
Konferencja o projektowaniu, pieniądzach i klientach. Twarde fakty, trudne pytania, niepopularne opinie, przemilczane problemy. 21.03.2019, kino Rialto, Poznań.
Czwarta edycja konferencji PGDTalks o praktycznej stronie pracy projektantów w Polsce. Tematem wydarzenia będą: pieniądze kosztorysy briefy umowy przetargi klienci oraz różnorodne case studies.Nasza konferencja to: twarde fakty trudne pytania niepopularne opinie przemilczane problemy prawdziwe ceny triki na klientów nieoczywiste modele biznesowe dziwne briefy niekończące się poprawki i wiele wiele więcej trudu znoju i radości!
Konferencja to zestaw wykładów połączonych z rozmowami. Każdy z prelegentów odpowie na wybrany zestaw pytań prezentując jako przykłady konkretne projekty i prawdziwe sytuacje ze swojego życia zawodowego.
- Ile kosztują projekty w Polsce?
- Ile zarabiają designerzy?
- Jak czytać briefy i pisać kosztorysy?
- Jak szukać znaleźć i utrzymać klienta?
- Jak szukać pracy w Polsce a jak za granicą?
- Jak zdobyć zagraniczne zlecenia?Jak pracować z trudnym klientem?
- Jak zmienić prace i specjalizacje?
- Jak robić żeby się nie narobić?
Wiedza praktyczna której nie znajdziesz w internecie. Informacje którymi nikt nie chce się dzielić. Rzeczy o których nie mówi się publicznie.
Wystąpią:
- Bękarty studio www.bekarty.pl
- Uniforma www.uniforma.pl
- Netguru www.netguru.com
- Zosia Dzierżawska www.zozozosia.com
- Martyna Wedzicka-Obuchowicz www.wedzicka.com
Bilety w cenie
- do 2 marca 95 złotych
- do 21 marca 135 złotych
Miejsce konferencji
- Kino Rialto, ul. Dąbrowskiego 38, Poznań
Szczegóły: http://talks.polishgraphicdesign.com/
Bilety: https://ti.to/polish-graphic-design/polish-graphic-design-talks-04
Źródło: STGU
Pewien człowiek zorganizował warsztaty pt. Jak zarobić milion złotych.
Choć bilety na to wydarzenie kosztowały 1000 PLN, rozeszły się jak świeże bułeczki.
Gdy tłum się zebrał, organizator pojawił się na scenie i rzekł:
Jest Was tutaj ponad tysiąc, każdy z Was zapłacił tysiąc złotych, by poznać moją receptę.
Tak właśnie zarobiłem milion złotych.
Czyli możesz organizować własną konferencję. Do dzieła!
Albo... byłoby lepiej, gdyby o rzeczach istotnych, mówiło się otwarcie, zawsze i wszędzie, a nie tylko tam, gdzie ktoś zapłacił za wstęp.
Tym bardziej - do dzieła!
Zawsze otwarcie piszę o cenach i kosztach.
Aż strach pomyśleć, że tak wielu ludzi z branży potrzebuje do tego płatnej konferencji.
To wszystko działa na Twoją korzyść. Zaczynaj - zbierz ludzi chcących Cię wysłuchać, zorganizuj warunki, zaplecze, infrastrukturę, niezbędne materiały - a potem udzielaj swojej wiedzy bezpłatnie.
Ale co mam zacząć, skoro napisałem że od zawsze otwarcie piszę o cenach i wycenach?
Chodzi o to żeby ktoś chciał Cię słuchać i czytać.
Ktoś konkretny, jak najbardziej czyta i słucha.
A ci niekonkretni wolą zapłacić. Co zrobić - wszystkich nie zadowolisz.
Co zrobię?
Nadal będę odsiewał tych niekonkretnych. Zdecydowanie i bez sentymentów.
Jesteś okrutny. Ale właśnie dlatego potrzebne są takie konferencje.
Nie. Takie spędy są wyłącznie łatwym źródłem zarobku dla organizatorów.
Ich wartość jest znikoma.
To co mają zrobić ci odsiani przez Ciebie nieszczęśnicy?
Iść i zapłacić za szkolenie "jak zarobić milion".
I na pewno go zarobią...c'nie?
Ci słuchający Ciebie zarobią okrągły milion, a ci co zapłacą innym - pół miliona minus koszt wejściówki.
Raczej - Ci co wejdą będą się lansować przez kilka miesięcy, że byli. A w zasadzie będą lansować tych, za których słuchanie zapłacili.
Jest taki gość. Nie przepuści żadnej konferencji.
Jego profil "agencyjny" jest przepełniony relacjami, selfie z prelegentami, slajdami z prezentacji, trendy realizacjami dużych agencji.
Brakuje w nim tylko jego własnych prac.
