logo
WIEDZA
Polska reklama i poligrafiaWIEDZA

Miłość do designu i druga podróż sentymentalna Chochlika

   12.08.2015, przeczytano 4651 razy
ilustracja
Dedy­ka­cja autora dla zwy­cięzcy cho­chli­ko­wego kon­kursu poligraficznego

Jest kilka uza­sad­nień, któ­rymi można tłu­ma­czyć decy­zję pod­pię­cia pod jed­nym tytu­łem, reflek­sji zwią­za­nych z lek­turą dwóch odręb­nych pozy­cji książ­ko­wych. Obie uka­zały się w tym roku, nakła­dem wydaw­nic­twa „Karak­ter”. Obie otrzy­ma­łem do recen­zji i przeczyta­łem je rów­no­le­gle, mniej wię­cej w tym samym cza­sie. Obie prze­zna­czy­łem na nagrody w cho­chli­ko­wym kon­kur­sie poli­gra­ficz­nym. Mam też nadzieję, że obie tra­fią do rąk desi­gne­rów, pro­jek­tan­tów czy też gra­fi­ków, gdyż obie poru­szają zagad­nie­nia tym pro­fe­sjom bli­skie.


Artykuł pochodzi z portalu Signs.pl: https://www.signs.pl/praktyczny-poradnik-poligraficzny%3A-milosc-do-designu-i-druga-podroz-sentymentalna-chochlika,25654,artykul.html

Wszyst­kie te argu­menty są jed­nak dru­go­rzędne. Praw­dziwe wyja­śnie­nie powodu potrak­to­wa­nia obu ksią­żek tym samym skrob­nię­ciem cho­chli­ko­wej sta­lówki, zawarte jest w tytule felie­tonu. Zarówno Mar­cin Wicha, jak i Agata Szy­dłow­ska i Marian Misiak zapra­szają nas w swo­istą podróż sen­ty­men­talną do świa­tów, które wpraw­dzie odcho­dząc pozo­sta­wiły po sobie zapa­szek stę­chli­zny i ple­śni, ale do któ­rych jed­nak wra­camy, cza­sem z tęsk­notą, cza­sem z resen­ty­men­tem. Nie jest też wyklu­czone, że dino­zaury tęsk­nią po pro­stu za „swo­imi cza­sami”, a młode wilczki ule­gają powra­ca­ją­cej okre­sowo modzie na retro.

Same zaś światy – typo­gra­fii i liter­nic­twa z jed­nej strony oraz desi­gnu i wzor­nic­twa z dru­giej – też nie są od sie­bie zbyt odle­głe, momen­tami wręcz się prze­ni­kają i uzu­peł­niają. Tak się dzieje na przy­kład w sytu­acjach, kiedy  zarówno u Wichy, jak i u Szy­dłow­skiej natra­fiamy na te same obszary zwią­zane z pro­jek­to­wa­niem logo­ty­pów, zna­ków fir­mo­wych czy też z typo­gra­fią pol­skiej szkoły pla­katu.

Żadna z tych ksią­żek nie ma też (na szczę­ście) ambi­cji bycia porad­ni­kiem dobrego pro­jek­to­wa­nia ani pod­ręcz­ni­kiem histo­rii typo­gra­fii. Kto spo­dziewa się zna­le­zie­nia tam ad ver­bum tego typu wie­dzy, będzie zawiedziony.

Jeśli nato­miast szu­ka­cie chwili wytchnie­nia i gotowi jeste­ście poświę­cić kilka wie­czo­rów na wej­ście w świat innych niż obo­wią­zu­jące dziś war­to­ści, zapra­szam do lek­tury. Dobre towa­rzy­stwo, mery­to­ryczne bogac­two i pro­stota prze­kazu – to główne atrak­cje tych dwóch sen­ty­men­tal­nych podróży.


