Redaktorzy portalu fotoprawo.pl sprawdzili stan wiedzy zawodowych fotografów na temat prawa autorskiego. Raport pt. „Poszukiwana, poszukiwany. Kto jest autorem opublikowanego zdjęcia?” uwzględnia także wyniki badań dotyczące umiejętności podpisywania zdjęć oraz przedstawia postawy i praktyki panujące wśród różnych grup związanych z obrotem komercyjnym fotografii.
Jak podaje Raport, nawet 50% osób zawodowo zajmujących się fotografią nie wie, w jaki sposób prawidłowo podpisywać zdjęcia. Opisana w dokumencie sytuacja jest o tyle niepokojąca, że dotyczy grupy, dla której prawo autorskie i jego przestrzeganie są podstawą istnienia.
Prowadząc od lat edukację fotografów zawodowych na temat prawa autorskiego, spostrzegliśmy w pewnym momencie, że dziwną bolączką jest brak wypracowanych standardów podpisywania zdjęć – powiedział Wiktor Sobolewski, koordynator projektu fotoprawo.pl.
W odpowiedzi na wspomnianą potrzebę stworzenia jednolitych standardów, w wyniku konsultacji środowiskowych, opracowano Instrukcję prawidłowego podpisywania fotografii. Założeniem powstania materiału, którego szeroka dystrybucja towarzyszy publikacji Raportu, jest edukacja i zwiększanie świadomości fotografów oraz redaktorów w obszarze wagi przestrzegania praw autorskich oraz pokrewnych.
Poszerzenie wiedzy we wspomnianym zakresie jest tym bardziej ważne, że bezpośrednio przekłada się na poziom podpisywania zdjęć w mediach. Raport Poszukiwana, poszukiwany. Kto jest autorem opublikowanego zdjęcia? zawiera wyniki analizy największych tytułów prasowych oraz portali internetowych w Polsce. Jak wskazują statystyki, w poszczególnych mediach online nawet 100% zdjęć nie jest opatrzonych adnotacją dot. praw majątkowych i/lub osobistych. W magazynach dla mężczyzn problem ten dotyczy aż 77% fotografii, w prasie kobiecej – około 48%.
Pełna treść Raportu dostępna jest na stronie: http://fotoprawo.pl/index.php/2016/05/poszukiwany-poszukiwana/
Źródło: Nikon
Warto mieć na uwadze prosty fakt, że fotograf nie musi zdjęć podpisywać.
Nie ma to wpływu na zakres przysługującej ochrony prawnej.
Ale ma prawo tego wymagać. Tekst dotyczy nie tego jak zyskać prawo do ochrony interesów twórcy - lecz tego jak z takiego prawa we własnym interesie korzystać.
Podpisywanie zdjęć jest problemem marginalnym wobec ich nagminnego, bezkarnego i bezpłatnego bezumownego wykorzystywania.
Ten raport to strata czasu i pieniędzy. Nie trzeba uczyć fotografów ich praw.
Trzeba uczyć klientów, że należy obowiązkowo pytać o zgodę i płacić za użycie każdego kadru.
Trzeba uczyć klientów, że brak zgody oznacza niemożliwość wykorzystania zdjęcia.
Codzienne doświadczenie z dowolnej dziedziny życia uczy, że okazja czyni złodzieja, a jeśli ktoś nie pilnuje swoich spraw, nie powinien się dziwić, że traci nad nimi kontrolę. Nie ma powodu aby w branży kreatywnej, w tym w fotografii było inaczej.
Promowanie wśród twórców nawyku egzekwowania swoich praw to właśnie najlepszy środek edukujący klientów. Sądzisz, że jakimiś wydumanymi akcjami edukacyjnymi można doprowadzić do tego, że to klienci zaczną pamiętać i dbać o interesy twórców - podczas gdy ci ostatni nie będą nawet tych praw świadomi? Cóż to musiałby być za "edukator"? Może... gdyby żył Iwan IV Groźny? Albo Vlad III Palownik (zwany Drakulą)...?
Napiszę jeszcze raz, bo najwyraźniej nie ogarniasz.
Temu, kto bierze zdjęcie bez umowy, nie przeszkadza podpis.
Zatem to nie autorów zdjęć trzeba uczyć, ale tych, którzy zdjęcie znalezione w google traktują jako darmowe, niezależnie od tego czy jego podpisane czy nie.
Dziwne, bo wszyscy wokół Ciebie zdają się dostrzegać i rozumieć problem, który pozostaje najwyraźniej poza Twoim zasięgiem: Dopóki autorzy nie będą wyedukowani w taki sposób aby dbać o swoje prawa, "edukowanie" klientów można sobie będzie rozbić o kant stołu, czy co tam kto woli. Dopóki tego nie zrozumiesz, dopóty omawiana tu inicjatywa będzie Ci się jawiła jako strata czasu i pieniędzy.
Doskonale rozumiem mechanizm.
Są środki, musi powstać raport.
Jest raport, należy się nim pochwalić.
A to, że raport w skali 1-10 ma przydatność 3, bo skupiono sie na niewłaściwym aspekcie i zadano niewłaściwe pytania, to nieistotne.
Na szczęście to czy zrozumiałeś o co tu chodzi nie ma wpływu nawet na Twoje własne szanse egzekwowania Twoich praw jako twórcy (jeśli niem jesteś). Wystarczy, że inicjatywy takie jak ten raport powstają - skorzystasz na zmianie nastawienia środowiska twórców, niezależnie czy rozumiesz potrzebę działania na rzecz takiej zmiany.
Nie ma czegoś takiego jak środowisko twórców.
Każdy działa we własnym, indywidualnie pojętym interesie, niekoniecznie zgodnym z interesem pozostałych.
To nie ma z tematem dyskusji żadnego związku - działania o których mowa są nakierowane na kształtowanie takich właśnie indywidualnych postaw, w obronie własnych interesów. Nikt nie namawia ludzi do pilnowania własnych spraw w interesie jakiegoś abstrakcyjnego środowiska. Projekt ma na celu zmobilizowanie ludzi do pilnowania własnego portfela. Ty wolisz edukować złodziei - próbuj, jeśli w to wierzysz, ale te działania się nie wykluczają ani ze sobą nie kolidują. Pozwól innym robić to, w co wierzą inni, zamiast ich wyszydzać.