Witam
Zniszczony dzisiejszym dniem i przerazony jutrzejszym, podziele sie moimi przygodami, liczac po cichu, ze moze ktos mi pomoze.
Pierwszy raz w zyciu wyklejalem tablice typu "billboard". Nie byla to wyklejenie pelnej tablicy 5x2 a powierzchnia ok. 4x2. Wyklejke dostalem w 4 kawalkach. Patrzac na marginesy doszedlem do wniosku, ze trzeba to naklejac w kolejnosci:
3|4
----
1|2
zaczynajac od lewej krawedzi kazdej czesci plakatu.
Moczylem cala noc w wannie, rano ruszylem na akcje. Pierwsza tablica wyklejana z chodnika - poszlo calkiem dobrze, nastepne dwie ze zwyzki - tez znosnie. W koncu przyszedl czas na tablice wyklejane z drabiny i tu mam dosc dzisiejszego dnia. Dwie dolne czesci (czyli 1 i 2) daly sie wykleic w miare dobrze, niestety element nr 3 - TRAGEDIA. Przykladam do lewej strony tablicy, celuje grafika na element nr 1 (biore pod uwage pierwsza zakladke ok. 40 cm, reszta jeszcze zagieta jest na siebie), wiaterek juz mi przeszkadza, jakos przyklejam, rozkladam i ukazuje sie druga zakladka, ktora KUR$% nie pasuje idealnie grafika do elementu nr 1. Kombinuje, naciagam , podciagam, wiart wieje, drabina sie chwieje, klej schnie, wyklejka sie drze. W koncu jakos rozkladam element nr 3 ale jest pofaldowany jak zalew solinski zeszlego weekend'u (byly dobre szanty) i nie bardzo moge to skorygowac. Fajka, druga fajka, cola, tymbark, fajka i pomysl, ze bede kleil trzeci element od dolnej krawedzi (czyli tej laczacej sie z elementem nr 1). Mysle,dopasuje grafike z elem 3 do elem 1 i bede jechal do gory, ktora potem przytne (wyklejka byla wieksza niz tablica). Krew w piach z takim pomyslem, z drabiny nie mam pola manewru, nie moge tego porozkladac, wiaterek mi towarzyszy, kilka ruchow, dopasowan, podciagniec, naciagniec, przycisniecie, przejscie do drugiej zakladki i wszystko jebut w dol. Mysle sobie, pierd$%#, nie robie , ide na piwo ale jutro musze to skonczyc, jak? rusztowanie postawic, zwyzke zamowic a moze ja nie mam pojecia jak to sie wykleja?