Dziś…

Podróż sen­ty­men­talna 2

Mar­cin Wicha

Jak prze­sta­łem kochać design

Karak­ter, 2015


Moją reko­men­da­cję książki Mar­cina Wichy poprze­dzę nie­skrom­nie cyta­tem z wła­snego tek­stu, który w chwili nostal­gii i zadumy nad sen­sem Wszyst­kiego popeł­ni­łem parę lat temu. Myślę, że powód tego ego­cen­trycz­nego zabiegu wypły­nie sam z powo­dzi słów, którą Was następ­nie uraczę.

W grud­niu każ­dego roku moja bab­cia z namasz­cze­niem zasia­dała przy stole kuchennym. Wycią­gała wiel­kie kra­wiec­kie nożyce, któ­rymi „nie wolno było ciąć papieru bo się stę­pią”. Tego dnia bab­cia jed­nak robiła wyją­tek. Ze świą­tecz­nego numeru gazety wyci­nała kalen­darz na rok następny. Skła­dał się z dwu­na­stu słup­ków wypeł­nio­nych imio­nami wszyst­kich świę­tych pań­skich. Bab­cia brała czer­woną kredkę i kolo­ro­wała święta znie­sione przez komu­ni­styczne wła­dze. Potem za pomocą kleju marki „Klej biu­rowy” przy­twier­dzała kalen­darz do wewnętrz­nej strony drzwi kuchennych. Był to ter­mi­narz i pla­ner dla całej naszej rodziny i każdy mógł według niego zarzą­dzać wła­snym życiem. W sto­ło­wym obok zegara wisiał obraz Leonarda da Vinci – Dama z łasiczką autor­stwa stryjka Kazika. Nama­lo­wany kiep­skimi far­bami na presz­pa­nie, był pre­zen­tem i dowo­dem jed­no­cze­śnie, że pocho­dzimy z zacnej, artystycz­nej rodziny. Z bie­giem lat obraz wyblakł i kolory zga­sły. Któ­re­goś dnia da Vinci znik­nął, a w jego miej­sce poja­wił się „zdo­byczny” kalen­darz „Orbisu”, ze sloganem copyw­ri­tera Wań­ko­wi­cza „Lotem bli­żej”. I tak to się zaczęło**.

To uczy­nił ze mną Mar­cin Wicha w trak­cie dwóch wie­czo­rów spę­dzo­nych na czytac­twie jego książki i jed­nego spo­tka­nia autor­skiego, w kato­wic­kiej kawiarni „KATO”. Znie­wo­lił, uwiódł i prze­niósł do cza­sów dla mnie ledwo minio­nych, w któ­rych sam autor wydaje się tkwić cią­gle jedną nogą, zwią­zany este­tyczną pępo­winą z duchem swo­jego ojca, bo prze­cież „to świń­stwo lek­ce­wa­żyć czy­jeś uczu­cia estetyczne tylko dla­tego, że umarł”.

Książka Wichy „Jak prze­sta­łem kochać design” to zbiór krót­kich, napi­sa­nych pełnym humoru sty­lem szki­ców o świe­cie, widzia­nym, z jed­nej strony oczyma zawodo­wego gra­fika i desi­gnera, z dru­giej zaś syna zna­nego archi­tekta o wyra­zi­stej, nie zno­szą­cej sprze­ciwu oso­bo­wo­ści, wyzna­cza­ją­cego całej rodzi­nie kanony piękna, gra­nicę kom­pro­misu, poza którą zaczyna się szmira i tan­deta, nie mająca wstępu do domu Wichów.


Długa kolejka usta­wiła się w kato­wic­kiej „KATO” po auto­graf do Mar­cina Wichy, ale kto wytrwał ten ma. W nie­jed­nej kolejce za PRL-u się stało…

Ten duch ojca cen­zora i cel­nika zara­zem, zabiera nas w podróż sen­ty­men­talną po cza­sach PRL-u wywa­bia­jąc z zaka­mar­ków pamięci sza­ro­bure pat­chworki socjalistycznej rze­czy­wi­sto­ści, wystroje ulic, miesz­kań i ciał ludu pra­cu­ją­cego miast i wsi. Jest to obraz schizofreniczny.

