logo
KURIER
Polska reklama i poligrafiaKURIER

Media społecznościowe zapchane treściami reklamowymi od influencerów

  PR 21.11.2024, przeczytano 2102 razy
ilustracja

Ponad 60 proc. konsumentów kupiło produkt na podstawie rekomendacji lub promocji przez twórców internetowych. 74 proc. uważa, że treściom przekazywanym przez influencerów można zaufać – wynika z badania EY Future Consumer Index. W Polsce na influencer marketing może trafiać ok. 240–250 mln zł rocznie, a marki widzą ogromny potencjał w takiej współpracy. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się mikroinfluencerzy, czyli osoby posiadające od kilku do kilkudziesięciu tysięcy followersów, ale o silnym zaangażowaniu.


Artykuł pochodzi z portalu Signs.pl: https://www.signs.pl/media-spolecznosciowe-zapchane-tresciami-reklamowymi-od-influencerow,406556,artykul.html

– Wbrew pozorom polski rynek usług influencer marketingu nie jest aż tak znaczący, jak by się wydawało. Wprawdzie nie prowadzi się szczegółowych analiz wydatków reklamowych na influencer marketing, ale możemy posługiwać się wartościami globalnymi, gdzie na ten cel przeznacza się około 2 proc. całości wydatków reklamowych. Oznacza to, że w Polsce kwota budżetów przeznaczanych na ten cel wynosi około 240–250 mln zł. Wydaje się to dużo, ale w porównaniu do 12 mld zł, a tyle wynosi całkowita wartość rynku reklamowego, nie jest to aż tak duży kawałek tortu – mówi agencji Newseria Biznes Adam Szudra, dyrektor zarządzający agencją influencer marketingu Friends & Brands.

Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska, powołując się na raport The State of Influencer Marketing 2024, podaje, że globalna wartość rynku influencer marketingu w tym roku wyniesie 24 mld dol., przy 21,1 mld dol. w 2023 roku. Szacunki dla rynku polskiego, oparte na analizach przychodów największych firm zajmujących się influencer marketingiem, skupionych w ramach Grupy Roboczej IAB Polska, także wskazują na wzrost tego segmentu. Precyzyjny pomiar wartości i dynamiki na w Polsce jest jednak utrudniony – 2/3 marketerów współpracuje z influencerami bezpośrednio, a jedynie 23 proc. korzysta z ich usług za pośrednictwem agencji lub domów mediowych.

– Jeśli chodzi o budżet poszczególnych współprac, to jedną z podstawowych zalet influencer marketingu jest ich skalowalność. Marketerzy mogą przeznaczać na taką współpracę kilka, kilkanaście tysięcy złotych, a nawet kilka milionów. Jednak co do zasady zdecydowana większość kampanii nie przekracza 200 tys. zł – wylicza Adam Szudra.

Firmy coraz częściej inwestują we współprace z influencerami, ponieważ uznają ich za wiarygodne źródła, które mogą efektywnie dotrzeć do określonych grup docelowych. Useme podaje, że kampanie z udziałem influencerów mogą generować zwrot z inwestycji nawet 11 razy wyższy niż tradycyjne formy reklamy internetowej.

– Zdecydowana większość marketingowców decyduje się na współpracę z influencerami ze względu na budowanie świadomości marki. Dotyczy to około 90 proc. wszystkich kampanii influencerskich. Drugą, nie mniej istotną korzyścią jest sprzedaż – ten cel przyświeca prawie połowie wszystkich marketerów. Trzeci cel, już zdecydowanie mniejszy pod względem wartości procentowej, to budowanie ruchu na strony internetowe marek i dotyczy to około 1/3 prowadzonych kampanii influencerskich – wskazuje dyrektor zarządzający Friends & Brands.

Z badania EY Future Consumer Index wynika, że ponad połowa (57 proc.) konsumentów poszukuje porad w społecznościach internetowych podczas podejmowania decyzji o zakupie, a 61 proc. przyznaje, że kupiło produkt na podstawie rekomendacji lub promocji influencera. 74 proc. badanych uważa, że treściom przekazywanym przez twórców internetowych można zaufać. Dla porównania tylko co piąta osoba kliknęła w reklamę w mediach społecznościowych, która została przygotowana przez daną markę.