Wygląda na to że przemawia przez Ciebie niechęć do pewnej części środowiska grafików, trawionego przez denerwujący rodzaj próżności i skłonności do jałowego lansowania się wzorem "blogerów modowych". To pewnie trafne obserwacje. Być może nawet tacy ludzie stanowią spory procent uczestników takich konferencji. Jednak wszystko to jako argument przeciwko takim konferencjom nie jest wystarczające - o niczym nie przesądza.
Skądże znowu, różnorodność jest dobra. Jedni lubią, inni krytykują, jeszcze inni są po prostu obojętni.
Jeden argument nie musi wcale przesądzać, a wielbiciele takich wydarzeń powinni ze spokojem przyjmować głosy krytyczne, wszak różnorodność działa w obie strony.
Nie zrozumiałeś - chodzi tu o to że popełniasz błąd logiczny w swoim rozumowaniu. Ze słusznej zapewne obserwacji wskazującej, że istnieją ludzie nieumiejący zrobić właściwego użytku z takich wydarzeń, wyciągasz wniosek jakoby takiego użytku zrobić się nie dało. Takie wnioskowanie jest logicznie wadliwe.
Zakładam, że ludzie, którzy już posiedli nie będą obecni, wszak już posiedli.
Uczestniczą zatem ludzie, którzy nie posiedli, mimo, powszechnej dostępności.
A skoro nie posiedli, mimo powszechnej dostępności, to przekonanie, że posiądą w wyniku uczestnictwa, jest cokolwiek nielogicznie, i co gorsza, mocno naiwne.
Sposoby wejścia w posiadanie są różne - jedni wolą szukać samodzielnie, inni wolą zapłacić by podano im coś na tacy. Tak jest we wszystkich dziedzinach. Podniecasz się odkryciem, że w lesie można znaleźć grzyba i wyśmiewasz "frajerów", którzy płacą za słoik grzybów w sklepie. Przyszło Ci na myśl, że dla nich jesteś być może jeszcze śmieszniejszy i bardziej żałosny niż oni w Twoich oczach?
To nie jest kwestia sposobu podania, ale chłonności.
Krytykujesz zatem przyswajanie grzybów?
Jestem daleki od krytyki.
Wszak to nie wina klamki, że jest tylko klamką.
Za PRL-u dość powszechne było sięganie po znajdujące się w instytucjach i budynkach publicznych klamki, kurki od baterii a nawet całe baterie itp. elementy wyposażenia i infrastruktury. Były powszechnie dostępne, za to w sklepach ciężko je było znaleźć i w dodatku trzeba było za nie zapłacić. Być może ten nawyk okazał się trwalszy niż władza ludowa?
I wiele z tego peerlelu zostało.
Choćby zamykanie ważnych dyskusji za drzwiami.
Drzwi też można wyrwać i sobie zabrać, dla wyrównania nierówności społecznych.
Niektórych drzwi nie warto nawet otwierać. Zabranie ich mogłoby więc być katastrofalne w skutkach.
A tak w ogóle to z czym masz problem - wyjaśnisz wreszcie? Są ludzie którzy mają coś do powiedzenia i chcą za to wziąć pieniądze, są też tacy którzy są skłonni im zapłacić by ich posłuchać. Co jest tutaj nie tak?
Są rzeczy, o których powinno się mówić otwarcie.
Bo to wzmacnia sektor i branżę.
Tymczasem, z niewiadomych powodów, branża kreatywna mówi tylko wtedy, gdy jedni płacą a drudzy mają płacone.
Zapraszamy na nasze forum. Jest tam sporo kolegów, którzy poświęcili kawał życia na dzielenie się swoimi doświadczeniami w zakresie, który stanowi tematykę tej konferencji. W każdej chwili możesz do nich dołączyć, zamiast ograniczać się do jałowej krytyki.
Żartujesz, jak zawsze żartujesz...
Nie - serio zapraszamy każdego kto ma potrzebę bezinteresownego dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem. Dla tych, którym takie miejsca nie odpowiadają, są właśnie płatne formuły dzielenia się tym towarem.
Od dłuższego czasu Signs nie jest takim miejscem, w którym warto byłoby udzielać się na poważnie.
I nie zapowiada się, by kiedykolwiek jeszcze było.
Przykro mi.
Konferencje branżowe są niewłaściwe aby mówić o biznesie dizajnerskim, portale branżowe i fora dyskusyjne również, czasopism praktycznie nie ma... No to może Toiktok? Udzielasz się na Tiktoku?
Nie. Ja nie piszę o mediach branżowych.
Piszę o Signs. Konkretnie o Signs.
Jest jak kulka gnoju udająca pączka. Oczywiście są tacy, którzy łykają myśląc, że to pączek...
To bardzo szlachetne, że udzielasz się pro bono na innych, konkurencyjnych portalach. Życzymy smacznego.