Desi­gner­ska pope­lina prze­pla­tana tlącą się jesz­cze wiarą w to, że wzor­nic­two ma uła­twiać życie użyt­kow­ni­kowi a nie sprzedawcy.

Arty­styczne dzi­wa­dła tzw. pol­skiej szkoły pla­katu wypie­rane nie­uchron­nie przez tęsknotę za wyśnio­nym Zacho­dem, gdzie wszystko jest „porząd­nie wydru­ko­wane, kolo­rowe i błyszczy”.

Histo­ria trans­for­ma­cji kloc­ków Lego, od uwiel­bia­nych przez Wichę-ojca pro­stych, zawsze pasu­ją­cych do sie­bie form, z któ­rych przy odro­bi­nie wyobraźni można było zbu­do­wać cały wszech­świat po „współ­cze­sne Lego, w któ­rych kloc­kami są frag­menty opo­wie­ści, kawałki gier i fil­mów a postę­pu­jąca nor­ma­li­za­cja wyobraźni spra­wia, iż wszystko pasuje do wszystkiego”.


Mar­cin WIcha i ludziki Lego

Jak prze­sta­łem kochać design” pełna jest przy­kła­dów swo­istego roz­dwo­je­nia jaźni w świe­cie wzor­nic­twa, które będąc w coraz więk­szym stop­niu na usłu­gach lobby mar­ke­tin­go­wego, coraz bar­dziej odkleja się od prak­tycz­nych potrzeb użyt­kow­nika tych przed­mio­tów. Słowo design zaczyna być syno­ni­mem cze­goś wymyśl­nego, drogiego, sno­bi­stycz­nego i zupeł­nie w życiu nie przy­dat­nego, a prze­strzeń naszego życia wypeł­niają rekla­mowe potworki, pokrzy­ku­jące w naszą stronę fon­tem Typo­polo.

W takim kon­tek­ście książka Wichy swą pro­wo­ka­cyj­nie pry­mi­tywną obwo­lutą, chroniącą mini­ma­li­styczną, lecz gustowną okładkę, wyróż­nia się desi­gnem spo­śród suto poko­lo­ro­wa­nych pro­po­zy­cji księ­gar­skich, co o iro­nio może jej przy­spo­rzyć popularności.

Zanim jed­nak pro­wa­dzeni za rączkę przez ojca i syna spoj­rzymy ducho­wym okiem na wła­sne oto­cze­nie, pokój, dom, ulicę czy miej­sce pracy, zaopa­trzmy się w designerskie różowe oku­lary. Wstrząs, któ­rego możemy doznać zoba­czyw­szy rze­czy takimi, jakimi widzą je Ci dwaj pano­wie W. może oka­zać się nie­bez­pieczny dla naszego poczu­cia dobrostanu.

Warto jed­nak zary­zy­ko­wać i książkę Mar­cina Wichy prze­czy­tać, do czego Was gorąco zachę­cam, gdyż podob­nie jak autor: „nie tęsk­nię za socja­li­stycz­nym wzor­nic­twem. Tęsk­nię za tęsk­notą. Za zna­cze­niem, które przy­pi­sy­wa­łem kiedyś słowu design. Za wiarą w przedmioty.”

Z cho­chli­ko­wym pozdro­wie­niem
Andrzej Gołąb

Dodatkowe informacje:

* „Podróż sen­ty­men­talna 1” to recen­zja książki wyda­nej także przez wydaw­nic­two Karak­ter 2015, pn. „Paneu­ropa, Kometa, Hel…”. Znaj­dzie­cie ją tutaj:
http://chochlikdrukarski.com.pl/?p=7833
** Cytat pocho­dzi z mojej książki „DTP. Od pro­jektu aż po druk”. Helion, 2013


avatar użytkownika
+ + + + + + + + + + + + + +

Tekst opublikował użytkownik: chochlikdrukarski

(Andrzej Gołąb)

chochlikdrukarski o sobie:

