PiS wycofuje państwowe reklamy z Gazety Wyborczej. Plotka o wycofaniu reklam instytucji rządowych i spółek Skarbu Państwa z GW podbiła w weekend prawicowe blogi i profile społecznościowe. Choć informacja nie została potwierdzona, politycy i sympatycy PiS komentują ją z entuzjazmem, nawołując do bojkotu mediów "głównego nurtu" także firmy prywatne.
Informacje o rzekomej decyzji Ministerstwa Skarbu Państwa rozeszły się w weekend po blogach i mediach społecznościowych. Prawa strona sceny politycznej i powiązani z nią publicyści od dawna podnosili zarzuty dotyczące wspierania przez instytucje państwowe przychylnych im mediów, czy wręcz kupowania tej przychylności poprzez lokowanie budżetów reklamowych w określonych wg politycznego klucza mediach.
Nie dziwi zatem, że pogłoski te spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem prawicowych blogerów, dziennikarzy i polityków. Poseł Stanisław Pięta cytuje na Facebooku informację wg której rząd miałby dodatkowo zrezygnować z prenumeraty Gazety Wyborczej dla instytucji publicznych: - "PiS wycofuje reklamy w trybie natychmiastowym z @gazeta_wyborcza . Wstrzymuje też prenumeratę do urzędów tego szmatławca"
Poseł PiS nawołuje jednocześnie do bojkotu reklamowego nie tylko Gazety Wyborczej, ale także innych mediów "głównego nurtu" pod groźbą oskarżenia o znieważenie Polski: - "Wszystkie firmy i instytucje,prywatne i publiczne wycofują reklamy z GW, TVN,Newsweek,Polityka.Kto umieszcza tam ogłoszenia,znieważa Polskę."
W komentarzach do tego wpisu użytkownik Jan Bodakowski pisze: "apeluje do PiS o wprowadzanie zakazu płatnej reklamy instytucji korzystających ze środków publicznych, czy należących do państwa i samorządu. Jest internet i można z niego korzystać.", a Marcin Świerad Wolski dodaje: "Co więcej jest Biuletyn Informacji Publicznej i tam należy umieszczać wszystkie ogłoszenia, przetargi, obwieszczenia itp.". W podobnym tonie utrzymany jest komentarz Krzysztofa Marii Załuskiego zamieszczony na stronach sprzyjającego PiS Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Załuski wskazuje w nim na patologie związane z lokowaniem publicznych pieniędzy w budżetach reklamowych pisząc: "Wycofanie przez PiS reklam z „Gazety Wyborczej” wydaje się pierwszym krokiem na drodze do demokratyzacji rynku medialnego w Polsce".
Okazuje się jednak, że sprawa nie wygląda tak prosto. Władze spółek Skarbu Państwa chcąc zabezpieczyć się na wypadek wygranej PiS w tegorocznych wyborach parlamentarnych już od pewnego czasu przesuwały budżety reklamowe do mediów prawicowych, takich jak Gazeta Polska (materiały promocyjne Orlenu) czy wSieci (artykuły sponsorowane KGHM). Próby ratowania posad przez zarządy spółek Skarbu Państwa poprzez lokowanie budżetów reklamowych w mediach sprzyjających nowej władzy będą w tej chwili zapewne równie powszechne, jak nieskuteczne - niwecząc jednak szanse na uwolnienie rynku medialnego, w tym także sektora mediów prywatnych, od politycznego nacisku.
Prawo i Sprawiedliwość nie kryje, że nie zamierza zmieniać tradycji, zgodnie z którą media publiczne padają łupem ekipy przejmującej władzę. Oddelegowany do przeprowadzenia reformy mediów publicznych Krzysztof Czabański pytany o upolitycznienie mediów wynikające z planowanego mechanizmu powoływania ich władz przyznał bez ogródek: "Racja, to będzie mechanizm polityczny, ale tak było od zawsze w przypadku powoływania władz mediów publicznych. Czy nazywano to konkursem czy nominacją i tak odbywało się to z politycznego klucza (...) Pośrednio taki mechanizm umożliwia wyborcom, jako właścicielom mediów publicznych, co jakiś czas wystawić rachunek politykom. To jakie są media publiczne, jest jedną z pozycji w tym rachunku".
Politycy PiS zapewniali jednak dotychczas, że ich apetyty ograniczą się do mediów publicznych, zaś media prywatne mają pozostać niezależne. Czy pogłoski o reklamowym ostracyzmie okażą się prawdą, czy może jest to tylko "kaczka" będąca próbą wywarcia nacisku na ten teoretycznie neutralny obszar - pokażą zapewne najbliższe dni, a może godziny.
Źródło: Signs.pl