Dzisiejszym felietonem rozpoczynamy cykl artykułów poświęconych produktom poligraficznym, które umownie nazwiemy publikacjami książkowymi. Umowność ta wynika z faktu, iż druki o których będzie mowa, trudno w prosty sposób zakwalifikować do konkretnej grupy. Ponieważ zagadnienie jest bardzo szerokie, omówimy przy okazji większość problemów związanych z prawidłowym przygotowywaniem do druku plików produkcyjnych.
Cóż to jest książka?
Kiedy klient kieruje do drukarni zapytanie o możliwość wydrukowania książki, teoretycznie wszyscy wiemy o co chodzi, ale gdy przychodzi do konkretów, okazuje się, że samo pojęcie książka (podobnie jak pojęcie prawda) wymyka się definicjom i w wielu wypadkach pozostaje nam jedynie westchnąć za klasykiem: a cóż to jest książka?
Są na przykład takie ortodoksyjne środowiska, w których pod żadną groźbą nie nazwą książką publikacji klejonej, bo prawdziwa książka musi być gruba, szyta i w twardej okładce. Podobnie broszura, dla jednych może mieć najwyżej 48 stron, a dla innych nawet 72 strony.
Istnieje dość duża rozbieżność pomiędzy nazewnictwem używanym zwyczajowo przez klientów drukarń, a tym które stosuje się w podręcznikach poligrafii. Nic w tym dziwnego, skoro nawet w drukarni funkcjonuje czasem kilka wykluczających się sposobów nazywania książkowej rzeczywistości. A ponieważ w każdej takiej sprawie, dobrym chłopcem do bicia jest internet, nam wypada także lekko mu przygrzać. Kiedy bowiem przyjrzymy się ofertom drukarń internetowych okazuje się, że używana przez nich nomenklatura produktów poligraficznych, nie podlega żadnym unormowaniom. Są nawet tacy, którzy zeszyty i broszury nazywają książkami, co sprawia, że ich oferta przebija cała resztę swoja prostotą, a może raczej prostodusznością.
Chochlik, który już ze swej chochlikowej natury jest zawieszony gdzieś pomiędzy wybujałymi potrzebami klienta, a szarą codziennością zakładu poligraficznego, spróbuje do sprawy podejść systemowo, nie zapominając jednak aby w odpowiednich chwilach lekko przymknąć swoje chochlikowe oko, bo przecież nic tak nie czyni Chochlika nieszczęśliwym, niż branie życia zbyt poważnie. Pewno u Was jest podobnie, choć nie zawsze chcecie się do tego przyznać… Wracajmy jednak do meritum.
Książki, katalogi, broszury, albumy a nawet notesy i zeszyty, to dla introligatora ten sam typ wyrobu poligraficznego, zwany oprawą, natomiast dla użytkownika czyli klienta drukarni, są to publikacje z zupełnie innych bajek. Zauważmy jednak, że wszystkie one, bez względu na treść, wydawcę, format, objętość i zawiłości technologiczne składają się z dwóch, na trwałe połączonych ze sobą części: okładki i wkładu, zwanego czasem środkiem lub blokiem.
Definicja publikacji książkowej
Ta prawidłowość, prowadzi nas do podstawowej definicji pojęcia publikacja książkowa, którym w zasadzie wypieramy na plan drugi dość niejednoznaczne pojęcie oprawa. Aby jednak nie gorszyć zwolenników polskiej normy PN-82/P-55500, na potrzeby chochlikowych felietonów i ku uciesze zwolenników życia z przymrużonym okiem, oba te pojęcia publikacja książkowa i oprawa czynimy równoważnymi i od tej pory będziemy je używać zamiennie.
Tak więc, do chochlikowego słownika terminów poligraficznych wpisujemy tę właśnie definicję:
PUBLIKACJA KSIĄŻKOWA lub OPRAWA – to wyrób poligraficzny składający się z co najmniej dwóch głównych części: okładki i wkładu. Obie części są na trwale połączone ze sobą. Sposób połączenia okładki z wkładem to podstawowe kryterium, według którego dokonuje się w poligrafii podziału publikacji książkowych na poszczególne rodzaje. Drugim kryterium jest konstrukcja samej okładki. Nie bez znaczenia jest też rodzaj wkładu, a przede wszystkim sposób, w jaki są w nim ze sobą połączone, poszczególne kartki.
Dzięki powyższej definicji, nasz początkowy dylemat „czym jest książka”, przestał istnieć, a samo pojęcie książka odeszło w niebyt. Bowiem, jeśli tylko rzecz składa się z okładki i połączonego z nią na trwale wkładu, to bez względu na to czy zlecacie do druku „Odyseję” Homera czy „Katalog śrubek do metalu”, dla drukarni to zawsze będzie (tylko i aż) publikacja książkowa.
Jak przystało na dobry serial, w najbardziej intrygującym momencie kończymy ten odcinek. Kolejny za tydzień, a cały sezon na CHOHLIQ GO czyli w przygotowywanej do druku nowej książce Chochlika Drukarskiego. Premiera jeszcze w tym roku.
Z chochlikowym przymrużeniem oka
Andrzej Gołąb