W poprzednim odcinku rozebraliśmy na części pierwsze okładkę zeszytową. Dzisiaj pora na omówienie kolejnej grupy okładek. Dla uproszczenia nazwaliśmy je okładkami miękkimi, co wprawdzie odpowiada terminologii używanej przez klientów drukarń, ale nie do końca jest zgodne z normami. Wynika to z prostego faktu, iż wprawdzie w poligrafii na wszystko są normy, ale w drukarskim realu liczy się często vox populi, bo to on przecież jest tak ważnym dla nas vox dei.
Tak więc klient, nasz pan, a nasz klient składając zapytanie kalkulacyjne, pyta o książkę w oprawie miękkiej a nie na przykład o oprawę prostą zakrywającą z okładką jednolitą. Stąd w chochlikowych felietonach decydujemy się na tę właśnie populistyczną nomenklaturę: okładki zeszytowe, okładki miękkie, okładki twarde i okładki specjalne.
Wprawdzie w dalszej części felietonu, będziemy zmuszeni wprowadzić takie pojęcia, jak okładki przylegające i okładki zakrywające, ale proszę się nie obawiać – każde z tych dziwacznych terminów dokładnie opiszemy chochlikowym piórem tak, abyście kontaktując się z drukarnią mogli z podniesionym czołem żądać tego, co wam się należy.
Definicja okładki miękkiej
Okładki miękkie to najpopularniejszy typ okładek drukowanych w większości zakładów poligraficznych. Używa się ich zarówno przy produkcji opraw prostych, złożonych jak i specjalnych. Wynika to głównie z prostej technologii, a co za tym idzie ze stosunkowo niskich kosztów wykonania i krótkich terminów realizacji. Choć daleko im do elitarnego grona okładek twardych, służą z powodzeniem do oprawiania większości książek, katalogów, podręczników, biuletynów i periodyków.
Cóż to więc jest ta okładka miękka? W chochlikowego punktu widzenia, jej definicja brzmi nadzwyczaj uroczo:
OKŁADKA MIĘKKA to typ okładki, której połączenie z wkładem następuje poprzez trwałe sklejenie wewnętrznej strony grzbietu okładki z grzbietem wkładu. Okładka miękka, w przeciwieństwie do okładki twardej nie posiada oklejek, a druk następuje bezpośrednio na materiale z którego jest wykonana. Okładka miękka, podobnie jak wszystkie okładki jednolite, jest wykonana z jednego arkusza materiału.
Gwoli ścisłości nadmienić wypada, iż idąc za wspomnianym w lidzie vox populi, z naszej definicji okładek miękkich wykluczyliśmy okładki zeszytowe, oraz okładki łączone lamówką. Te pierwsze omówiliśmy, jako osobną grupę w poprzednim odcinku, a te drugie przesunęliśmy do grupy okładek pozostałych lub jak kto woli okładek specjalnych, które omówimy w specjalnym dla nich czasie.
Rodzaje okładek miękkich
Rozróżniamy dwa podstawowe rodzaje okładek miękkich: okładki przylegające i okładki zakrywające, z czego w praktyce, tylko ten drugi rodzaj jest obecnie produkowany. Sentymentalna natura Chochlika, każe jednak wspomnieć także o pierwszym typie, który w czasach słusznie minionych używany był nałogowo do produkcji wywrotowej literatury.
W przeciwieństwie do okładki zeszytowej, której grzbiet jest wyznaczony jednym złamem (falcem) przebiegającym przez środek okładki, okładka miękka przylegająca posiada dwa złamy podstawowe, a powierzchnia pomiędzy tymi złamami to grzbiet okładki. Szerokość tego grzbietu, czyli odległość pomiędzy złamami podstawowymi, jest uzależniona od grubości grzbietu wkładu, w którym okładka będzie usadowiona.
W postaci obrazkowej rzecz wygląda następująco:
Rys.1. Schemat budowy okładki miękkiej przylegającej
Okładka miękka przylegająca, ma jedną podstawową wadę, otwiera się dokładnie na krawędzi grzbietu i złamy grzbietowe zbiegają się ze szczeliną powstałą ze sklejenia grzbietu wkładu z grzbietem okładki. W efekcie, po pewnym czasie używania, w zgięciu następuje rozdarcie i okładka odkleja się od wkładu. Aby temu zaradzić, sprytni introligatorzy, dołożyli dodatkowe dwa złamy na przedniej i tylnej okładzinie. W ten sposób przesunęli miejsce otwierania się okładki poza krawędź grzbietową o 5-8 mm oraz powiększyli powierzchnię sklejenia okładki z wkładem, która obejmuje tutaj już nie tylko powierzchnię grzbietów, lecz zachodzi na pierwszą i ostatnią stronę wkładu o rzeczone 5-8 mm.
