uzywane-solwentowe, 2019-04-02 11:45
Myślicie że autoryzowane serwisy to zawsze miód malina - to myślcie, wszędzie pracują ludzie i ludziska.
tyle i aż tyle.
powodzenia i żeby każdy z was nie musiał nas oglądać za często.
Nie, to nie tak. W każdej branży są serwisanci i popierdółki, które nimi chcą być (nic osobistego, do nikogo). Ale podam Ci przykład... przyjeżdża serwisant, który zna maszyny na wylot i mówi "nie opłaca się tej maszyny naprawiać". Trzeba wymienić głowicę, karetkę, a potargana folia pod gąsienicę jest niewymienialna, można ew. coś samemu kombinować, ale to się nie uda, bo to specjalna folia. Najlepiej kupic nowa maszynę "jak tylko dojadę do biura to przygotuje ofertę", a tą ewentualnie możemy odkupić za 10 tysi. Kolejna rozmowa juz z serwisem dystrybutora "przeciez ta maszyna nie ma nawet 30 tysiecy m2 przedrukowanych, a sprzedajemy maszyny w idealnym stanie po 150 tys. m2. To jest prawie nowa maszyna". Następnego dnia rano była u mnie paczka z nowym torem atramentu (cały) za 500 zł i nowa folia pod gąsienice za 1xx zł- oryginalna z taśmami dwustronnymi, idealnie przycięta. Teraz tylko nowa głowica i maszyna jeszcze kilka lat pochodzi.
Rozumiesz o czym mówię? Duży serwis skasuje, ale naprawi (zazwyczaj), a mam wrażenie, że te małe serwisy popierdółkowe tylko patrzą jak tu człowieka orżnąć, nie naprawić, ale fchuj zarobić. To jest mega wkurwiające, bo chcesz zaoszczędzić, małemu dać zarobić (często znajomemu), a ten tylko patrzy, jak Cię wydymać. Nie wiem czy to juz się robi standard, ale ja mam takie doświadczenia.
Odnośnie głowic serwisowych... a cóż to za inwestycja te 30k zł? Teraz szewc ma maszyny droższe nic 30k zł, więc o co kaman? Zostać serwisantem z inwestycją w plastikową walizeczkę z Obi i komplet śrubokrętów? Po mojemu jest tak, że jadąc do konkretnego przypadku serwis ma na samochodzie wszystkie części, które potencjalnie trzeba będzie wymienić, tym bardziej, gdy jedzie przez pół Polski (za wycieczkę płaci oczywiście Klient), bierze ajłana na wszelki wypadek i komplet atramentów, za które daje głowę, że działajo. Po uj jechać z niczym i z samochodu diagnozować, że powodem awarii jest stosowanie "nie naszego atramentu", w tym zwalenie głowicy spowodowało drukowanie "nie naszym atramentem".
Takie kurła polaczkowe buractwo, cwaniactwo i dymanko.
(Wiadomość zmodyfikowana przez: JanTajga dnia 02.04.2019 21:46)