Dla efektywności przekazu kluczowa jest jednak wiarygodność influencera. Źle dobrana kampania może oznaczać spadek zaufania do marki.

– Gdy kilka lat temu wybuchł boom na usługi influencer marketingu, marketerzy relatywnie rzadko się zastanawiali, z jakimi twórcami powinni współpracować i jakie korzyści dla ich marek ta współpraca powinna przynieść. Dzisiaj tego typu podejście jest już w zasadzie nie do pomyślenia. Marketingowcy bardzo dokładnie analizują to, z jakimi twórcami planują podjąć współpracę, jakie korzyści wizerunkowe czy marketingowe przyniesie współpraca, ale przede wszystkim też to, jak ta współpraca wpłynie na sprzedaż ich produktów – tłumaczy Adam Szudra.

Konsumenci chętnie sięgają po treści na platformach społecznościowych przede wszystkim ze względu na ich jakość i autentyczność. Badanie EY Future Consumer Index wskazuje, że tylko co czwarta osoba obserwuje danego twórcę dlatego, że jest sławny. Znacznie bardziej liczy się to, czy jego treści są wartościowe (49 proc.) lub zabawne (43 proc.). Szczególnym zainteresowaniem cieszą się profile mikroinfluencerów i niszowych ekspertów, a znana twarz nie jest miernikiem zaufania.

Z raportu przygotowanego pod patronatem IAB Polska „Reach A Blogger” z 2023 roku wynika, że 71 proc. marketerów, którzy w ciągu sześciu miesięcy poprzedzających badanie współpracowali z influencerami, wybrało tych mikro, z 1–10 tys. followersów. Nieco więcej, 76 proc., wybrało influencerów z maksymalnie 100 tys. obserwujących. Znacznie rzadziej sięgali po gwiazdy i supergwiazdy (z ponad milionem followersów).

 Podstawowym błędem we współpracy z influencerami jest brak dopasowania. Niezbyt dobre dopasowanie samego twórcy do marki powoduje, że taka forma reklamy nie jest zbyt perswazyjna. Drugi błąd dopasowania to kwestia samego contentu. W influencer marketingu przede wszystkim chodzi o autentyczność, a marki bardzo często tak fokusują się na swoim własnym przekazie marketingowym, że wyłączają z tego procesu kreatywność influencera, dopasowanie przekazu do potrzeb jego odbiorców – tłumaczy ekspert.

Mikroinfluencerzy zwykle utrzymują bardziej bezpośredni kontakt ze swoimi obserwatorami. Mając mniejszą liczbę followersów, są w stanie bardziej osobowo angażować się w interakcje, odpowiadać na komentarze i wiadomości, co tworzy autentyczne relacje z publicznością. Ich rekomendacje i opinie są często odbierane jako bardziej wiarygodne niż u influencerów o dużych liczbach obserwujących, którzy są postrzegani jako bardziej skomercjalizowani. Zwykle koncentrują się też na konkretnych tematach lub branżach, mają więc bardziej zdefiniowaną grupę docelową. To właśnie dzięki nim marki mogą docierać do osób, które są już zainteresowane daną tematyką lub produktem, bez straty w postaci niedopasowanego zasięgu

– Kwestia przesycenia treściami reklamowymi w social mediach pojawia się już od jakiegoś czasu, zarówno konsumenci, jak i marketerzy zauważają, że tych treści jest coraz więcej. Natomiast taka jest też specyfika dzisiaj social mediów. Rozwiązaniem nie zawsze jest samo ograniczanie ilości tych treści, ale być może jak najlepsze ich dopasowane do oczekiwań i gustu odbiorców – przekonuje Adam Szudra.

Źródło: Newseria, Friends & Brands

PR - Tekst opublikowany bezpłatnie na podstawie promocyjnych materiałów prasowych. Redakcja nie odpowiada za jego treść.

REKLAMA

Komentarze

Zaloguj się i dodaj komentarz
,

Warto uzupełnić, że nieoznaczonymi jako reklama.

