Prezes PZPN jest mi winien około 50 tysięcy złotych za kampanię wyborczą w 2008 roku - twierdzi Janusz Pytel, właściciel rzeszowskiej drukarni, cytowany przez Gazetę Wyborczą. Pełnomocnik Laty zapewniał, że jego klient nie zna przedsiębiorcy. Sam prezes dziś mówi: - Znam go, ale mało.
Jak wyjaśnia Gazecie Janusz Pytel, na kwotę 50 tys. składają się nie tylko materiały, które drukował u siebie, ale także dobra intelektualne - wzory pism do delegatów, opracowanie ulotek, hasła wyborcze i loga. Pytel twierdzi, że pracował nad tym ponad trzy miesiące. Przyznaje, że nie podpisał umowy, ale uważał zapewnienia prezesa za formę umowy ustnej.
- Lato jeszcze wiosną 2009 roku obiecywał, że ze wszystkich zobowiązań się wywiąże, ale prosił, żeby mu dać trochę czasu. Mówił, że musi uporządkować sprawy w związku, ma kłopoty z Leo Beenhakkerem, musi wszystko ogarnąć - opowiada Pytel. Po skierowaniu sprawy do sądu pełnomocnik Laty odpowiedział m.in., że prezes PZPN nie zna Pytla i nie ma wobec niego żadnych zobowiązań, zaś żadna z wymienianych usług nie została wykonana.
Prezes w rozmowie z "Gazetą" już nie twierdzi stanowczo, że nie zna Pytla. - Po prostu mało go znam – mówi i dodaje, że jeżeli ktoś z jego sztabu mógł coś u Pytla zamawiać, to jedynie Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego PZPN, były szef kampanii. Wg Laty cała ta afera to właśnie robota Grenia, z którym miał rozliczyć się „co do złotówki”.
Sam Greń stwierdził przed sądem, że Lato dobrze zna Janusza Pytla i do dziś nie rozliczył się z kampanii. Człowiekowi, który wykorzystywał w kampanii Laty swój prywatny samochód, prezes nawet ręki nie uścisnął – stwierdził Greń.
Kolejna rozprawa odbędzie się 25 listopada - informuje Gazeta Wyborcza.
Źródło: Gazeta Wyborcza
www.sport.pl/pilka/1,95644,10534230,PZPN__Prezes_Grzegorz_Lato_przed_sadem.html
kawałek stołka i wszystko w tym kraju jest możliwe :)
Na razie nie przesądzajmy kto winien, sprawa jest w sądzie. Póki co prezes zaliczył żółtą kartkę, bo minął się w zeznaniach co do znajomości - ale może ma po prostu wielu różnych znajomych i nie wszystkich pamięta?
dobre:) z autopsji wiem że "stołki" uważają sie za bezkarnych ,ale racja niech sąd osądzi