Powrot do Polski

A Ty na jakiej podstawie krytykujesz obowiązującą u nas kwotę wolną od podatku? Były jakieś badania albo referendum w tej sprawie? Może ludziom się taka kwota podoba - chcesz nas na siłę uszczęśliwić jej podnoszeniem? Przecież ktoś za to zapłaci - pieniądze zostaną zabrane z budżetów celowych, ktoś nie dostanie podwyżki, ktoś umrze na raka bo nie dostanie refundacji na lekarstwo. Ludzie się wypowiedzieli czy się na to godzą? Może współpracujesz w tej sprawie tajnie z urzędasami z Brukseli albo z Moskwą? O określonych grupach interesów nawet nie mówiąc?

Szyldoza to nie kiełbasa, ale jednak jest to rodzaj skażenia środowiska. Dlaczego nie domagasz się referendum w sprawie norm hałasu, norm regulujących gęstość zabudowy mających zapewnić ludziom minimum komfortu, norm dotyczących ilości soku w nektarze albo norm ograniczających wysokość budynków w zabytkowych centrach miast? Założysz się, że w każdym mieście jest pokaźna grupa ludzi cierpiących z tego powodu, że władze nie pozwalają postawić w centrum "Manhattanu", z którego mogliby być dumni? Ktoś to zbadał, pytał ludzi? Może zróbmy w Krakowie referendum, a jak ludzie zechcą mieć Manhattan to wyburzymy te zawstydzające małe starocie i postawimy piękne, wielkie szklane domy? Przecież nikt od tego nie umrze.

-----------------
Redakcja Signs.pl

Podobnie jak od palonych opon samochodowych.
Raz wymieniałem baner w citylight-cie 3x6 i mnie ******** ściągnął z drabiny, za szczęście nie było zbyt wysoko, tak że banery są niebezpieczne
pzdr., PB

Ten obrzydliwy klocek hotelu Sherton vis a vis Wawelu powstał własnie na tej zasadzie: mam działkę, mam pieniądze, mam kontakty, resztę (pozwolenie na zburzenie zabytkowy koszar i pozwolenie architektury miejskiej" się kupi). Opinia publiczna była przeciw, stąd sądzę, że referendum by było też przeciw wyburzaniu tych koszar.

Wiesz co mnie bawi najbardziej, że w swoim zacietrzewieniu nie zauważyłeś moich kilkukrotnych komunikatów, że próbujesz przekonać przekonanego. Tak, jestem za jakimiś regulacjami w przestrzeni publicznej. Jestem natomiast przeciwny kręceniu przy tej okazji lodów, ze stratą dla uboższych/słabszych.
Generalnie by wywalić baner z płotu nie jest potrzebna żadna dodatkowa ustawa, wystarczy prawo budowlane (swoja droga to też kurestwo, że ciągle w nim tak grzebią, że też nie jest żadna opoką) i zdeterminowana władza lokalna.

A no właśnie - i na tej samej zasadzie działało to w wypadku reklam: mam płot, mam elewację, to robię co chcę. Natomiast co do referendum... na prawdę myślisz że gdyby do niego przyszło, nie poradziliby z nim sobie? Pół roku odpowiedniej akcji PR-owej i wyniki referendum mają w kieszeni - na tym polega właśnie naiwność wiary w skuteczność referendów.



A kto jest za kręceniem lodów? Prawda jest taka że o ten sam kawałek elewacji konkurować będą dwie różniące się wbrew pozorom dość mocno branże - nasi, czyli signmakerzy - i agencje outdoorowe. To że każdy ciągnie w swoją stronę to jest normalna rzecz. Dopóki nie odbywa się to pod stołem, nie ma powodu tego demonizować nazywając magicznymi słowami - "kręcenie lodów", "grupy interesów" itd. Tylko że przy tym stole trzeba być! Dlaczego oni umieją się zorganizować, są przy stole załatwiając tam swoje sprawy, a my nie? Ano... - sam podkreślałeś wiele razy, że nie ma sensu tam siadać. Że wszystko z góry jest przegrane, ustawione, stracone. Skoro taka pokutuje opinia, to do kogo należy mieć pretensje (prócz Moskwy i Brukseli rzecz jasna)?


Ileż to razy pada w wypadku spraw nieskutecznie regulowanych prawem ten właśnie argument: "hola hola, regulacje mamy dobre, tylko trzeba je skutecznie stosować". I cóż z takiego gadania wynika, skoro to stosowanie nie jest skuteczne, skoro samowole budowlane kwitną demolując życie sąsiadom i zagrażając mieszkańcom - i nie ma mocnego żeby wziąć żerujących na tej bezsilności państwa cwaniaków za ryj?

-----------------
Redakcja Signs.pl

Spotyka się takie rzeczy na świecie. Np. zintegorwanie komercyjnych tablic kierunkowych z systemem tablic drogowych, albo nawet dostarczanie właścicielom lokali gotowych, ozdobnych opraw fasad i witryn z drewna, które oni po swojemu malują i zagospodarowują powierzchnię przeznaczoną na szyld itp. Jak do tego dodać możliwość samodzielnego zagospodarowania samej witryny, to wcale nie razi to sztucznością czy powtarzalnością - przeciwnie, a dodatkowo jest to tak wymyślone aby nawet z ordynarnej budy zrobił się atrakcyjny architektonicznie obiekt dzięki dodaniu takiego elementu na poziomie ulicy.