Ale kto by tam się czepiał szczegółów, gdy cała branża PR na tm samym mechanizmie jedzie od lat.

avatar użytkownika
,

Wdarcie się reklamy w indywidualne relacje między ludźmi - czy to za pośrednictwem marketingu rekomendacji, marketingu szeptanego, czy również marketingu prowadzonego przez influencerów - trzeba niestety uznać za przejaw szczególnie rażącego pogubienia elementarnych standardów. Przez lata, gdy reklama opierała się na tradycyjnych mediach, obowiązywała zasada, że nie korzysta się w przekazie marketingowym z bodźców utrudniających zachowanie racjonalnego dystansu do komunikatu. Epatowanie erotyką uznawano za nieetyczne właśnie dlatego, że wykorzystywało ono popędy utrudniające racjonalną ocenę reklamy. Tymczasem internet stworzył przestrzeń, w której osobiste, lub quasi-osobiste relacje międzyludzkie zaprzęgnięto do zadań marketingowych. Zniszczono na naszych oczach i za naszym przyzwoleniem jedną z ostatnich przestrzeni wolnych od marketingowej manipulacji.

Oczywiście nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, a uwagi powyżej dotyczą sytuacji w branży influencer marketingu i nie mają być oceną agencji, która przygotowała komentowany tu materiał prasowy. Jednak trzeba powiedzieć, że nie pilnując standardów, czy naciągając je bez oglądania się na dokonywane spustoszenie, branża jako całość prowadzi w internecie gospodarkę typowo rabunkową, reprezentującą filozofię "po nas choćby potop". I nie jest usprawiedliwieniem, że dokładnie tę samą filozofię stosują big-techy i giganci social mediów, zabiegający przecież o kawałek tego samego tortu.
  

,

Internet stworzył.
Niedobry Internet...
  

avatar użytkownika
,

Zdarza się i tak, że ci sami ludzie, którzy gotowi są wieszać psy na działaniach agencji reklamowych, nie widzą jednocześnie niczego złego w gorliwym uprawianiu tego samego poletka przez bigtechy i platformy społecznościowe, odcinające kupony od influencer-marketingowego biznesu. To może trochę pomagać temu złemu internetowi.  

,

Zły Internet.
Źli ludzie.

Dobrze, że chociaż media mamy dobre.
  

avatar użytkownika
,

Gdyby były dobre, to dawałyby się big-techom bez gadania okradać. A gadają...

Dobrze że chociaż użytkowników mamy dobrych, co to dają się okradać bez gadania, z pełnym zrozumieniem i wsparciem dla bandyckich praktyk big-techów.
  

,

Ja zawsze w takich razach mówię:
Nie chcesz dawać czegoś za darmo, to nie dawaj. W przypadku mediów to szalenie łatwe, wystarczy zrobić dostęp z logowaniem, płatnością....
Ludzie się zalogują, zapłacą, a big techy zobaczą NIC.

  

avatar użytkownika
,

Przemawia przez Ciebie wiara w to, że masz do czynienia z wolnym rynkiem i jego samoregulującymi zasadami. Nic bardziej mylnego. Big-techy uprawiają na wielu polach nieuczciwą konkurencję, na co pozwala im monopolistyczna pozycja wsparta naciskiem politycznym, utrudniającym egzekwowanie reguł rynkowych i prawnych wobec podmiotów amerykańskich czy chińskich. W ich oczywistym interesie leży wasalizacja i marginalizowanie roli lokalnych mediów, sprowadzanych do roli żywiciela pasożyta. Nie różni się to zasadniczo od prób zawłaszczania mediów przez władzę polityczną i powiązaną z nią oligarchię. I jak zwykle w takich wypadkach zawsze znajdą się ludzie którzy dają sobie wmówić, że cały ten przekręt leży także w ich interesie. Sądzą, że są "z tych"...?  

,

Przemawia przeze mnie przekonanie, że jeśli ktoś nie chce oddawać swojego towaru za darmo, a jest przekonany, że należy zań zapłacić określoną cenę, to tak ustawia do niego dostęp, by nikt za darmo nie mógł wziąć.
I czesze kasę, od małych, średnich a nawet dużych.
  

avatar użytkownika
,

W warunkach uczciwej konkurencji rynkowej tak by było - wydawcy mogliby się po prostu wypiąć np. na Google. Ale takie warunki nie istnieją od czasu, gdy big-techy zmonopolizowały rynek. Jeżeli wydawcy nie mogą się dziś "wypiąć", są postawieni w sytuacji przymusu, to jest to jasny sygnał, że nie mamy do czynienia z wolnym rynkiem.

