Już kilka miesięcy nadaje swój program w Internecie telewizja wPolsce.pl. Jest to kanał publicystyczno-informacyjny, którego właścicielem jest spółka Fratria, kierowana przez prezesa Romualda Orła. W ostatnich tygodniach kanał ten odniósł spory sukces. Dzienny zasięg streaming'u stacji (a więc relacji na żywo) w serwisie Youtube sięgnął 80 tysięcy unikalnych użytkowników, a miesięcznie streaming ten dociera do ponad 1 300 000 unikalnych użytkowników.
Programy publicystyczne prowadzone przez doświadczonych dziennikarzy tygodnika „Sieci” oraz portalu wPolityce.pl na antenie wPolsce.pl cieszą się sporą, stale rosnącą popularnością. Do hitów stacji zaliczyć można poranne rozmowy Wojciecha Biedronia, Marka Pyzy i Marcina Wikło, magazyny: „Tydzień Braci Karnowskich” Jacka i Michała Karnowskich, „Bardzo Ważna Sprawa” Piotra Barełkowskiego, „Proszę To Wyjaśnić” Edyty Hołdyńskiej i „Klub Ronina” Józefa Orła, a także WIECZORY Ryszarda Makowskiego, Piotra Barełkowskiego i Aleksandry Jakubowskiej.
– Konsekwentnie przekonujemy widzów do siebie doświadczeniem i wysokim poziomem przekazu. Nasi prowadzący są autorytetami dla widzów, którzy z chęcią ich oglądają – stwierdziła Agata Rowińska, redaktor naczelna wPolsce.pl. – Niebawem przedstawimy naszym widzom kilka niespodzianek, dlatego liczymy na dalszy wzrost oglądalności naszej stacji – dodaje.
Poza internetem telewizja wPolsce.pl dostępna jest na kanale 196 Cyfrowego Polsatu oraz w ponad 30 sieciach kablowych. Piotr Barełkowski, dyrektor ds. dystrybucji i rozwoju stacji, podkreśla, że stacja zabiega o dalsze poszerzenie zasięgu:
– Naprawdę warto włączyć wPolsce.pl do oferty każdej kablówki, to element wzbogacający ofertę, będący ciekawą propozycją dla abonentów ciekawych świata, wymagających i poszukujących nowości – podkreśla Barełkowski.
Źródło: Apella SA
Telewizja wPolsce
25,089 subscribers
Wybrane materiały
474 views, 497 views, 210 views...
Wątpię, by suma odsłon wszystkich materiałów dała 80 k o 1,3 miliona nie wspominając.
A czy statystyki na które patrzysz uwzględniają sesje wyświetlone za pomocą playera osadzonego na zewnętrznej stronie? Prawdopodobnie większość ludzi tak właśnie ogląda te programy - za pośrednictwem strony wpolsce.pl, a nie bezpośrednio w youtube.
A czy autorzy tego komunikatu załączyli do tekstu jakieś dane czy opublikowałeś na wiarę?
Bo przecież powinni pokazać screeeny z GA czy innego Piwika, czyż nie?
Nie ma ani takiego obowiązku ani takiego zwyczaju aby przedstawiać dowody. Wydawca oświadcza że ma taką i taką oglądalność, a my to publikujemy jako jego oświadczenie, a nie jako wiadomość redakcyjną. 99,99% treści przewalających się przez media publikowana jest na takiej właśnie zasadzie - jako informacja że ktoś coś oświadczył. Media nie prowadzą rozpraw sądowych ani analiz naukowych aby badać prawdziwość tych oświadczeń - są od ich przytaczania, a nie weryfikowania.
Prawo prasowe
Art. 12. 1. Dziennikarz jest obowiązany:
1) zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło (...)
"lub podać ich źródło" - tak to działa w 99,99% przypadków.
W przypadku liczb, źródłem nie są słowa pana prezesa czy dyrektora marketingu...
ale przecież Ty to wiesz.
Prawo prasowe mówi o "źródle liczb" czy o źródłach informacji? Media zamieszczają "liczby" czy informacje o liczbach?
A prawo prasowe mówi o paleniu głupa?
Znowu nie rozróżniasz między rzeczywistością a przekazem - medialnym, reklamowym itd. To z resztą nic dziwnego, bo taki jest cel mediów - chcą przekonać ludzi żeby utożsamiali przekaz z rzeczywistością i robią wszystko aby ukryć swoją rolę pośrednika między rzeczywistością a odbiorcą.
Jeśli media pokazują zamach, chcą aby ludzi ogarniało przerażenie (choć siedzą przecież bezpiecznie przed telewizorem z puszką piwa w ręku) i żeby myśleli "O - zamach!". Mediom i specjalistom od reklamy nie zależy aby ludzie myśleli "O - informacja o zamachu", "O - przekaz o zamachu", "O - transmisja z zamachu", albo (w przerwie reklamowej) "O - przekaz reklamowy na temat piwa".