W taki oto sposób powstała okładka miękka zakrywająca, która jest znacznie trwalsza od okładki przylegającej i niepomiernie schludniej wygląda, oprawiona w nią publikacja.
To. co tak skomplikowanie brzmi w chochlikowym opisie, na rysunku widać bardzo jasno:
Rys.2 Schemat budowy okładki miękkiej zakrywającej
Skrzydełka
Bardzo popularnym zabiegiem projektowym jest dodawanie skrzydełek do okładek miękkich. Co do ich szerokości i liczby złamów dodatkowych, to nie ma tu praktycznie specjalnych zasad. Typowa szerokość skrzydełka to mniej więcej 1/3 szerokości okładziny. Bywają jednak skrzydełka na szerokość 2/3, a nawet 3/4 szerokości okładziny.
Szersze skrzydełka można dodatkowo sfalcować, co wzmacnia usztywniającą funkcję okładki, a całej publikacji, nadaje dodatkowego sznytu.
Projektując skrzydełka, warto jednak nie odlatywać za daleko od ekonomii, gdyż czasem, z powodu zaledwie kilku zbyt frasobliwie dodanych milimetrów, okładka musi być drukowana na większym arkuszu materiału, niż to wstępnie zakładano, co oczywiście ma swoje finansowe konsekwencje.
Okładki miękkie z wąskim i szerokim skrzydełkiem
Materiał
Okładki miękkie, podobnie jak zeszytowe zazwyczaj są zadrukowywane dwustronnie, stąd do ich wykonania używamy papieru kredowanego od gramatury 170g w górę. Możliwe jest oczywiście użycie kartonu, jedno- lub dwustronnie powlekanego. Przy kartonie jednostronnie powlekanym nie zaleca się zadrukowywać stron wewnętrznych (niepowlekanych).
Ponieważ okładka miękka jest falcowana jedno- lub wielokrotnie, należy zadbać aby użyty do jej druku materiał miał kierunek włókna równoległy do przebiegu falców, a falce były dodatkowo przebigowane. Unikniemy w ten sposób pękania w tych miejscach farby i papieru. Więcej na temat procesu falcowania i bigowania, znajdziecie w chochlikowych felietonach temu zagadnieniu poświęconych.
Szerokość grzbietu
Większość zasad obowiązujących przy projektowaniu okładek zeszytowych ma także swoje zastosowanie w przypadku projektowania okładek miękkich. Nie będziemy więc się powtarzać a zainteresowanych odsyłamy do poprzedniego odcinka. Tutaj skupimy się jedynie na tym co może projektanta zaskoczyć przy tworzeniu okładek miękkich. Ma to przede wszystkim związek z ich grzbietem.
O ile wymiary okładzin wynikają wprost z ustalonego formatu publikacji, o tyle szerokość grzbietu okładki jest uzależniona od grubości grzbietu wkładu. W warunkach wzorcowych projektant otrzymuje od zleceniodawcy wyliczoną szerokość grzbietu i według tych danych przygotowuje projekt.
W praktyce jednak, informację tę jest w stanie precyzyjnie podać jedynie sama drukarnia, po wykonaniu prototypu bloku wkładu danej publikacji i zmierzeniu go mikromierzem lub suwmiarką. Na grubość grzbietu wpływ bowiem mają oprócz grubości arkusza papieru, także szycie, klejenie i prasowanie składek bloku.
Z pewną tolerancją, można jednak obliczyć grubość grzbietu samemu. Jeśli ktoś ma ochotę na chwilę matematyki, to zapraszam. Potrzebne są do tego następujące dane:
[I] – ilość stron publikacji, [G] – grubość pojedynczego arkusza papieru, z jakiego jest zrobiony wkład, [D] – dodatek na klejenie, szycie i sprasowanie bloku wkładu (średnio wynosi on 1 mm dla wkładu łączonego tylko klejem i 2 mm dla wkładu szyto-klejonego).
Mając te wartości, grubości grzbietu obliczamy wg wzoru:
[I]/2 x [G] + [D]
Jeśli wkład publikacji jest wykonany z kilku rodzajów papieru, trzeba osobno policzyć grubości bloków poszczególnych papierów, dodać je do siebie, a dopiero do uzyskanego wyniku dodać współczynnik [D].
