Do gwizdka inaugurującego pierwszy mecz Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2014, czyli pojedynku Brazylii i Chorwacji, pozostały nie całe trzy dni. Futbolowa gorączka na cały miesiąc zawładnie sercami wielu kibiców także w Polsce. Mimo że na poprzednich Mistrzostwach Świata w RPA nie zobaczyliśmy w żadnym meczu naszej biało-czerwonej reprezentacji, to jednak tamten mundial zgromadził przed telewizorami 20 milionów Polaków. Czy Mistrzostwa Świata w Brazylii mają szansę przebić wynik sprzed czterech lat?
Według badań „FREE – Football Research in an Enlarged Europe”, ponad 62% Polaków nie będzie oglądało Mistrzostw Świata w Brazylii, które zaczynają się 12 czerwca. Czy rzeczywiście rodacy odwrócą się od naszego „narodowego sportu” i nie włączą telewizorów? Podczas Mistrzostw Świata rozegranych na kontynencie afrykańskim w 2010 roku, wyniki oglądalności wśród Polaków były całkiem imponujące – przed telewizorami zasiadło aż 20 milionów Polaków, co stanowi ponad połowę populacji Polski. Trzeba pamiętać, że na boiskach Republiki Południowej Afryki, podobnie jak w Brazylii, nie oglądaliśmy reprezentacji Polski.
- Co więc przemawia za tym, że Polacy jednak zasiądą przed telewizorami w trakcie mundialu? Tegoroczne mistrzostwa, mimo że w Ameryce Południowej, będą odbywać się w dogodnych porach dla polskiego widza. Większość meczy odbędzie się o godzinach 18.00, 21.00, 22.00 i 24.00, czyli nawet w lepszym telewizyjnym czasie, niż to było w Afryce cztery lata temu. Największą widownię skupią na pewno te mecze, które będą startowały o 21.00 i 22.00, a najlepiej obejrzy się finał 13 lipca – komentuje Jakub Radziwiliski, TV Buying manager w Universal McCann.
Polacy na boisku = Polacy przed telewizorem
Największą oglądalnością w historii polskiej telewizji cieszył się mecz Polska – Rosja z Mistrzostw Europy w 2012 roku. Piłkarski pojedynek zebrał przed telewizorami przeszło 14 mln widzów.
- Na powtórkę takiej widowni nie mamy co liczyć. Nawet w finale, który obejrzy co najwyżej 8 milionów z nas. Ostatnie dwa finały Ligi Mistrzów są idealnym potwierdzeniem tego, jak Polak ogląda ważne mecze z udziałem rodaków i bez nich – zwraca uwagę Jakub Radziwilski.
Tegoroczny finał Ligi Mistrzów między Realem Madryt i Atletico Madryt, czyli bez Polaków na boisku, obejrzało przeszło 3 mln widzów, a ubiegłoroczny – pomiędzy Borussią Dortmund a Bayernem Monachium (z udziałem trzech Polaków) obejrzało prawie 7 mln widzów – różnica jest ogromna.
Piłkarskie sympatie
Z badań „FREE – Football Research in an Enlarged Europe” wynika, że największą sympatią Polacy darzą Hiszpanię i Brazylię. Dane te znajdują swoje potwierdzenie w wynikach oglądalności. Patrząc na mecze grupowe poprzednich Mistrzostw Świata, to właśnie wyczyny „Canarinios” przyciągały najwięcej widzów przed telewizory. Polaków będą interesowały również inne wielkie piłkarskie potęgi czyli: Hiszpania, Włochy, Anglia, Argentyna oraz Niemcy. Warto zauważyć, że wśród kibiców tegorocznych Mistrzostw Świata nie zabraknie płci żeńskiej, choć z badań wynika, że kobiety znajdą się tradycyjnie w mniejszości.
- Zazwyczaj widownię telewizyjną stanowi około 55% kobiet i 45% mężczyzn. Natomiast transmisje z poprzedniego mundialu radykalnie odwróciły ten stosunek i mecze oglądało 65% mężczyzn, a tylko 35% kobiet. Prognozujemy, że tak też będzie w trakcie oglądania tegorocznego mundialu. Pozostając przy strukturze widza, podczas transmisji z Mistrzostw Świata zasiądzie więcej niż zazwyczaj widzów zamożniejszych, z większych miast, z wyższym wykształceniem – wyjaśnia Jakub Radziwilski.
Kontrola nad pilotem
Z analiz wynika więc, że od 12 czerwca przez cały miesiąc to mężczyźni przejmą kontrolę na pilotem, kibicując przede wszystkim Brazylii i Hiszpanii. Na pewno w tym okresie mecze mundialu będą najlepiej oglądanymi programami w telewizji, a im bliżej finalnych rozstrzygnięć, tym oglądalność będzie rosła.
- Nie będzie jednak ani takich emocji, ani takich wyników oglądalności, jak w przypadku, gdyby w Brazylii na boiska wybiegli Lewandowski, Boruc i Piszczek z kolegami. Raczej będzie też mniej rozczarowań, ale jednak trochę szkoda…” – podsumowuje ekspert Universal McCann.
Źródło: Universal McCann