Prawnicy: czy reklama w Google jest reklamą?

Ciekawe, że kolegów prawników oraz "prawników-etyków" tak bardzo mierzi pojęcie "reklama", a nie czują dyskomfortu kręcąc i matacząc przy próbach naginania jego definicji na własny użytek. Naszym zdaniem ci państwo powinni się raczej zastanowić, czy tak naciągane usprawiedliwienia nie naruszają "adwokackiej godności" zdecydowanie bardziej niż korzystanie z reklamy sieci. Ciekawe który z owych prawników zgodziłby się np. cofnąć zarzuty wobec firmy farmaceutycznej, która złamałaby zakaz reklamy leków argumentując, że ograniczyła się do przekazu o charakterze informacyjnym? Co by było, gdyby koncerny tytoniowe, argumentując podobnie, zaczęły łamać zakaz reklamy papierosów informując nas na billboardach jak wygląda opakowanie produktu, zaś producenci wódki próbowali informować społeczeństwo w jakiej temperaturze najlepiej spożywać ich trunek?

Używanie pojęcia "reklama" jest tu bez sensu, bo zaraz znajdzie się ktoś, kto wykaże, że np. reklama jest tam gdzie jest wynajem mediów. Tutaj trzeba raczej mówić o promocji - wówczas łatwiej wykazać, że strona internetowa spełnia role promocyjną, bo nawet jeśli treści ograniczają się do informacji, to pracuje ona przecież na budowanie wizerunku kancelarii czy pojedynczego prawnika - czyli służy promocji, podobnie jak wszystkie działania służące poprawie efektywności takiej stron, jak np. linki sponsorowane, pozycjonowanie itd.