Po lekturze poprzedniego odcinka mamy już przećwiczone zagadnienia podstawowe. Dziś możemy pójść krok dalej i nieco skomplikować sobie życie. Jednak omawiając kolejny produkt nadal poruszać się będziemy w obszarze druków prostych, nazywanych też drukami luźnymi. Nazwa ta jest w pełni uzasadniona, gdyż część projektantów podchodzi do zagadnienia na prawdziwie designerskim luzie.
Graficy uznają prawdopodobnie, iż nie ma na świecie prostszej rzeczy niż przygotowanie do druku folderku, tryptyku, czy nawet sześcio- tyku. Sprawa w istocie może być prosta, o ile przyswoi się pewną dawkę wiedzy na temat dwóch podstawowych procesów introligatorskich, falcowania i bigowania.
Na początek zapraszam więc na krótką wycieczkę po naszej drukarni, gdzie operacje te, to chleb powszedni i bułka z masłem roślinnym.
Falcowanie
Wiele osób myli falcowanie z bigowaniem, może ze względu na slangowe brzmienie obu procesów. W kontekście omawianego dzisiaj produktu, czyli ulotki składanej, interesuje nas przede wszystkim
FALCOWANIE zwane inaczej złamywaniem, czyli zgięcie arkusza papieru pod kątem 180 stopni, celem zmniejszenia jego formatu.
O ile wymiar ostateczny ulotki prostej powstaje wyłącznie wskutek przycięcia większego arkusza na gilotynie, o tyle tutaj, dodatkowo zmniejszamy wymiar arkusza składając go (czyli falcując) na dwie i więcej części.
Falcowanie ręczne wykonuje się za pomocą kostki introligatorskiej, jednego z najstarszych narzędzi introligatorskich. Surowcem do jej produkcji jest, w wersji hard kość słoniowa, a w wersji wege bukszpan. Jako zagorzały wegetarianin, a w porywach nawet weganin, zachęcam oczywiście do używania bukszpanu. choć podobno kostki z niego zrobione nie są tak trwałe, jak wołowe. Pewno kostki z kości słoniowej były by rozwiązaniem idealnym, ale nie jestem pewien czy słonie są podobnego zdania.
Na zdjęciu poniżej, falcowanie ręczne za pomocą wspomnianej kostki w wykonaniu szefowej produkcji Darii Kłudki.
Ku uciesze krów i słoni, najefektywniejsze jest jednak falcowanie maszynowe, wykonywane na urządzeniach zwanych falcerkami lub złamywarkami.
W użyciu mamy kilka falcerek, od starszych typów po najnowsze, sterowane elektronicznie za pomocą systemu CIP3, który przekazuje wprost ze stanowisk montażu elektronicznego informację (jdf) o typie, miejscach i sposobie złamywania. Poniżej kilka jeszcze ciepłych, bo uchwyconych dzisiaj przez Łukasza i Bronka, migawek z procesu falcowania gazetek w naszej drukarni.
Bigowanie
Aby linia falcu była maksymalnie prosta, a złam wytrzymały, dla grubszych papierów przed falcowaniem stosuje się często
BIGOWANIE zwane inaczej przegniataniem, polegające na wykonaniu wzdłuż falcu mechanicznego wgniecenia.
Zbigowana ulotka nie niszczy się tak szybko przy wielokrotnym otwieraniu, a papier i farba nie pękają w miejscach zginania. Poniżej prezentujemy czynność bigowania w trzech odsłonach.
Nóż przegniatający bigówki ręcznej tuż przed wykonaniem bigu w okładce katalogu:
Przerobiona na bigówkę maszyna drukarska marki Heildelberg, która w naszej firmie cieszy się wielką estymą i ogromnym zainteresowaniem Klientów, gości i odwiedzających nas wycieczek szkolnych. Wiekowo zbliża się do ustawowych 67 lat, ale nie ma zamiaru przejść na emeryturę i służy nam wiernie jako bigówka, wykrawarka i złociarka:
Noże bigujące ustawione w odpowiednich miejscach za pomocą materiału justunkowego:
Pozostając jeszcze przez moment w kręgu definicji i ustaleń technologicznych zapamiętajmy, że tytułowa
ULOTKA SKŁADANA to arkusz papieru falcowany równolegle. Minimalna ilość falców to jeden (ulotka składana na pół czyli folderek), a maksymalna zależna jest od możliwości technologicznych parku maszynowego. W naszej drukarni maszynowo można złamać ulotkę w sześć skrzydełek, czyli wykonać pięć falców, a minimalna odległość pomiędzy falcami wynosi 30 mm.
Ctrl-N czyli od czego zacząć
Mając jasność technologiczną i nomenklaturową kończymy naszą wycieczkę edukacyjną i wracamy do zacisza studia graficznego. Zaparzywszy sobie świeżą porcję yerby, zasiadamy do kompa, aby ubogaceni wiedzą i urokiem pań z intro, wysmażyć na zwyczajowym luzie, prostą ulotkę składaną, którą właśnie zlecono nam do przygotowania.
Zakładając, że przyswoiliśmy sobie mądrość z poprzedniego odcinka, do wyłożonych tam prawd objawionych, dogmatów poligraficznych i aksjomatów technologicznych wracać nie będziemy. Dość mamy nowych pułapek na horyzoncie.