Wbrew pozorom, nie jest prostym obliczenie grubości arkusza papieru. Jeśli jesteśmy w posiadaniu specyfikacji papieru od producenta, wartość ta winna tam być podana. W przeciwnym wypadku można samemu zmierzyć mikromierzem lub suwmiarką blok np. 100 kartek papieru i otrzymaną wartość pomnożyć przez faktyczną ilość kartek w publikacji (pamiętając, że ilość kartek równa się połowie ilości stron). Desperaci robią to za pomocą plastykowej linijki kupionej w markecie i też im „coś” wychodzi.
Ostatecznym, acz najbardziej zawodnym, sposobem policzenia grubości kartki papieru, jest odniesienie się do jego gramatury i założenie, że grubość kartki papieru 1/1000 wartości jej gramatury. Wg tego założenia, np. kartka papieru o gram. 150g ma grubość 0,15 mm.
O ile dla papierów zwykłych daje to w przybliżeniu dość dokładny wynik, o tyle dla papierów spulchnionych (tzw. objętościowych) trzeba by go skorygować o współczynnik spulchnienia (np. dla papierów typu Munken vol. 1,2, trzeba wcześniej otrzymany wynik pomnożyć przez 1,2 ). Jest jednak już operacja niezwykle ryzykowna i rzadko daje precyzyjne wyniki.
Ogólnie rzecz biorąc warto wykazać trochę sprytu przy projektowaniu okładek i nie zakładać, że wszystko będzie w praktyce tak idealnie wyglądać, jak u nas na ekranie komputera. Wtedy milimetr różnicy w szerokości grzbietu nie będzie miał dla efektu końcowego tak dużego znaczenia.
Przykładem, takowego pozbawionego roztropności rozwiązania, jest stosowanie w projekcie linii graficznych bięgnących przez całą wysokość grzbietu bezpośrednio w miejscach falców grzbietowych. Projektant oddając taki plik do druku, nie zakłada jakiejkolwiek tolerancji na różnice pomiędzy założoną a faktyczna grubością grzbietu. A potem zamiast miło spędzić wspólnie z drukarzem czas przy szklance dobrego trunku, wysmarza jedno po drugim, pisma reklamacyjne.
Tekst na grzbiecie
W przeciwieństwie do okładek zeszytowych, na zewnętrznych grzbietach okładek miękkich można, a nawet wskazane jest umieszczanie tytułu i autora publikacji oraz czasem też logo wydawcy. Ciągle nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, jak ten tekst ma być na grzbiecie umieszczony. Wśród polskich typografów starego pokolenia do dziś jeszcze istnieje zasada, iż tekst na grzbiecie winien iść „od dołu do góry”.
Zasada ta niestety ma jedną podstawową wadę. A mianowicie, kiedy książka leży na biurku sama lub w stosie innych książek, tekst na grzebiecie jest „do góry nogami”. Sam przez lata byłem piewcą tej zasady, ale dzisiaj, odszczekuję wszystko, co na ten temat powiedziałem i jakby nigdy nic, podobnnie do większości typografów skłaniam się ku rozwiązaniom amerykańskim, wg których tekst zaczyna się od górnej części grzbietu (najczęściej nazwiskiem autora i/lub tytyułem), a zamyka go na dole logo wydawnictwa.
Wybranie pod klej
Przy projektowaniu okładek miękkich drukowanych dwustronnie, należy pamiętać o dwóch zasadach:
- Powierzchnia grzbietu wewnętrznego winna pozostać niezadrukowana, dlatego też w miejscu gdzie następuje sklejenie okładki z grzbietem wkładu należy wybrać prostokąt o szerokości równej szerokości grzbietu wkładu plus po 5 mm z każdej strony „na klej”.
- Aby uniknąć zaklejenia istotnych elementów tekstowych i graficznych występujących na wewnętrznych stronach okładki, należy je odsunąć dodatkowo o ok. 6mm od krawędzi przygrzbietowych.
Jak przystało na dobry serial, w najbardziej intrygującym momencie kończymy ten odcinek. Kolejny za tydzień, a cały sezon na CHOHLIQ GO czyli w przygotowywanej do druku nowej książce Chochlika Drukarskiego. Premiera jeszcze w tym roku.
Z chochlikowym przymrużeniem oka
Andrzej Gołąb