choć może nie przez marketingowców, bo to również dzięki zatłoczonym ulicom billboardy mogą przykuwać oczy nieco znudzonym pasażerom przemykającym przez miejskie arterie – przekonuje.
Stoi Londyn, również Wrocław i Warszawa. Billboard sposobem na nudę
Według INRIX, portalu który bada poziom korków w miastach na całym świecie, kierowcy w Londynie tracą przez nie aż 156 godzin (dane za 2022 rok). O godzinę lepiej jest w Chicago, a podium domyka Paryż (138 godzin). Dość wysoko na tej liście są polskie miasta. Wrocław jest w połowie czwartej dziesiątki, a w autach stojących w korkach przebywa się tam 80 godzin. Dalej jest Poznań (74), Kraków (66) i Warszawa (64).
Co więcej zgodnie z szacunkami Światowych Perspektyw Urbanizacji ONZ, oczekuje się, że do 2050 roku populacja miejska wzrośnie do 68% na całym globie. Wzrost liczby ludności miejskiej w krajach rozwiniętych i rozwijających się wprost przyczynia się do zagęszczenia ruchu, a tym samym napędza rynek reklamy zewnętrznej.
Co ciekawe korki wykorzystywane są też przez firmy, które chcą zmienić oblicze miast i uczynić je nieco bardziej przyjaznymi. Tak robi choćby Virgin Trains, brytyjski przewoźnik kolejowy, który wykorzystywał dane o ruchu drogowym w czasie rzeczywistym, aby pokazać kierowcom, o ile szybsza mogłaby być ich podróż pociągiem. Z pomocą w tym przypadku przyszła też automatyzacja oparta na analizach sztucznej inteligencji. Reklama kolei nie jest bowiem wyświetlana, gdy przejazd przez miasto jest płynny. Wykorzystywane są też inne czynniki, bo elastyczność cyfrowej reklamy zewnętrznej sprawia, że możliwe jest niemal natychmiastowe uruchomienie kolejnych kampanii.
Jest gorąco? McDonald’s korzysta z danych takie jak pogoda i pora dnia, aby przypomnieć konsumentom o swoich lodach, a gdy temperatura przekracza 21 stopni, to grupa Coca-Coli promuje swoje marki wód. Co ważne automatyzacja pomaga nie tylko w zmienianiu na bieżąco reklamowanych produktów. Dla firm ważna jest też wiedza, kto te reklamy obserwuje. W ZnajdźReklamę.pl stworzono system, który analizuje, liczbę użytkowników do których trafia przekaz m.in. z billboardów.
– Widownia nośników outdoorowych, czyli średnia liczba osób przechodzących obok billboardu, analizowana jest na podstawie danych zebranych za pomocą urządzeń mobilnych np. przez popularne aplikacje. Dane lokalizacyjne pozostawiane anonimowo przez użytkowników, zestawione z modelami statystycznymi oraz przy wykorzystaniu uczenia maszynowego poddawane są dodatkowym analizom, dzięki którym tworzone są wskaźniki natężenia ruchu i mobilności w danym obszarze. Informacje te pozwalają na skuteczniejsze zaplanowanie i zoptymalizowanie kampanii reklamowych i dotarcie do odpowiednich odbiorców – opisuje Oskar Kolmasiak ze ZnajdźReklamę.pl
Co ważne nośniki umieszczone poza domem lub poza tradycyjnymi, lub internetowymi mediami trafiają również do tych, którzy na co dzień jak ognia unikają reklam. Przełączanie kanału czy przerzucenie strony wymaga niewiele wysiłku, również zainstalowanie oprogramowania typu “adblock” w przeglądarce internetowej nie stanowi dziś wysiłku. Billboardów lub innych nośników zewnętrznych nie da się wyłączyć i mogą zaciekawić produktem nawet najbardziej opornych, a tym samym pozwala markom poszerzać grono odbiorców. Co więcej reklamy, które oglądamy poza domem, okazały się znacznie skuteczniejsze w zachęcaniu konsumentów do wyszukiwania dodatkowych informacji w internecie. Stwierdziło tak aż 73% sondowanych w badaniu australijskiej firmy Brand Science, przeprowadzonego we współpracy m.in. z analitykami Millward Brown.
Powrót na billboardy? Niektórzy dopiero zaczynają i zapraszają do gry
– Reklama zewnętrzna jest zdecydowanie skuteczniejsza, gdy potraktuje się ją jako element całości. Mądrze przemyślana strategia na kampanię zewnętrzną powinna bowiem odsyłać zaciekawionych konsumentów do miejsc, gdzie powiększą swoją wiedzę o produktach lub po prostu tam, gdzie mogą je kupić. Zmuszanie ewentualnego klienta do szukania odpowiedniej strony, to niepotrzebne zamieszanie. Kod QR na billboardzie, plakacie czy telebimie sprawdza się doskonale – zaznacza Oskar Kolmasiak ze ZnajdźReklamę.pl.
Taką drogą poszła marka kosmetyczna Murad będąca częścią portfolio grupy Uniliver. Co ciekawe firma, która ma już rzeszę wiernych odbiorców i tradycję sięgającą ponad 30 lat ustawiła swoje pierwsze billboardy w historii działalności. W sierpniu wielkoformatowe reklamy promujące produkty Murad zawisły na Times Square oraz w 30 innych miejscach w Nowym Jorku i Los Angeles.
Billboardy wspierają jesienną kampanię marki, a reklamy zawierają kod QR. Prowadzi on konsumentów do strony internetowej, na której mogą zagrać w edukacyjną grę związaną z produktem. Nagrodami są zniżki, zapasy produktów, a nawet popularne w USA lotnicze mile. Skąd po tylu latach decyzja, aby wejść do świata billboardów? Paul Schiraldi, dyrektor generalny Murad, przekonuje, że coraz trudniej przebić się do świadomości konsumentów korzystając tylko z najpopularniejszych dziś metod jak np. mediów społecznościowych. Konkurencja tam jest ogromna, i trudno zatrzymać uwagę kogoś na dłużej.
– Ta kampania to przykład budowania i podsycania zainteresowania produktami firmy na każdym etapie i w różnych kanałach. Billboard zrobił wrażenie, ale gdyby nie kod QR byłaby mniejsza szansa na to, żeby konsument “poszedł za ciosem”. Link otworzył możliwość gry, która zarazem poszerzyła wiedzę o produkcie. Rywalizacja to też kolejny napędzający bodziec. Jest też system nagród, więc klient nie ma poczucia, że tracił czas – zaznacza Oskar Kolmasiak ze ZnajdźReklamę.pl.
Źródło: ZnajdźReklamę.pl