Witam! Poza jednym, dwoma punktami, mam zupełnie inne odczucia niż autor analizy. pomysł na wizualizacje marki posiada wiele niekwestionowalnych atrybutów. choć fiolet użyty w sygnecie faktycznie można ocenić jako dość mało przebojowy, to jednak zestawienie go w kontrastujące (z bielą) pasy czyni sygnet bardzo "ciekawym dla oka" elementem, przyciągającym uwagę na podstawowym, poprzez ostry kontrast na wręcz fizjologicznym poziomie.
To że sygnet przyjmuje różne formy, jest wciąż zmieniającym się "bąblem" bez konkretnego przekazu właśnie, również podnosi jego atrakcyjność. odwołując się do psychologicznej teorii zadań niedokończonych można powiedzieć, że płynna forma i niejednoznaczna treść zmusza nas do ciągłego (nieświadomego, w tym również poza bezpośrednim kontaktem z przekazem) zastanawiania się (rozwiązywania zadania poznawczego) w stylu "czym jest bąbel?". ponieważ nie ma jednej prawidłowej odpowiedzi (roztopiony cukierek, dziecko, męski atrybut), praca nad tym zadaniem skutecznie angażuje nasz system poznawczy, a to z kolei skutecznie wdrukowuje sygnet (markę) w naszą świadomość i pamięć.
Moim zdaniem trudno odmówić zarówno sygnetowi jak i całej kampanii siły i dynamiki, a ponieważ produkt skierowany jest (wnosząc po treści reklam) do stosunkowo młodych ludzi, "elegancja" wydaje się być atrybutem o mniejszej w tym wypadku wadze.
Z oceną skuteczności kampanii poczekałbym na wyniki jakiś konkretnych badań (chyba, że takowe już zostały przeprowadzone), pamiętając o tym, że na pierwszym etapie który prawdopodobnie mamy za sobą, chodziło przede wszystkim o zaistnienie marki w świadomości potencjalnych klientów, co w moim odczuciu całkowicie się autorom kampanii udało (cyt. "kilkadziesiąt albo nawet kilkaset razy spotkaliście się z reklamą operatora czy to w telewizji, w Internecie czy na billboardzie" - ergo "wiecie o czym piszę", ergo "znacie markę").
Jeśli chodzi o przyjęte formy reklamy, to faktycznie nie spotkałem się w przypadku Play'a z czymś oryginalnym i nowatorskim, chociaż np. pomysł wkładek gazetowych z naklejkami uważam za bardzo trafiony. dzięki temu "bąbla" odbiorca mógł sobie umieścić w dowolnym miejscu, ulubionym lub znienawidzonym ;-), choćby z nudów nakleić na dowolnej ścianie, potraktować go jako vlepkę (co widziałem osobiście we Wrocławiu, ul. Świdnicka, przejście podziemne). w ten sposób sygnet Play'a mógł znaleźć się na nośnikach o których inne marki mogą tylko pomarzyć ;-).
Przekaz umieszczany na podłodze w ogóle wydaje mi się średnio trafiony, właśnie z racji "zadeptywania go" przez odbiorców, choć i w tym przypadku Play wydaje się być na lepszej pozycji niż inne marki - trochę wytarcia, zużycia, urbanistycznego brudku dodaje przekazom smaku, w przypadku kampanii która nie musi być elegancka (patrz wyżej).
Pomysł z umieszczeniem przekazu na suficie faktycznie uchroniłby go przed zadeptaniem. z drugiej strony strach pomyśleć, co by się stało gdyby w godzinach szczytu ludzie w metrze, dworcach (czytaj: miejscach zatłoczonych, a w okolicach szyn/torów po prostu niebezpiecznych) zamiast patrzeć pod nogi, zajmowaliby się analizą ciekawostek na suficie...
To, co faktycznie nie podobało mi się w dotychczasowej kampanii Play'a, to w moim odczuciu spadek jakości kolejnych reklam telewizyjnych. W przeciwieństwie do kampanii Heyah, która nadal zaskakują (a ostatnio nawet szokują ;-)), oglądając kolejne spoty Play'a miałem coraz większe poczucie wymuszonego, na siłę, coraz bardziej mdłego i bez specjalnego pomysłu scenariusza. bycie ostrym i kontrowersyjnym przez dłuższy czas, wymaga jednak znacznych nakładów energii, której gdzieś po drodze zaczęło brakować (spot w restauracji, w saunie).
Gdybym nie miał podpisanej długodystansowej umowy ze swoim niebiesko-białym operatorem, choć niestety parę lat temu przestałem być grupą docelową dla tej marki, "dałbym Play'owi szanse", choćby za odwagę wprowadzenia nowej marki do segmentu wydaje się mocno już nasyconego i za umiejętność wprowadzenia jej w moim odczuciu dość skutecznie (czekam jednak na konkretne badania skuteczności).