Na przykład: jeżeli Google najpierw zmonopolizował rynek reklamy kontekstowej, uzależnił od siebie współpracujące z ich siecią reklamową media doprowadzając do upadku liczącą się konkurencję, a następnie ściął stawki do głodowej wysokości, to wydawcy nie mogą sobie niczego zamknąć - poza własną działalnością.

I to samo dzieje się w dziedzinie influencer marketingu. Gdyby nie monopol platform takich jak YouTube czy TikTok, gdyby decyzje o tym co dopuszczalne podejmowane były na zasadzie rynkowej, a nie w gabinetach Doliny Krzemowej czy KC chińskiej partii, influencer marketing nie zyskałby przestrzeni, w której mógł rozkwitnąć do tak patologicznych form i rozmiarów. Big-techy dają do nadużyć okazję i narzędzia, aby następnie czerpać z tych nadużyć i patologii gigantyczne zyski.

Odpowiedź na Twoją interwencję w sprawie influencer marketingu powinna zatem zgodnie z Twoją optyką i standardami brzmieć: przecież nie musisz korzystać z internetu...
  

,

Nie ma obowiązku korzystania z narzędzi gugla.

Zatem cały Twój przydługi wywód, nie dość, że nudny to jest jeszcze KŁAMLIWY i zwyczajnie głupi.

Nie chcesz oddawać za darmo, NIE ODDAWAJ!.
Zablokuj dostęp i kasuj za bilety.
  

avatar użytkownika
,

Wersja krótka: Nie podoba Ci się reklama w internecie - NIE KORZYSTAJ Z INTERNETU.   

,

I znów głupio i KŁAMLIWIE.
Moja przeglądarka, ja decyduję jak jest skonfigurowana i jakie treści ściąga.

Nie pasuje, że ludzie część treści odrzucają? Przestań dawać za darmo. Masz taki ********* kątęt, że ludzie zapłacą stówkę miesięcznie, albo i więcej.

Ah wait, zapomniałem, nie masz kątętu. Masz notki pijarowe.
Stawiam więc tezę, ze to TY powinieneś płacić za ich czytanie.
  

avatar użytkownika
,

Zatem zdecyduj że nie wpuszczasz do swojej przeglądarki niepodpisanej reklamy pochodzącej od influencerów. Jaki problem?  

,

Żaden.
Za pierwszym razem widzisz, że to nieoznaczona reklama, drugiego razu już nie ma.
  

avatar użytkownika
,

W takim razie miałeś częściowo rację - nie ma o co się czepiać. Częściowo - bo na całym tym mechanizmie jadą przede wszystkim big-techy, które zorganizowały i wydzierżawiły branży PR to poletko.  

,

Taaaa znów big techy winne, że media NIE oznaczaną reklam jako reklamy, żeby odbiorca się nabrał i kliknął.  

avatar użytkownika
,

W wypadku influencer marketingu to nie kto inny jak same big-techy stanową medium, w którym realizowane są działania komunikacyjne. I robią wszystko aby takich treści nie oznaczać, podsuwając je własnym użytkownikom przy wykorzystaniu nieprzejrzystych algorytmów. Znowu masz rację.

I mała podpowiedź: na naszym forum żaden influencer marketer nie ma czego szukać, podobnie we wszystkich szanujących się mediach internetowych. Odwrotnie niż w śmietniku rozwijanym przez big-techy.
  

,

Tak, i to medium uniemożliwia dopisanie hasztagu reklama, współpracakomercyjna, treśćsponsorowana....
Wiadomix.

  

,

NO i oczywiste jest, że skoro PR to nie reklama, to u Was firmy z rankingów mają czego szukać....
Darmowa reklama to przecież nie reklama, a kłamstwa w notkach PR się nie liczą do rankingów.
  

avatar użytkownika
,

U nas za podpisywanie materiałów marketingowych odpowiadamy my - i z obowiązku tego wywiązujemy się w sposób klarowny i uczciwy: wszystkie notki PR podpisywane są jako notki PR. Za podpisywanie materiałów marketingowych w social mediach prowadzonych przez big techy, nie odpowiada Duch Święty ani Święty Mikołaj, nie odpowiada Yeti, UFO, Miś Uszatek ani potwór z Loch Ness. Odpowiadają za to big techy. A raczej powinny odpowiadać, ponieważ nowotwory będące ich dziełem wymykają się często kontroli, przecząc w sposób jawny i bezczelny najbardziej elementarnym zasadom demokracji i wolnego rynku.  

