I edycja Międzynarodowego Festiwalu i Konkursu Kalendarzy Zoomart

Podważasz samą instytucję pobierania wpisowego, czy wysokość opłat?  

Tak wysokie stawki wpisowego każą przypuszczać, że konkurs nie jest formą wyboru dobrego kalendarza, ale po prostu źródłem zarobku dla prywatnej firmy.

Sądzę, że wpisowe powinno być symboliczne.
Pozwoliłoby to wziąć udział w rywalizacji mniejszym podmiotom oraz tym projektantom, których na takie opłaty zwyczajnie nie stać.



  

Nie tak dawno broniłeś opłat za umieszczanie reklam w przestrzeni miejskiej jako środka pozwalającego eliminować chłam najniższej jakości.  

W konkursie, rolę eliminatora chłamu pełni jury.


  

Niestety nie jest tak różowo. Jury ocenia tylko to co dostanie do oceny.   

A wysokie wpisowe powoduje, że dostaje tylko od tych, których stać na zapłatę.


  

Niekoniecznie od tych, którzy zaprojektowali ładne i funkcjonalne kalendarze.  

Chmm... popatrzmy kogo tu mamy - PKO BP, Rossman, Orlen... No tak - Gazprom nie wziął udziału bo go nie było stać na parę stówek ze względu na skomplikowaną sytuację finansową spowodowaną sankcjami...  

PKO BP to ten bank, który zapłacił 3,5 miliona Majewskiemu?
Świetnie, że przytaczasz duże marki, ale zdecydowana wiekszość podmiotów gospodarczych w Polsce, to małe i średnie firmy...

.. które płacą za projekt kaledarza kilkaset złotych i raczej nie zapłacą kolejnych 300, żeby wziąc udział w konkursie.
Z kolei twórca, który na czysto zarobił na kalendarzu powiedzmy 1000 złotych, raczej nie odda 300 na wpisowe do konkursu.



  

Wszystko się zgadza, tylko dlaczego odmawiasz organizatorom prawa do zastosowania takiej formuły i wykpiwasz tabelę opłat? Są konkursy bezpłatne, są tanie, są drogie - każdy jest adresowany do jakiegoś konkretnego grona. Czy wszystkie muszą być adresowane do wszystkich?  

Nie odmawiam organizatorom prawa do czegokolwiek. Mogą ustanowić horrendalnie absurdalnie wysokie wpisowe.
Stawiam jedynie pod rozwagę tezę, że konkurs jest kolejną cwaną formą zarabiania na naiwniakach.

Jeśli nie odpowiadają Ci krytyczne komentarze pod relacją z imprezy której Signs patronował, zablokuj możliwość komentowania niusów, ale nie doszukuj się dwuznaczności w krytyce, zwłaszcza tej napisanej wprost.  

Napisanie czegoś wprost nie oznacza że to coś ma sens. Z wielu funkcjonujących na świecie modeli Tobie odpowiada jeden, co nie znaczy że inne zasługują na wyszydzanie. Masz prawo komentować i wyrażać swoje zdanie, nawet szyderstwo ujdzie - ale umotywowane. Ty na razie powiedziałeś, że wolisz inny model.   