Tak że wcale tanio być nie musi, bo taki aranż witryny na pewno słono kosztuje i dziesięciu urzędasków mogłoby się przy czymś takim wyżywić.

-----------------
Redakcja Signs.pl

Redakcja kiedyś wypomniała nam, że nie dyskutujemy o szczegółach, konkretach.
Dużo w tym racji. Taka rozmowa z konkretnym przykładem byłaby bardzo pouczająca. Tym bardziej, że na razie prowadzimy spór o przekonania i prognozy. Moja pesymistyczna jest tak samo wiarygodna jak redakcyjna, optymistyczna. Nie wiemy jak będzie (tzn. ja wiem, ale nie potrafię teraz udowodnić ), więc spór nie prowadzi do niczego dobrego.
Jak już o szczegółach, to Redakcja napisała takie cuś:

Super, świetnie, zaj...ście, ale żeby wdrożyć taki scenariusz, to trzeba mieć jakiś plan. Trzeba go obmyślić i przewidzieć sposoby rozwiązywania problemów pojawiających się przy okazji. Trzeba być fachowcem.
W naszym klimacie taka drewniana fasada ma sens tylko na takich elewacja, które zapewnią jakieś osłonięcie drewna. W innym wypadku, utrzymanie tego będzie bardzo uciążliwe, nawet jeśli zastosuje się lepsze gatunki drewna.
Mimo to uważam, że to właśnie tego typu rozwiązania mogą poprawić nasze otoczenia, ale czy w jakimś samorządowym kodeksie reklamowym jest miejsce na takie fanaberie? Znam tylko ten łódzki, który nie daje (przynajmniej w jego pierwotnej wersji) szansy na takie rzeczy. Zaakceptowane są tylko proste, standardowe rozwiązania.
Jak pusto trzeba mieć w głowie żeby z góry określić wymiary szyldów i maksymalną (procentową) powierzchnię oklejenia witryny? Przecież witryny są różne, w różnych budynkach, o różnej architekturze. Tym bardziej w Łodzi, gdzie często zabytkowe kamienice sąsiadują z nowymi biurowcami. No i czy ta powierzchnia zaklejona to powierzchnia tylko np. folii wyciętej na ploterze, czy łącznie ze spacjami? Nikt się nad tym pewnie nie zastanowił, bo urzędnik myślał, że witrynę można zakleić tylko OWV. Nikomu nie przyszło do głowy, że można grafikę zaprojektować tak, że nawet pokrycie nią 100% będzie wyglądać dobrze i nienachalnie. Jak pisałem wcześniej, brak wyobraźni i próba uregulowania wszystkiego sprawi, że pojawią się nowe reklamowe koszmarki, ale już dostosowane do nowych przepisów. Poprawiać się będzie później.
Bardzo chętnie podyskutuję o szczegółach, ale wciąż ich nie znamy.
Przed wyborami samorządowymi miasta trzeszczą w szwach od plakatów i ulotek, ale jak w grę wchodzi dobro przestrzeni publicznej, to jakoś nie widać żadnej kampanii informacyjnej - trzeba się mocno nagimnastykować żeby się czegoś dowiedzieć.

-----------------
Dziwadła...

Już pisałem o tym, to sa branże o rozłącznych interesach. Inny klient, inne pieniądze, no wszystko inne.


Ani się nie muszą "organizować" oni spotykają się na lunchu i robią ściepę na lobbing.


Bo nie ma "my".


Nie wiem jak koledzy po fachu, ale ja nie siadam ponieważ nie chcę żyrować tej chucpy.
Pokaż mi jakiekolwiek umocowanie prawne tych "konsultacji społecznych". Pokaż mi w jaki sposób dany urząd jest zobligowany do zastosowania się do (hipotetycznego) konsensusu wypracowanego na takim spotkaniu.
Pokaż mi w ogóle gdzie się ogłasza miejsca takich spotkań. Ja ani razu nie dostałem ani listu, ani maila, w tej sprawie. Ciekawe, że jak nie złoże w terminie jakiegoś papiuru urzędowego to jednak wiedzą jak mnie znaleźć i przywalić grzywnę albo upomnienie.


No zaraz zaraz, a w takim razie to po co w ogóle nowa ustawa skoro jej też można po prostu nie przestrzegać??

Mowa była konkretnie o niektórych miejscowościach w Irlandii - widać tam, że tego typu zabudowa wykonywana jest współcześnie, według jakiegoś jednego czy może nawet kilku wzorów - ale udaje z powodzeniem stare witryny typowe dla Centrów starych miast - właśnie na Wyspach między innymi, gdzie klimat nie wydaje się najlepszy dla zachowania drewna z racji dużej wilgotności (a może jest odwrotnie??). Z resztą taki typ zabudowy witryn znany był i u nas, tyle że wojna, a potem nędza i demolka czasów komuny odarła starą architekturę z tych delikatniejszych tkanek - drewien, metali. Został mur i dziś faktycznie mamy problem co zrobić z takim murem i wycięta w nim witryną - aby nabrało to na powrót właściwego blasku.



Gdyby przy stole siedli fachowcy to urzędnikom nie musiałoby nic samo przychodzić do głowy. Samo nigdy nie przychodzi...

-----------------
Redakcja Signs.pl