I choć reakcja każąca mylić przekaz z faktami jest w dużej mierze wspierana obiektywną konstrukcją naszej psychiki, która każe spontanicznie reagować na przekaz i obrazy w ten właśnie sposób, to ludzie mają zdolność uzyskania kontroli nad tymi reakcjami i rozróżnienia przekazu od faktów. Wymaga to pewnego wysiłku umysłowego, stąd na co dzień tego nie robimy. Ale na użytek dyskusji w gronie specjalistów od reklamy można by.
A Ty znowu palisz głupa...
Informacja o rzekomych widzach czy słuchaczach nie jest przekazem medialnym czy reklamowym, ale WERYFIKOWALNĄ informacją, którą dziennikarz ma obowiązek potwierdzić w innych źródłach zamiast bezwolnie powielać.
Taki obowiązek nakłada prawo prasowe, mówiące o rzetelności przekazywanych informacji.
Koniec. Kropka.
A jeśli podmiot przekazujący dane nie chce udostepnić dokumentów potwierdzających prawdziwość tychże, to się ODMAWIA publikacji.
Tak robi poważne medium.
Przecież sam zacytowałeś prawo prasowe, które mówi że można albo osobiście potwierdzić, albo wskazać źródło. Dziennikarze siłą rzeczy w 99,99% przypadków korzystają z tej drugiej opcji.
Osoba przekazująca informację może być jednocześnie źródłem potwierdzającym jej prawdziwość?
Byłoby zabawne, gdyby nie było głupie.
Jest głupie - źródło nie potwierdza tezy ale ją stawia, Mylisz elementarne pojęcia, a wszystko rozbija się o Twój podstawowy kłopot jakim jest nieumiejętność rozróżnienia przekazu na temat faktów od faktów. Jak widzisz w telewizorze nadjeżdżający pociąg, to uciekasz sprzed ekranu, jak podczas pierwszych seansów filmowych?
Jest głupie, bo jeśli źródło A podaje liczby, to należy je zweryfikować w źródle B lub, przy jego braku, uznać za niewiarygodne.
Dlatego właśnie, pewien znany portal jest traktowany z przymrużeniem oka, bo podaje własne liczby, niemające potwierdzenia w liczbach znanej firmy badawczej.
Tu mamy podobny przypadek...
I Twoje wygibasy słowne niczego nie zmienią, a skutek będzie taki, że za rok, dwa czy pięć, wszyscy się będą śmiali, że Signs podawał liczby z kapelusza, łykając prorządową propagandę jak pelikan.
Chciałbyś uznać źródło A za niewiarygodne tylko dlatego że nie znalazłeś sobie źródła B, które mogłoby potwierdzić dane od A??? Powinszować poczucia odpowiedzialności...
Skoro telewizja fpaszcze nie występuje na liście telewizji mających zasięg wystarczający do 'badania z urzędu' przez prywatne podmioty badawcze, to znaczy, że liczby przez nich podawane sasdupy.
Tyle.
Telewizja wPolsce.pl zawdzięcza wyniki oglądalności po pierwsze krótkiemu stażowi na rynku, po drugie internetowej platformie (której wpływ doskonale znasz, bo sam zwracałeś na ten czynnik uwagę przy okazji uruchomienia internetowego kanału Tomasza Lisa), a po trzecie - wyraźnemu politycznemu zaangażowaniu wydawcy po stronie obozu rządzącego, co ogranicza zasięg widowni (jak pokazały chociażby spadki oglądalności TV Republika po przejęciu mediów publicznych przez obecną władzę).
W zakresie sposobu przytaczania liczb, stacja ta nie różni się niczym od TVP czy TVN, które mają oglądalność mierzoną przez wspomniane przez Ciebie instytucje. Jeżeli władze Iranu oświadczą, że liczba głowic jądrowych na terenie ich ośrodków wojskowych wynosi zero, to wszystkie te stacje ograniczą się do podania tej liczby i wskazania źródła, a nie wyślą reporterów którzy mieliby ją weryfikować. Tak działają media - te małe i te największe. CNN też nie wyśle ludzi do zweryfikowania takiej informacji.
Blabla, blablabla, bla.
Czy to znaczy że chcesz się zgłosić na pierwszego na świecie weryfikatora danych o irańskich głowicach jądrowych z ramienia mediów?
Kiedyś pewien specjalista od pewnego regionu świata został zapytany o wiarygodność informacji. Odpowiedział, że czasem jedną wiadomość trzeba zweryfikować w kilkudziesięciu różnych, mniej lub bardziej oficjalnych źródłach, a znajomość tematu pozwala połączyć różne kropki w jeden obrazek, po drodze czyszcząc go ze śmieci i przekłamań.
