Kierując do drukarni zapytanie kalkulacyjne, powstaje przede wszystkim konieczność sprecyzowania szacunkowej ilości stron, jaką będzie miała planowana do druku publikacja. Ponieważ temat jest złożony, a czynników które mają wpływ na końcową objętość książki jest wiele, rozpracowaniu tego zagadnienia poświęcimy początkowe odcinki naszego typograficznego serialu, podzielonego na dwa tematyczne sezony.
Plan jest taki
W kolejnych odcinkach pierwszego sezonu pochylimy się nad tematami, mającymi związek z końcową objętością publikacji: ilość znaków skryptu, krój pisma, wielkość pisma i interlinii, struktura publikacji, rozmieszczenie materiałów ikonograficznych oraz format, proporcje i wymiary strony.
Niejako „przy okazji“ dotkniemy tych problemów typograficznych, które naprawdę są istotne w codziennym życiu redaktora czy też grafika komputerowego przygotowującego publikację do druku, omijając szerokim łukiem wszelkie historyczne dywagacje i zaprzeszłą terminologię.
Drugi sezon, poświęcimy omówieniu najczęściej popełnianych błędów typograficznych, jakie zauważamy w naszej pracy zawodowej, weryfikując od wielu lat pliki produkcyjne przeznaczone do druku offsetowego.
Skoro wiemy co nas czeka, pozwólmy sobie na krótki, osobisty wątek.
Znormalizowany maszynopis
Swoją zawodową przygodę z poligrafią zaczynałem od przepisywania prac dyplomowych na maszynie do pisania. Ponieważ równolegle dłubałem już coś dla wydawnictw podziemnych, w kontaktach z nimi posługiwałem się terminem znormalizowany maszynopis.
Składał się on z zapisanych jednostronnie kartek formatu A4, zawierających 30 wierszy tekstu, po 60 znaków w każdym wierszu. Razem dawało to 1800 znaków na stronę. Dwadzieścia dwie kartki takowego maszynopisu, mieszczące w sumie około 40000 znaków, stanowiło podstawową jednostkę obliczeniową, zwaną arkuszem wydawniczym.
Od ilości przepisanych arkuszy, obliczano moje wynagrodzenie w wydawnictwach, natomiast w żadnej mierze nie mogłem tej zasady stosować w odniesieniu do prac dyplomowych. Zarówno klientowi jak i mnie zależało, aby praca miała jak najwięcej stron, a nie jak najwięcej znaków. Przyszły magister płacił od strony, gdyż kluczem do sukcesu jego magisterki była odpowiednio gruba i dobrze oprawiona cegła.
Nawiasem mówiąc, niektórzy wydawcy do dziś stosują podobną zasadę. Dysponując mizernym objętościowo tekstem, rozdmuchują typografię ponad przyzwoitość, a całość drukują na spulchnionym papierze o wysokim volumenie. Organoleptycznie, tak wykonana książka wydaje się zasługiwać na swoją cenę i wielu okazjonalnych bywalców księgarń, daje sie na ten zabieg nabrać. Otrzeźwienie następuje dopiero w domu, kiedy za wydanych kikadziesiąt złotych, frajdy z lektury wystarczy zaledwie na jeden wieczór i to z kilkoma przerwami na siusiu.
Arkusz wydawniczy
Obecnie skrypt dzieła, trafia od autora do rąk wydawcy, przede wszystkim w postaci pliku komputerowego, zapisanego w edytorze tekstowym. Mimo, że pojęcie znormalizowanego maszynopisu odeszło do lamusa, nadal podstawowym parametrem decydującym o końcowej objętości publikacji, jest ilość znaków jakie zawiera tekst główny. Przetrwała także i obowiązuje do dziś w poniższej postaci, jednostka obliczeniowa zwana arkuszem wydawniczym. Jej definicja brzmi:
Arkusz wydawniczy to 40.000 znaków tekstu ciągłego (wliczając w to spacje i znaki inerpunkcyjne) lub 700 wersów tekstu poetyckiego. Dla materiałów ikonograficznych, takich jak rysunki, fotografie, wykresy czy tabele, wielkość ta wynosi 3000 cm².
Dla zasady wspomnijmy o arkuszu autorskim, który praktycznie niczym nie różni się od wydawniczego i służy, jako jednostka obliczeniowa pomiędzy wydawcą a autorem. Z materiału, który wchodzi w skład arkusza wydawniczego, nie wlicza się do niego przede wszystkim materiałów pochodzących od redakcji.