,

Za odpowiedni opis materiału odpowiada jego wydawca.
W przypadku platform, wydawcą jest ten, kto publikuje na platformie, a nie właściciel platformy.

Powinieneś to WIEDZIEĆ i nie KŁAMAĆ w tej materii.

Dowodem na to jest stanowisko KRRIT, które uznaje ypoutuberów i tiktokerów za media, z pełną tego konsekwencją, w postaci obowiązku przestrzegania przepisów dotyczących emisji reklam.
  

avatar użytkownika
,

Stworzenie platform żerujących na prowokowaniu sytuacji utrudniających dokonanie rozróżnienia co jest, a co nie jest materiałem reklamowym, nie jest dziełem tiktokerów ani jutuberów, ale dziełem big techów, czerpiących z odbywającego się na ich terenie procederu olbrzymie zyski. Big techy doprowadziły celowo do sytuacji, w której egzekwowanie obowiązku podpisywania treści reklamowych jest praktycznie niewykonalne. Walka ze związanymi z tym nadużyciami jest fikcją, dokładnie tak samo jak walka z nadużywaniem praw autorskich na tych platformach. A wynika to z charakteru narzędzi stworzonych przez big techy.

Manipulacja i dezinformacja są obecne w komunikacji między ludźmi od początku istnienia cywilizacji. Były obecne również w mediach tradycyjnych. Jednak dopiero dzięki big techom i ich platformom rozkwitły do rozmiarów raka zagrażającego fundamentom świata opartego o demokrację i wolny rynek. Branża reklamowa jak wiele innych próbuje znaleźć w tym wszystkim swoje miejsce, kolaborując niestety często z głównymi winowajcami. To prawda i trzeba o tym głośno mówić - zachowując jednak elementarną uczciwość i proporcje.
  

,

Nie ma żadnego utrudnienia.
Albo ktoś podpisuje materiał jako reklamowy albo tego świadomie nie robi.
  

avatar użytkownika
,

Skoro nie ma żadnego utrudnienia z oceną, to podpisywanie jest zbędne. Niepotrzebnie się martwiłeś.  

,

Oznaczenie jest po to, by odbiorca mógł świadomie wybrać czy chce stracić czas na reklamę czy woli w tym czasie zrobić coś innego.

Nie ma za co!
  

avatar użytkownika
,

Ależ może. Skoro nie ma problemu to dlaczego miałby nie móc?  

,

Będę teraz pisał jak do małego, głupiutkiego dziecka o bardzo małym rozumku.

Nie da się ocenić czy materiał video jest nieoznaczoną reklamą, bez poświęcenia czasu na jego obejrzenie.
Dlatego wszelkiej maści influ- boją się jak ognia oznaczania materiału jako reklama czy też wspominania o tym, że to reklama, na jego początku.
  

avatar użytkownika
,

No popatrz - a na naszym forum jakoś nie ma z tym problemu, prawda? Mimo że chętnych do zrobienia takiego spamerskiego użytku z tego forum było i jest wielu. Jakoś tak się składa, że ten problem pojawił się wraz z big-techami i ich śmieciowymi platformami skonstruowanymi tak, by dopuszczać nadużycia na masową skalę nie ponosząc za nie odpowiedzialności, za to mając potężny udział w zyskach.  

,

I nadal, musisz wejść w wątek czyli poświęcić czas, żeby zweryfikować czy wpis jest merytoryczny czy jest reklamą.
Z materiałami udającymi PR też macie poważny problem, zwłaszcza w przypadkach, gdy treść kładzie nacisk na zalety wyssane z palca.
  

avatar użytkownika
,

W którym miejscu u nas masz taki problem? Na forum jest osobny dział na materiały PR, w newsroomie są one wyraźnie oznaczane. Może Twój adblock coś Ci wycina?

