Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju wcieli się w rolę prezesa PiS. W poniedziałek 9 stycznia startuje "Ucho Prezesa" - satyryczny serial polityczny, dostępny wyłącznie w internecie. O powodach nieobecności w TV Górski wspomniał w niedawnym wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Robert Górski przez lata był ulubieńcem prawicy. Przyznający się otwarcie do konserwatywnych sympatii satyryk wcielał się w serialu "Posiedzenie rządu" w rolę premiera Donalda Tuska, wyśmiewając i komentując polityczną rzeczywistość. Dziś broni swego prawa do żartów z obecnie rządzących wskazując, że na tym polega rola satyryka: - Na początku myślałem, że to głupie, by Jarosław Kaczyński miał twarz Donalda Tuska, a potem doszedłem do wniosku, że ta twarz jest ciągle ta sama, tylko się okoliczności zmieniają, kontekst się zmienia. Skoro byłem premierem, to mam prawo i mandat do tego, żeby być prezesem. - powiedział Górski w rozmowie z Magdaleną Rigamonti opublikowanej na łamach DGP, komentując wcielenie się w postać prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Górski odniósł się także do formuły "Ucha Prezesa", które dostępne będzie wyłącznie w internecie: - To nie tak, że żadna telewizja nie chciała wyemitować naszego programu. Wszyscy byli zainteresowani przed obejrzeniem, a po obejrzeniu zainteresowanie tracili, choć słyszeliśmy, że wszystkim bardzo się podoba. (...) Za produkcję zapłaciliśmy z własnych pieniędzy. Nikt inny nie chciał jej sfinansować. Nikt się nie boi PiS-u, ale jakoś wszyscy się boją urzędów skarbowych, nagłych kontroli.
"Ucho prezesa" to kolejny po programie Tomasza Lisa materiał komentujący rzeczywistość polityczną, który nie znalazł miejsca na antenie żadnej ze stacji telewizyjnych, walcząc o widza wyłącznie dzięki obecności w internecie. Sądząc z popularności, jaką uzyskał zwiastun obejrzany dotąd prawie 2 mln razy, może to wyjść serialowi na dobre:
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
To pokazuje prawdziwą wolność mediów.
A co to takiego ta "prawdziwa wolność mediów"?
"Wszyscy byli zainteresowani przed obejrzeniem, a po obejrzeniu zainteresowanie tracili, choć słyszeliśmy, że wszystkim bardzo się podoba"
Skoro się podoba, co widać po odsłonach na YT, to czemu tracili zainteresowanie?
Jakie wolne medium zrezygnowałoby z takiego łakomego kąska dającego 3,5 miliona ludzi tygodniowo?
Pewnie takie, które kalkulują, że lepiej dobrze robić władzy, nie widzom.
PS
Fajne zabezpieczenie, żeby zacytować treść trzeba wejść w źródło.
Takie zachęcające do dyskusji...
To niedopatrzenie z tym kopiowaniem tekstu - poprawimy.
Co do meritum - nie bądź naiwny. Wszystkie media się czegoś boją. Sam stajesz na głowie aby stale wytykać nam, czego to my się rzekomo boimy - choć nie stoją za tymi straszakami żadne polityczne naciski. Któż zatem lepiej od Ciebie wie, że wolność mediów to mrzonka?
Wy publikujecie byle co. A to nie ma związku z wolnością, ma związek z jakością.
Nie sztuka zgrywać wolnego, gdy władza sprzyja.
Ależ zarzucasz nam więcej - że publikujemy byle co bo się boimy nie opublikować!
A białe myszki też widujesz?
U czyściciela w piwnicy.
To może rzadziej chodź do piwnicy.
Prawdziwa wolność mediów musi być okupiona wyrzeczeniami. Odwiedziny u Czyściciela i klęczenie wraz z nim na grochu wydawało nam się dobrym pomysłem.
I w czasie tego klęczenia widzisz białe myszki?
A to dla wolności mediów źle, czy dobrze?
Jeśli naczelny widzi białe myszki, to źle dla wiarygodności.
Ale my tu o wolności, nie o wiarygodności.
A czujesz się wolny?
Nie powiedziałeś jeszcze co to ta "prawdziwa wolność" więc nie sposób udzielić odpowiedzi.
Może to jest tak, że każdy ma własną definicję. I wtedy nie ma znaczenia co myślą inni.
A o jej braku dowiadujemy się z ewidentnie stronniczych wypowiedzi kabareciarzy, zawiedzionych brakiem ofert ze strony wolnych mediów.
Ano właśnie... Pojęcie "prawdziwa wolność mediów" zawiera w sobie ukryty paradoks znaczeniowy - nie sposób zdefiniować go w sposób jednoznaczny.
Robert Górski zdefiniował uniwersalnie, choć nie dla wszystkich zrozumiale.
Robert Górski coś zdefiniował? Gdzie?
Górski wskazał na jeden z elementów sprawiających, że pojęcie "prawdziwa wolność mediów" to brednia. Jest takich znacznie więcej, a lista zaczyna się już od grupy odbiorców. Jeśli ktoś robi media adresowane do konkretnej grupy, która ma konkretne oczekiwania, to staje się w oczywisty sposób od takiej grupy zależny.
Czytasz materiały, które publikujesz?
To może przeczytaj, choć ten.
Podłączyliśmy właśnie 2 razy większy monitor - ale nadal nie widać tego co tam rzekomo wypatrzyłeś.
To wrócimy do rozmowy, gdy zrozumiesz opublikowany materiał.
No to odpinamy.