Zarówno światowa, jak i ogólnopolska sfera bieznesowa ma w zanadrzu wiele historii osób, które zaczynając od zera stawały się dominującymi jednostkami w danej branży. W krakowskim obszarze agencji interaktywnych od ponad roku coraz częściej przewija się nazwisko Konrada Olecha. Agencja interakywna inVette jest niezmiernie dumna, że chodzi o jej najlepszego account managera, który dwa tygodnie temu został prezesem spółki Insinex. Jak zaczynał? Na co kładzie największy nacisk w swojej pracy? Jak osiągnął sukces? Oto historia Konrada.
Pamiętasz swój pierwszy dzień w nowej pracy w Grupie inVette?
Oczywiście! Mimo, że upłynęło już sporo czasu, bo przecież ponad dwa lata, nadal pamiętam ten dzień. Wszyscy zawsze mi powtarzali, że wszędzie mnie pełno, dlatego czułem, że agencja interaktywna to miejsce, gdzie będę czuł się jak ryba w wodzie. Ale nie będę ukrywał, że jak każdy na początku trochę się obawiałem. Zwłaszcza tego na jakich ludzi trafię, ponieważ atmosfera w pracy to dla mnie podstawa - coś co inspiruje i motywuje do pracy. Gdy wychodziłem tego dnia z pracy czułem, że to jest to, że w inVette są ludzie, z którymi będzie mi się dobrze pracować, że Marcin Górniak (CEO) to człowiek, który stawia na rozwój i patrzy w przyszłość, a zakres moich obowiazków to kontakty z ludźmi, czyli coś co lubię najbardziej. Z perspektywy czasu trochę mnie to bawi, ale faktycznie tego pierwszego dnia byłem bardzo mocno podekscytowany.
Już wtedy mierzyłeś wysoko? Przypuszczałeś, że w tak szybkim czasie staniesz się prezesem firmy?
Mierzyłem wysoko, to fakt. Ale przez głowę nie przeszło mi, że czeka mnie taki awans. Jestem osobą, która skupia się na teraźniejszości, na konkretnych zadaniach, na tym, co trzeba wykonać tu i teraz. Dlatego bardziej wtedy myślałem o tym, aby dobrze wykonywać swoje obowiązki, niż piąć się po szczeblach kariery.
Z relacji CEO Grupy inVette - Marcina Górniaka wynika, że od początku się wyróżniałeś w firmie?
(śmiech) To prawda. Wyróżniałem się w dwóch aspektach. Może to zabrzmi nieskromnie, ale starałem się pracować dwa razy więcej niż inni, bardziej intensywniej, lepiej. Ciężka praca to coś, co zawsze było moim motorem napędowym. A z drugiej strony podtrzymywałem luźną, pozytwyną atmosferę w dziale. Kto mnie zna, ten wie, że nie potrafię siedzieć za biurkiem z posępną miną. Ciężka praca to jedno, ale pozytywne nastawienie musi iść z nią w parze. Inaczej nie chce ci się w góle przychodzić do pracy, a to dla mnie nieakceptowalne.
Na co stawiałeś największy nacisk w swojej pracy?
Od samego początku na ludzi. Człowiek tworzy pracę, człowiek ją wykonuje, człowiek za nią odpowiada. Tak naprawdę wszystko opiera się na ludziach. Sukces również. Dlatego stawiałem mocno na zadania grupowe oraz na kontakty z klientami. Zadowolony klient jest dla mnie podstawą. I nie chodzi tutaj o pusty frazes, tylko o to, aby tworzyć z klientem zgrany zespół, żeby obie strony sobie ufały i wzajemnie uzupełniały. Nic bardziej nie mobilizuje, jak sytuacja, w której klient mówi ci "dobra robota, Konrad". Do tej pory robię wszystko, żeby móc to usłyszeć jak najczęściej.
Czujesz, że osiągnąłeś sukces? Minęły już dwa tygodnie na nowym stanowisku, coś się zmieniło w Twoim życiu zadowodowym?
Poczucie sukcesu to dla mnie coś chwilowego. Nie potrafię osiąść na laurach, więc nie czuję się człowiekiem sukcesu. Zakasam rękawy i pracuję dalej. Wiadomo zmienił się mój zakres obowiazków - poszerzył (śmiech), ale wszystko pozostałe, czyli moje podejście do pracy, do ludzi oraz priorytety zawodowe zostają takie same. Idę do przodu, tak by osiągać kolejne cele i być coraz lepszy w tym, co robię.
A wię na koniec... jakie cele na kolejne miesiące?
Jest ich kilka, aczkolwiek mam trzy najaważniejsze, na których realizacji zależy mi najbardziej. Przede wszystkim chodzi o wzmocnienie działu handlowego, to zawsze stanowiło dla mnie priorytet. Zresztą tam są moje rudymenty. Chciałbym wprowadzić nowe produkty i usługi na rynek interaktywny - rynek, który rozwiaja się z każdym dniem i wymaga ciągłych przekształceń. I co najważniejsze, coś co mam zapisane na samej górze mojej listy celi - chcę, aby nasza agencja stała się numerem jeden w Krakowie. Dlaczego? Bo wiem, że wszykie osoby, które teraz znajdują się wokół mnie i pracują na sukces, najzwyczajniej w świecie na to zasługują.
Źródło: inVette