Witam wszystkie Twórcze umysły i proszę o dystans... Czytając wybrane komentarze zaczynam rozumieć powiedzenie "Ziemia ma skórę, a ta skóra ma cho­roby. Jedną z nich jest hejter" - (ang. "hater") Zazdrosny koleś który nie potrafi cieszyć sie sukcesem kogoś innego, dlatego próbuje wytknąć w nim wszystkie możliwe wady.
Zwracam się o wsparcie wszystkich którzy kiedykolwiek realizowali lub współpracowali w organizacji wydarzeń artystyczno-kulturalnych. Tego typu wydarzenia coraz rzadziej są wspierane ze środków sponsorów lub mecenasów sztuki. ZoomArt miał jednego sponsora na kwotę 2000 zł i była to drukarnia. Aby wydarzenie mogło się odbyć należało opłacić następujące procesy:
- nagrody i statuetki
- wynajem pomieszczeń
- przesyłki kurierskie
- 2 miesiące pracy biurowej
- obsługa IT, social media
- wydruki wielkoformatowe
- kampania informacyjna
- wydruk wystawy plakacistów
- realizacja materiałów video związana z wystawą "w hołdzie ofiarom ataków terrorystycznych"
- budowa wystawy konkursowej w tym malowanie ścian itd
- obsługa galerii
- scena, dźwięk, światło
- krzesła i meble dla publiczności
- poczęstunek
- torby z nadrukami
- dyplomy
- hostessy
- reportaż foto
- reportaż video
- itd
i nie będę dalej wymieniał i zniżał się do poziomu "spowiedzi" gdyż każdy rozsądny i nie koniecznie inteligentny człowiek wie ile procesów jeszcze musi zaistnieć aby przygotować tak duże wydarzenie. Dziękuję z całego serca wszystkim którzy zaangażowali się bez lub za mniejsze honorarium w ZoomArt, wierząc w to że dzięki swojej pracy wspierają projekt, w którym uczestniczyli utalentowani graficy, rysownicy, fotograficy, plakaciści, managerowie, animatorzy, PR-owcy i wszyscy pozostali, którzy poprzez ZoomArt zostali dostrzeżeni lub osiągnęli sukces pośredni.
Hejterze weź długopis w rękę, dodaj te kilka cyfr i zrozumiesz po co jest wpisowe które i tak nie pokryło wszystkich zobowiązań organizatorów. Sprawdź ile kosztuje wpisowe w tego typu wydarzeniach w innych krajach i nie pisz głupstw. Aby ułatwić tak złożoną matematykę wspomnę iż wszystkie kalendarze charytatywne zostały zwolnione z opłaty wpisowej.
Na początku wpisu poprosiłem o dystans licząc jedynie na refleksję gdyż mam wrażenie że portal signs.pl to miejsce dla otwartych ludzi a nie pozamykanych zaburzeniami osobowościowymi.
Ps.
Czytając takie komentarze przypomina mi się proces sądowy w którym byłem świadkiem. W procesie fotograf wykonał pracę a klient nie zapłacił za usługę publikując zdjęcia w prasie i w internecie. Biegły sądowy wycenił zdjęcia w kwocie finalnej 10 zł za jedną fotografię co dawało odszkodowanie w wysokości 90 zł dla fotografa. Umotywował tym że zdjęcia zostały wykonane cyfrowo amatorskim aparatem fotograficznym. Biegły z pewnością był ojcem hejtera...  

Niestety ten kolega skasował konto w naszym serwisie i dopóki nie założy nowego dyskusja z nim nie będzie możliwa. Nie wykluczone jednak że czyta komentarze incognito.  

Mnie też dopiszcie do listy hejterów. Nie tylko za wytknięcie zdania: "Do wystawy zostały nadesłane prace z USA, Francji, Nigerii a nawet Jerozolimy", które mnie nieco rozbawiło, ale też za przyznanie, że moim zdaniem, reverses ma sporo racji. Zgadzam się, że każdy może zorganizować dowolną imprezę z dowolnie ustalonym wpisowym, ale mam wrażenie, że w tej imprezie (Festiwal i Konkurs), Konkurs czyli rywalizacja projektów ma sfinansować Festiwal, czyli wzajemne poklepywanie się po plecach. Możliwe, że bardzo krzywdzę tą opinią organizatora, ale nie byłem na miejscu i oceniam tylko na podstawie lektury artykułu. Fakt, wpisowe nie jest bardzo wysokie (mamy w Polsce znacznie droższe konkursy), ale z całą pewnością można przytoczyć przykłady uznanych zagranicznych konkursów z wpisowym rzędu kilku dolarów. Do przeprowadzenie samego konkursu nie są potrzebne hostessy w świeżo malowanych wnętrzach, a zwykłe chęci. Wszystko zalezy od tego jaki się chce uzyskać efekt. Wyszczególnienie wydatków nie jest żadnym argumentem - impreza o zakładanym programie (np. gala finałowa) musi ileś tam kosztować, nie ma o czym dyskutować i reverses chyba nie to miał na myśli. Po prostu, całe przedsięwzięcie nie wygląda na takie, które ma na celu wyłuskanie naprawdę dobrych projektów i tyle. Jeśli to wrażenie jest błędne, to wina chyba nie leży po stronie czytelników i nie ma o co się zacietrzewiać :)
Jest mi zupełnie obojętne kto i ile na czymś zarobił.
  

Od wątpliwości czy impreza służy wyłuskaniu najwartościowszych prac do wykpiwania wpisowego droga bardzo daleka - o ile w ogóle jakaś droga łączy te punkty widzenia.  

Mnie się wydaje, że te dwa punkty - szansa na znalezienie dobrego projektu oraz wysokość wpisowego leżą tuż obok siebie, a nawet się łączą. Im taniej, tym więcej prac. Im więcej prac, tym większa szansa. Statystycznie, rzecz jasna, bo za każdym razem może być inaczej.

  

Taki pogląd to jedno, a wykpiwanie zasad przyjętych przez organizatorów (od czego wystąpienie zaczął autor tego wątku) - to drugie.  

Po przeczytaniu komentarza PiotraZoomArta, naszła mnie tylko jedna myśl - życzyłbym sobie, aby takich jak on organizatorów, usiłujących na uczestników konkursu scedować wszystkie koszty ortanizacji imprezy, było jak najmniej.


  

Jednym słowem - podpisujesz się pod stanowiskiem kolegi reverses?  

Miałem na myśli butę organizatora.
Przejawiającą się w epitetach skierowanych w stronę rozmówcy.