Herb, marka, logo. Trzy znaki i trzy różne funkcje. Dlaczego trzeba starannie rozdzielić obszary ich stosowania? Dlaczego nie należy zastępować jednego znaku drugim, na przykład logo zamiast herbu? Wynika to bowiem z ich rangi i właściwego im zakresu stosowania, jaki powinien zostać jasno i precyzyjnie określony w Księdze Znaków Miejskich.
Zacznijmy od hierarchii znaków miejskich posiłkując się obrazowym przedstawieniem piramidy.
Herb (poziom 1) – najważniejszy symbol miasta, znak urzędowy, stosowany jako znak oficjalny i uroczysty.
Marka (poziom 2) – tu w znaczeniu znaku codziennego użytku, w mniejszym lub większym stopniu powiązana z herbem, jako całością, lub tylko godłem / jednym z godeł występujących na tarczy herbowej, o odmiennej od herbu stylistyce obrazowania.
Logo (poziom 3) – znak promocji miasta, jako takiego, lub konkretnej destynacji (turystyka, kultura, biznes itp.).
Zobaczmy jak można prosto i sensownie rozdzielić funkcje znaków, odwołując się właśnie do herbu miejskiego. Że nie jest to ani trudny, ani tym bardziej skomplikowany pomysł, można zobaczyć na przykładzie szwedzkiej stolicy Sztokholmu i paru innych miast. To dobry kierunek, warto by miasta brały go pod uwagę planując stworzenie znaków marki i promocyjnego.
SZTOKHOLM / Szwecja – od lewej: 1/ oficjalny herb miasta Sztokholm, znak do celów reprezentacyjnych; 2/ znak marki miasta, oparty na herbie, do oznakowania urzędu miasta i jego potrzeb informacyjnych i promocyjnych oraz 3/ znak wyłącznie promocyjny.
Podobne rozdzielenie funkcji znaków mamy i w innych miastach: Amsterdam / Holandia, Madryt / Hiszpania, Lizbona / Portugalia, Erfurt / Niemcy.
Takie rozdzielenie funkcji trzech znaków, jak zaprezentowane na zagranicznych przykładach, to dobre również rozwiązanie. Szczególnie u nas, bowiem herby miejskie, jako znaki urzędowe, nie są objęte ochroną majątkową, nie można ich zarejestrować w Urzędzie Patentowym, w przeciwieństwie do marki miasta (znaki środkowe) opartej na odniesieniach do herbu. Aby jednak te wzorce działały prawidłowo konieczne jest precyzyjne rozgraniczenie funkcji znaków, zakresów ich działania.
A jak jest u nas? Trzy przykłady: Warszawa, Kraków, Elbląg.
Mówiąc szczerze nie mam nawet pretensji do grafików, że powstają znaki promocyjne całkowicie odcinające się od herbu, bo to właśnie znaki promocyjne, do jakichś strategii miejskich, które niestety w wielu wypadkach, nie wiedzieć czemu zastępują w oznakowaniu herb. Po części zaś są to znaki projektowane sobie a muzom, na hasło konkursowe. O ile te pierwsze starają się mieć oparcie w strategiach, o tyle te drugie są tak zwanym efektem „misia”, czyli zrobił co chciał, wybrali „bo się podoba”. Po drugie, unikanie herbu stało się miejską modą, dziwaczną bardzo, a co za tym idzie zapisy w briefie „byle nie było nic z herbu” są nad wyraz liczne. Taka moda, na szukanie nowych rozwiązań, ale cóż się dziwić, jeśli zrozumienie rangi symboli w samorządach nie zawsze bywa wysokie i czasem z ust radnych można usłyszeć i takie zdanie „herb to takie stare pierdoły z socjalizmu” (!?).
Ważne. Przedstawione wyżej znaki nie powinny być stosowane wymiennie ani też, tym bardziej, stosowane łącznie, obok siebie.
Andrzej-Ludwik Włoszczyński