Odpalamy Indyka, wciskamy sekwencję Ctrl-N i natychmiast czeka nas pierwsza zagwozdka: jaki format bazowy mamy wpisać i jaką ilość stron zadać?
Przykład: Załóżmy, że zlecenie opiewa na folderek formatu A4 składany na pół wzdłuż krótkiego boku. W programie można więc założyć zarówno dwie strony formatu A4 w orientacji poziomej, albo cztery strony formatu A5, w orientacji pionowej.
Ustawiając odpowiednio opcje stron, w obu przypadkach w trakcie projektowania widzimy rozkładówki, czyli mamy na ekranie jednocześnie strony zewnętrzne 4 i 1 i i jednocześnie strony wewnętrzne 2 i 3.
Także generując wynikowy pdf, po włączeniu opcji „rozkładówki” i opcji „znaczniki/linie cięcia” – efekt finalny w obu przypadkach będzie prawie identyczny. Czym jest to „prawie” widzimy poniżej.
Przypadek 1: zdefiniowano dwie strony A4, na których zaprojektowano cztery strony publikacji formatu A5 i wyeksportowano do pdf-a z włączoną opcją: „znaczniki- linie cięcia”: Oto podgląd pierwszej strony pdf-a:
Przypadek 2: zdefiniowano cztery strony A5 z włączoną opcją „rozkładówki”, na których zaprojektowano dwie rozkładówki, strony zewnętrzne i wewnętrzne publikacji. Następnie wyeksportowano całość do pdf-a z włączoną opcją: „znaczniki/linie cięcia”. Oto podgląd pierwszej strony pdf-a:
Czy widzicie różnicę? W drugim przypadku, oprócz linii cięcia program automatycznie zaznaczył linię falcowania. W przypadku folderku łamanego na pół rzecz nie jest tak istotna, gdyż zazwyczaj falc przebiega dokładnie w połowie i zaznaczanie linii falcowania nie jest konieczne.
Przy większej ilości skrzydełek, nie zawsze jednak jest wiadomo, w którym miejscu ulotka ma być składana, tym bardziej, że wymiary poszczególnych skrzydełek nie są identyczne, a projekty bywają tak kreatywne, że trudno z nich wywnioskować, co grafik miał na myśli planując przebieg falcowania.
Bez względu więc na to, którą z metod definiowania strony wybierzecie, należy zadbać, aby w pliku wynikowym zaznaczone były miejsca falcowania.
Większość znanych mi grafików, o ile w ogóle o tym pamięta, woli linie falcu dorysowywać ręcznie i rozpoczynając pracę, ustawia w programie format strony równy formatowi ulotki po rozłożeniu. Dobrze jest wtedy pamiętać, że:
Linie falcowania winny być rysowane cienką kreską w kolorze czarnym bądź registrowym, wyłącznie na spadach, w odległości min. 2 mm od krawędzi cięcia.
Eksportując tak przygotowaną pracę do pdf-a należy zwiększyć wartość spadów w opcjach eksportu (np. do 4 mm), aby ujawniły się zarówno elementy pracy wysunięte na spad, jak i dwu milimetrowe linie falcowania, odsunięte od krawędzi cięcia o dodatkowe 2 mm. Na rysunku poniżej widzimy wyeksportowaną do pdf-a rozkładówkę tryptyku, w którym linie falcowania zostały dorysowane do projektu, a linie cięcia wygenerowane przez program.
W poprzednim odcinku sugerowaliśmy, aby istotne elementy publikacji (teksty, loga, tytuły) oddalone były o min. 4 mm od linii cięcia. W ulotkach składanych zaleca się stosować podobną zasadę w stosunku do linii falcowania, szczególnie w odniesieniu do tekstów, które nie powinny zbyt blisko falców się znajdować. Generalnie trzeba mieć świadomość, iż
elementy wydrukowane w miejscu falcowania i bigowania, stają się wskutek tej operacji mniej czytelne. Warto więc układ falców przebiegających przez całą pracę narysować sobie na drugiej warstwie, aby móc pod tym kątem korygować układ typograficzny strony.
Ctr-C, Ctr-V, czyli podziel się wiedzą
W tym miejscu się zatrzymamy, by na spokojnie przetrawić to poligraficzne danie. W następnym zaś odcinku powrócimy do ulotek składanych i omówimy wpływ sposobów falcowania na wymiary skrzydełek.
Na koniec zachęcam, aby wiedzę z dzisiejszego spotkania zachochlikować w swoim designerskim kajecie i dzielić się nią na lewo i prawo. W chochlikowym świecie obowiązuje bowiem reguła, że hojność w dawaniu owocuje jeszcze hojniejszym otrzymywaniem.
- Falcowanie zwane inaczej złamywaniem, to zgięcie arkusza papieru pod kątem 180 stopni, celem zmniejszenia jego formatu.
- Bigowanie zwane inaczej przegniataniem, to wykonanie wzdłuż linii falcowania mechanicznego wgniecenia.
- Linie falcowania winny być rysowane cienką kreską w kolorze czarnym bądź registrowym, wyłącznie na spadach, w odległości min. 2 mm od krawędzi cięcia.
- Elementy wydrukowane w miejscu falcowania i bigowania, stają się wskutek tej operacji mniej czytelne. Warto więc układ falców przebiegających przez całą pracę narysować sobie na drugiej warstwie, aby móc pod tym kątem korygować układ typograficzny strony.
Z chochlikowym pozdrowieniem
Andrzej Gołąb