Jak donosi serwis Interaktywnie.com, polskie strony udostępniające wideo na żądanie (VOD) protestują przeciw ograniczeniom reklamy i ''faworyzowaniu YouTube''. Wprowadzana właśnie z dużym opóźnieniem dyrektywa unijna przekazuje jurysdykcję w obszarze internetu Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, przez co serwisy z filmami zostaną objęte podobnymi ograniczeniami, jak filmy w tradycyjnej telewizji.
Nowela ustawy o radiofonii i telewizji nakłada na internetowych dostawców obowiązek ochrony treści nieprzeznaczonej dla nieletnich, a także szczegółowe określenie czasu trwania reklam. Tymczasem przedsiębiorcy sektora VOD podkreślają, że w sytuacji utrzymywania się głównie z reklam ustawa ogranicza możliwość zarobkowania i protestują. Łukasz Skrzypek z serwisu Iplex deklaruje, że jest w trakcie szukania pomocy prawnej i nie wyklucza interwencji, jeśli tylko istnieją narzędzia legislacyjne. Jednym z podnoszonych argumentów jest zmniejszenie konkurencyjności polskiego rynku VOD w stosunku do zagranicznych portali z filmami - te nie są objęte kompetencjami KRRiT, przez co znajdują się na uprzywilejowanej pozycji.
Nowe prawo ma również regulować proporcje wyświetlanych treści ze względu na kraj produkcji - określone mają być proporcje kinematografii europejskiej i in. w stosunku do polskiej. Ten punkt spotyka się z krytyką ze względu na naturę internetu, która jest krańcowo odmienna od specyfiki telewizji.
Ograniczone zaufanie do nowelizacji - wymuszonej dyrektywą unijną sprzed dwóch lat - to także efekt prób uchwalenia jej w szybkim tempie w celu uniknięcia sankcji ze strony UE. Polska miała bowiem wprowadzić regulację do 19.12.2009. Objęte nią podmioty dostały 10 dni na ustosunkowanie się do jej zapisów. Tymczasem Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji deklaruje, że nie ma powodu do obaw, zaś argumentacja o preferencyjnym traktowaniu jest bezpodstawna.
Źródło: Interaktywnie.com