Miałem (i nadal mam, ale po kolejnej awarii powiedziałem mu fuck..) Epsona 30610 i nigdy więcej epsona. W mojej opinii to wyciąganie kasy od klienta na ciągłe serwisy, wymiany czegoś, co w innych ploterach jest wieczne, albo kosztuje grosze (stacje serwisowe), durne wycierające się prowadnice "rurowe". Drukuje ładnie, ale w ogólnym rozrachunku drogo. Oczywiście może się ktoś doczepić, że na oryginalnych atramentach może by sie nie pierdzielił, ale mam to gdzieś. Roland RF640 na zamiennikach drukuje od kilku lat non stop i NIC przy nim nie robię, nawet dumperów nie wymieniałem od 4 lat, captop ma tyle samo lat, jedynie wycieraczki raz do roku. Prosty jak konstrukcja cepa, ale robi swoją robotę i nie mam przestojów jak w epsonie, gdzie myśl o cenie samego podjazdu serwisanta powodowała rozwolnienie.