Odpady wygrawerowanych długopisów

Nie takie proste, pomyłki zawsze będą. Największy problem mam z jednym klientem, który zapadł się po ziemię i nie odebrał kilku tysięcy Cosmo. Leży to u mnie już ponad rok i chciałbym odzyskać chociaż część wtopionej kasy.

Serio ryzykujesz tyle na gebe ?! Bo jak masz oficial zamowienie to faktura i do windykacji. Większe szanse niż liczenie na jego łaskę

Dłuższą historia. Kolega, który popłynął I zapadł się po ziemię. Dom zlicytowany, kobieta z dzieckiem uciekla. Numer telefonu, mail, fb zlikwidowane. Pisma od prawników wracają, brak stałego adresu zamieszkania.

Megalomania bankrutujących. Zamawiając wiedział, że nie zapłaci. Taki super kolega.
Przecież działalność nie upadła mu w ciągu dwóch tygodni.

Nie chciało mi się tego opisywać bo nie o to pytałem, chodziło mi o kwestie techniczne bo oprócz tego dość często zostaja mi jakieś wygrawerowane gadzety I fajnie jak by szło to uratować jakoś.
Gość bral ode mnie kilkadziesiąt tysięcy długopisów rocznie I trwało to kilka dobrych lat. Co piątek przyjeżdżał I dobieral to co brakuje, więc miałem na magazynie zawsze kilka tysięcy sztuk. Dzialalismy tak z 4 czy 5 lat. W pewnym momencie coś się posypało. Ponoć ktoś z lokalnych zaczął mu robić pod górkę, nie wchodząc już w szczegóły. Oprócz tego jakis inny klient z zagranicy przewiozl go na większym zamówieniu. A, że żył ponad stan to wszystko się posypało jak domek z kart. Nie zależy mi szczególnie, żeby go ścigać bo I tak nie wyszedłem na tym interesie najgorzej a gościa mi szkoda. Szukam po prostu sposobu na takie odpady. Na tampodruk, uv, sublimacje czy termotransfer udało się znaleźć metodę, więc tu też na pewno coś się da wymyślić.

To jak kupowanie auta używanego. Po tygodniu wysuwasz płytę CD poprzedniego właściciela, a tam "Zenek M. Przez twe oczy zielone". Niby nic, ale niesmak bezcenny