Andrzej Gołąb - od początku pracy zawodowej związany z branżą wydawniczą i poligraficzną. W latach 90. ubiegłego wieku, założył kilka pracowni składu komputerowego na terenie Śląska. Prowadził także własną firmę wydawniczą. Przez ostatnie ćwierć wieku pracował w Centrum Usług Drukarskich Henryk Miler w Rudzie Śląskiej (www.cuddruk.pl). W tym zakładzie poligraficznym, znanym z marki CUD, stworzył pracownię typografii komputerowej i przez kilkanaście lat był jej szefem. Pełnił także funkcję pełnomocnika właściciela i odpowiadał m.in. za kontrolę jakości plików produkcyjnych, optymalizację procesów produkcyjnych oraz sklep internetowy. W firmie tej zaprojektował i wdrożył zgodny z normą ISO system zarządzania jakością, oraz informatyczny system zarządzania przedsiębiorstwem poligraficznym. Jest także stałym współpracownikiem miesięcznika „Świat druku”, na łamach którego regularnie publikuje felietony poświęcone tematyce poligraficznej.
Autor wydanej w kwietniu 2021 roku nakładem wydawnictwa "Helion" książki "Praktyczny Poradnik Poligraficzny - Procesy" oraz wydanej w roku 2013, także nakładem Wydawnictwa „Helion” książki pt.: „DTP. Od projektu, aż po druk”. Twórca i animator internetowego projektu „Chochlik drukarski — pogotowie poligraficzne”. Jest to bezinteresowna inicjatywa edukacyjna, której głównym celem jest dzielenie się wiedzą i doświadczeniem z zakresu poligrafii. Blog cieszy się do dziś dużą popularnością i dziennie ma kilkaset odsłon.

Blog: http://www.chochlikdrukarski.com.pl
FB:https://www.facebook.com/andrzejjozefgolab
FB:https://www.facebook.com/drukarski.chochlik/
Poczta: andrzej.jozef.golab(at)gmail.com

Więcej informacji o użytkowniku

REKLAMA

Komentarze

Zaloguj się i dodaj komentarz

Najnowsze w tym dziale

Prawo autorskie dla projektantów - recenzja
Spór o prawa autorskie ostatecznie sprowadza się do tego, kto ma lepszego prawnika…
„Porządek w projektowaniu” - Jean Ulysses Voelker
W tej książce znajdziecie odpowiedzi na wszystkie powyższe pytania, a także wiele więcej. Porządek w projektowaniu to zajmujące wprowadzenie do projektowania i komunikacji wizualnej, bogato zilustrowane przykładami i opatrzone praktycznym słowniczkiem.
„Triumf typografii” Henk Hoeks i Ewan Lentjes
Typografia to coś więcej niż tylko projektowanie krojów pism czy layoutu. Dotyka ważnych dla społeczeństwa kwestii: wolności słowa drukowanego, dyskursu demo­kratycznego. To dzięki sile typografii ów dyskurs przybrał postać gry polegającej na ścieraniu się argumentów i ­kontrargumentów.
Kimberly Elam „Siatki, czyli zasady kompozycji typograficznej”
W Siatkach, czyli zasadach kompozycji typograficznej autorka z przenikliwością analizuje najpowszechniejszy, a zarazem najbardziej wyrafinowany i rzadko właściwie rozumiany system organizacji wizualnej: siatki modułowe,
„Orli Dom” trafia do księgarń i pod patronat Signs.pl
W maju e-book prezentujący projekt „Orli Dom” trafił do księgarń internetowych. Po nieudanych próbach znalezienia wydawcy książki drukowanej autor zdecydował się wydać pierwszy tom w wersji elektronicznej.
 
Signs.pl - Polska Reklama i Poligrafia © 1997-2024 ICOSWszystkie prawa zastrzeżone. ISSN 2657-4764