Różnica między naszym forum (i każdym innym szanującym się, tradycyjnym forum), a społecznościowym szambem big techów jest taka, że u nas usuwa się nieuczciwe materiały kryptoreklamowe bez oglądania się na stanowiska KRRiT i skargi, natomiast big techy żonglują takim śmieciem i czerpią z niego zyski bez skrupułów, tak długo aż ktoś takiego materiału nie zakwestionuje i nie wskaże go jako nadużycie.

Działa to dokładnie jak nadużycia praw autorskich. Serwisy społecznościowe big techów żywią się kradzieżą praw autorskich, zawierają morze nielegalnych materiałów, a reagują dopiero wówczas gdy ktoś wskaże je palcem i zgłosi odpowiednie roszczenie. W praktyce oznacza to, że usuwana jest tylko nieznacząca część materiałów naruszających prawo - zarówno to dotyczące oznaczania materiału reklamowego jak i praw autorskich. Dzięki skali, interes big techów kręci się - na takie drobiazgi nie muszą się oglądać. Zwłaszcza, że otrzymują wsparcie od Ciebie.
  

,

A bóbr siedzi i zawija w sreberka.  

avatar użytkownika
,

Zakończmy zatem sięgając do metafory której sam użyłeś - być może ułatwi Ci to zrozumienie z czym masz do czynienia. Otóż rozdzierasz tu szaty nad postępowaniem prostytutki, usprawiedliwiając jednocześnie i broniąc alfonsa.   

,

No tak, to przecież oczywiste, że to wielkie platformy zmuszały tych influencerów do umieszczania nieoznaczonych reklam.

A państwa przymykały oczy na te szkodliwe działania...
  

avatar użytkownika
,

A stręczycielstwo? Słyszałeś kiedyś taki długi wyraz?  

Najnowsze w tym dziale

Z okazji Dnia Babci i Dziadka Ministerstwo Cyfryzacji rusza z kampanią, która łączy pokolenia. We współpracy z RMF FM zaprasza do udziału w konkursie, w którym słuchacze mogą podzielić się historiami z ich dziadkami i babciami w roli głównej. Najciekawsze opowieści zostaną nagrodzone, a ich autorzy będą mieli okazję podzielić się nimi na antenie...
Aktor John David Washington w kampanii Tom Ford
Aktor John David Washington weźmie udział w nowej kampanii promującej kultowy zapach Bois Pacifique marki TOM FORD, będącej wyrazem witalności i swobody wyrażenia siebie bez jakichkolwiek obaw.
Żabka wchodzi w retail media. Uruchamia Żabka Ads
Żabka Ads – Shopper-Driven Media to nowe narzędzie pozwalające reklamodawcom na skuteczne docieranie do milionów odbiorców, codziennie dokonujących zakupów w sklepach Żabka. Dzięki dobrze rozwiniętej infrastrukturze cyfrowych nośników, których jest już ponad 1500, klienci na ekranach będą mogli zobaczyć już nie tylko oferty produktowe, ale...
Dentsu CEE Summit 2025 – „Return on Impact”
W dniach 15-16 stycznia 2025 roku, w historycznej przestrzeni Fabryki Norblina, odbył się największy event dentsu w tej części świata, podczas którego spotkali się cenieni eksperci, klienci i partnerzy dentsu tworząc przestrzeń do dyskusji, nowych pomysłów, wspierania innowacji i odkrywanie przyszłych możliwości wspólnego rozwoju. Dla dentsu CEE to był też...
Grupa RW przejmuje nośniki DOOH od firmy M3 w Krakowie i Rzeszowie
Grupa RW dynamicznie buduje swoją ofertę cyfrowych nośników reklamy zewnętrznej. Firma właśnie przejęła 10 lokalizacji i 21 ekranów DOOH w Krakowie i Rzeszowie, które dotychczas należały do firmy M3 Reklama. Dzięki temu Grupa RW umacnia swoją obecność na rynku reklamy zewnętrznej oraz stawia kolejny krok w rozwoju ogólnopolskiej sieci DOOH,...
 
Signs.pl - Polska Reklama i Poligrafia © 1997-2025 ICOSWszystkie prawa zastrzeżone. ISSN 2657-4764