Zatem Twoja teza o nieweryfikowaniu informacji przez media, jest po prostu infantylna. Współczesne, poważne media, bardzo poważnie podchodzą do wiarygodności tego co podają.
Ty w Signs robisz za pożytecznego idiotę publikującego jak leci wszystko co podeślą, ale nie pochlebiaj sobie, że inni są równie durni.
Czyli jedziesz do Iranu?
A Ty nadal będziesz publikował nieprawdziwe informacje o potentacie telewizji wpaszczy...
czy zbierzesz się na odwagę i zapytasz o dane potwierdzające podawane przez nich liczby?
A więc nie jedziesz. No to mamy problem, bo wiesz co? Nie tylko Ty nie jedziesz. W ogóle nikt nie jedzie weryfikować stanowisk władz irańskich relacjonowanych przez media - także te poważne media, bardzo poważnie podchodzące do kwestii wiarygodności nie jadą. Nie jadą tajni agencji CNN, FOX News, nie jadą przebrani za wielbłądy agenci AFP, Bloomberga, DPA i Reutersa. PAP, TASS i Xinhua też nikogo nie wysyłają - ograniczają się do cytowania władz irańskich zaznaczając źródło - jak my.
Widzę, że wyimaginowane porównanie z sienen mocno Cię nakręciło.
Weźmy inne. Gdzie byli Twoi agencji i bardzo poważne podejście do wiarygodności gdy bardzo poważne media informowały o amerykańskich doniesieniach dotyczących rzekomej broni chemicznej ukrywanej przez Saddama? Wyobraź sobie, że podano informację o tych doniesieniach bez wysyłania ludzi którzy by je sprawdzili. Ot tak - zacytowali wskazując źródło. I wybuchła wojna... Które to są te Twoje "poważne media" i jak się wówczas zachowały?
"Ot tak - zacytowali wskazując źródło. I wybuchła wojna... "
Nie sądzę, by wojna wybuchła dlatego, że media podały jakieś informacje.
Ale gdyby zachowały się zgodnie z Twoimi wymogami, wysłały tajnych agentów którzy przebrani za wielbłądy przeczesaliby tajne składowiska broni Saddama - to Amerykanom trudniej byłoby uzasadnić rozpoczęcie działań wojennych. Ale niestety - te wszystkie bardzo poważne media zniżyły się do naszego poziomu - i klops gotowy...
Ale rozumiesz, że informacje pozyskuje się na różne sposoby. Nie trzeba jeżdzić.
Czasem wystarczy poprosić o arkusze z GA.
A jak nie wystarczy to można olać Twoje wytyczne i zniżyć się do poziomu Signs.pl? Gdzie jest granica? Kto i jak sprawdzi wiarygodność tych "arkuszy"??
Wiarygodność danych z arkuszy GA można sprawdzić szukając wpaszczy na liście telewizji oglądanych przez ludzi i badanych przez ludzi...
O ile tam będzie.
A te listy kto sprawdza?
A kto weryfikuje Twoje działania?
Ty! Ale zajmijmy się tą listą - ktoś umieszcza tam dane, ale kto sprawdza tego kogoś?
Sugerujesz, że badania oglądalności są przekłamane, bo wpaszcze tam powinna być?
i człowiek, który układa listę tego nie dopilnował?
To prawdziwy skandal, że patriotyczna stacja została tak potraktowana.
To pewnie był jakiś komuch albo miał dziadka komucha.
Oni są do wszystkiego zdolni.
Oświadczenie pracowni wykonującej badania ma dokładnie tę samą wiarygodność co oświadczenie stacji telewizyjnej - badania mogą być zmanipulowane, mogą być niefachowo wykonane itp. Zgodnie z Twoim postulatem zanim media posłużą się ich wynikami, powinny je dokładnie sprawdzić - czyż nie?
Ale wiesz, że oglądalność bada wiele firm...
To komplikuje sytuację, bo zanim poda się jakiekolwiek dane o oglądalności, trzeba sprawdzić prawdziwość danych przedstawianych przez wiele firm. Ale Ty na pewno wiesz jak to zrobić i zaraz nam to wyklarujesz, prawda?
W istocie, to komplikuje sytuację... bo liczby jest łatwiej zweryfikować, nawet jeśli tylko w przybliżeniu...
No to dawaj - kto i jak weryfikuje te liczby podawane przez pracownie badawcze...? No bo chyba weryfikują? Te bardzo poważne media?
Znów Ci się wydaje, że czytelnicy będą za Ciebie odwalać brudną robotę i weryfikować brednie publikowane w ramach bezpłatnych notek pijar?
Weź pigułkę, to przejdzie.