Bezdomny, 2012-12-13 16:36Zwlaszcza na laczeniach...
|
Powtórzę za prof. Bralczykiem:
"Używajcie polskich znaków! Jest różnica czy zrobisz komuś ŁASKĘ czy LASKĘ."
Odnośnie fototapet klejenie nie jest wcale taką banalną sprawą. Ja osobiście jeśli już się podejmę takiego zlecenia drukuję na papierze plakatowym 140 gr i kleję klejem do tapet. Najpierw gruntuję ścianę, potem klej na papier i na ścianę. Drukowałem na WallArt (problemem tu zawsze były nierówności na ścianie, wszystkie, nawet najmniejsze rysy czy nierówności szpachli bardzo widoczne i do tego trzeba to solidnie dogrzać) Przerabiałem też materiały do druku ze strukturą tapety, papiery z klejem aktywowanym wodą itp. Kiedyś kleiłem fototapetę (bordowa róża na czarnym tle) na ścianie z wnękami i podświetleniem z góry i boków. Wysokość jednego brytu 290 cm. Nie dosyć, że ciężko było się wpasować w wnęki, to jeszcze po zaświeceniu światła widać było każdy nawet najmniejszy mankament. Największym problemem przy fototapetach jest docięcie brytów wysokości np. 260 cm i klejenie do czoła, a miewałem klientów, którzy stali nade mną podczas klejenia i patrząc na ręce komentowali pracę. Ogólnie robota jak dla mnie nie fajna. Przy tym obłożeniu pracą jakie teraz mamy podejmuję się tego sporadycznie, w zasadzie tylko dla stałych klientów i bliskich znajomych.
Ps. Przypomniała mi się sytuacja, kiedy kleiłem fototapetę do pokoju dziecinnego. Projektantka wnętrza wybrała zdjęcie z fotolii - piękny bajkowy rumak. Wykupiłem zdjęcie, dopasowałem format (460 x 275 cm) i do druku, coby ładnie podeschło i odparowało. Po kilku dniach kleimy pierwszy, drugi, potem kolejny bryt, a tu naszym oczom ukazuje się... no właśnie... to był na prawdę piękny rumak w całej swej okazałości.
Projektantka nie zauważyła wybierając zdjęcie tego jednego (nie)małego szczegółu. Po obróbce w PP druk i przeklejanie brytu, dopłata i do widzenia. Zdjęcie tej fototapety mam w telefonie do dnia dzisiejszego
-----------------