Dysponując edytorem tekstu, możemy w prosty sposób zorientować się ile znaków ma dzieło, bez względu na to, ile stron zajmuje ono w pliku. W popularnym programie open sourcowym Libre Office Wtiter, wartość tę znajdziemy w menu Narzędzia/licznik słów/znaki zawierające spacje
Wprawdzie, z samej ilości znaków nie jesteśmy w stanie precyzyjnie określić ilości stron w druku, ale możemy dość dokładnie obliczyć ilość arkuszy wydawniczych naszego dzieła. Wystarczy odczytaną we wskazanym wyżej miejscu wartość, podzielić przez 40.000, a wynik, zaokrąglając w górę, zapisać z dokładnością do jednego miejsca po przecinku.
Arkusz drukarski
Aby uzyskać praktyczną korzyść z posiadanej wiedzy na temat ilości arkuszy wydawniczych, musimy odnieść ją do innego wzorca, jakim jest arkusz drukarski. Z rzeczywistości czysto edytorskiej przenosi to nas, w samo centrum świata druku.
Arkusz drukarski jest to jednostronnie zadrukowany arkusz papieru formatu A1/B1, lub dwustronnie zadrukowany arkusz papieru formatu A2/B2. Z prostego podziału wynika, że na takowym arkuszu mieści się: 64 strony formatu A7/B7, 32 strony formatu A6/B6, 16 stron formatu A5/B5, 8 stron formatu A4/B4
Mądrzy ludzie wyliczyli, że jeśli 16 stron formatu A5 wypełni się tekstem złożonym krojem Times New Roman, o wielkości 10 pkt i interlinii 12 pkt, to tekst ten będzie miał ok. 40.000 znaków czyli jeden arkusz wydawniczy. Innymi słowy:
Arkusz wydawniczy zajmuje na arkuszu drukarskim 16 stron formatu A5, w wypadku kiedy złożony jest krojem Times New Roman o wielkości 10 pkt, na interlinii 12 pkt.
Pamiętajmy, że jest to sytuacja wzorcowa, a wzorce mają to do siebie, że czasem się nie sprawdzają. Okazuje się na przykład, że słynny irydowo-platynowy wzorzec jednego metra znajdujący się w Biurze Miar i Wag w Sevres pod Paryżem, nie jest już wzorcem wiarygodnym, od czasu kiedy w domu towarowym Parlez vous Français w tejże miejscowości, na stoisku z tkaninami znaleziono jego falsyfikat. Podobno w Bułgarii ktoś zwinął na korbkę wzorzec jednego kilometra.
Tabele przeliczeniowe
Przedstawiona wyżej sytuacja, w której na jeden arkusz drukarski przypada mniej więcej jeden arkusz wydawniczy, ogranicza się wyłącznie do określonego stopnia pisma i interlinii oraz do konkretnego wymiaru kolumny.
Autorzy norm poligraficznych poszli o kilka kroków dalej. skonstruowali tabele pokazujące, jak sprawa wygląda dla kilku innych wielkości kolumny, pisma i interlinii.
Korzystając z tych tabel, można w prosty sposób obliczyć zarówno, ile arkuszy wydawniczych przypada na daną ilość arkuszy drukarskich, jak i odwrotnie, ile arkuszy drukarskich przypada na daną ilość arkuszy wydawniczych.
Trzeba jedynie pamiętać, że przy zmianie arkuszy drukarskich na arkusze wydawnicze należy znaną liczbę arkuszy drukarskich pomnożyć przez liczbę z rubryki przedostatniej, a przy zmianie arkuszy wydawniczych na arkusze drukarskie należy znaną liczbę arkuszy wydawniczych pomnożyć przez liczbę z rubryki ostatniej.
Kolorem ciemnożółtym zaznaczyliśmy miejsce, które w tym szeregu zajmuje omówiona wyżej sytuacja wzorcowa, w której na jeden arkusz wydawniczy przypada jeden arkusz drukarski.
W tabeli występuje archaiczna, jak na dzisiejsze czasy, typograficzna jednostka miary zwana cycero, pochodząca z wypartego już systemu Didota. Chcąc przeliczyć cycero na system dziesiętny, można przyjąć następujące wartości:
- 1 cycero = 12 punktów typograficznych w systemie Didota
- 1 punkt Didota ≈ 0,376 mm.
Temat używanych obecnie w Polsce, typograficznych jednostek miary, omówimy w jednym z następnych felietonów.
Przeliczenie liczby znaków w kolumnie w zależności od jej wymiarów i wielkości użytej czcionki oraz formatu stronic.
Tabele odtworzone w oparciu o Mały Poradnik Wydawcy i Poligrafa
W tym odcinku to już wszystko. Za tydzień przyjrzymy się bliżej charakterystycznym cechom krojów pisma.
Z chochlikowym przymrużeniem oka
Wasz typographic hobgoblin
Andrzej Gołąb