Koniec z przywilejami podatkowymi. Tymi, które (...) pozwalają tzw. "twórcom" (dziennikarze, artyści, naukowcy) przerzucać dużą część dochodu do "kosztów", które w ogóle nie są opodatkowane - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis, zdegustowana „awanturą o krzyż”. W jej miejsce proponuje reformy nawiązujące do wizji i marzeń prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Prof. Jadwiga Staniszkis zawiedziona zmianą stylu prezesa PiS wskazała wczoraj kilka kierunków, które powinna podjąć opozycja aby odzyskać inicjatywę i odwrócić szkodliwe jej zdaniem uwikłanie w awanturę o krzyż pod Pałacem Prezydenckim. Wśród zaprezentowanych pomysłów, które miałyby iść w kierunku realizacji idei przyświecających marzeniom prezydenta Lecha Kaczyńskiego „o silnej i sprawiedliwej Polsce” znalazła się m.in. reforma finansów publicznych, o której Staniszkis mówi:
(...) Lepiej byłoby dziś, zamiast myślenia, jak skompromitować nową kancelarię prezydencką walką z krzyżem, wystąpić na przykład z wizją reformy finansów publicznych, zgodną z tym marzeniem. Po pierwsze - koniec wszystkich przywilejów emerytalnych: nie tylko mundurowych, ale też sędziowskich i prokuratorskich. I wyłączenie z KRUS zamożniejszych rolników i pseudorolników. I - po drugie - koniec z przywilejami podatkowymi. Tymi, które pozwalają "samozatrudnionym" (a są to m.in. dużo zarabiający specjaliści) płacić niski, liniowy podatek. I tymi, które pozwalają tzw. "twórcom" (dziennikarze, artyści, naukowcy) przerzucać dużą część dochodu do "kosztów", które w ogóle nie są opodatkowane.
Tusk tego nie zrobi, bo owe przywileje dotyczą zaplecza klasy politycznej. Ale tego właśnie, a nie antyrozwojowego wzrostu VAT-u czy łatania budżetu prywatyzacjami, wymaga przyszłość Polski! (...)
Staniszkis powtórzyła swoje tezy we wczorajszym programie „Fakty po Faktach” na antenie TVN24, gdzie wypowiadała się m.in. na temat planowanej przez rząd „jesiennej ofensywy legislacyjnej”. Jej zdaniem rządowi brakuje odwagi aby uderzyć w przywileje m.in. „samozatrudnionych” twórców i najlepiej zarabiających profesjonalistów (do których sama się zaliczyła), mających kosztować budżet państwa „dziesiątki miliardów rocznie”. Jeżeli przerzuca się ciężary na ludzi, należy rozpocząć od uproszczenia systemu i zniesienia wszelkich przywilejów – wyjaśniła pani profesor. Tusk wg. niej na pewno tego nie zrobi, bo „to uderza w ten fundament, który głosuje za platformą”. Jednak „w imię sprawiedliwości to byłoby konieczne” dodaje Staniszkis zdradzając na koniec, że marzy, aby z inicjatywą taką wystąpił Jarosław Kaczyński, „na którego ci ludzie i tak nie głosują”, aby powiedział: „W imię sprawiedliwości zacznijmy od tego”.
Pani profesor, która w ten sposób chciałaby nawiązać do idei przyświecających prezydenturze Lecha Kaczyńskiego wypada chyba przypomnieć, że pomysł uderzenia w „przywileje” twórców nie jest nowy i eksploatowany był w 2006 roku przez Zytę Gilowską, ówczesną minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Wówczas to właśnie nie kto inny jak sam prezydent Lech Kaczyński zdecydowanie zaprotestował przeciw temu pomysłowi grożąc, że nie zawaha się użyć „środków konstytucyjnych” gdyby trzeba było zablokować odpowiednią ustawę. Prezydent przypomniał wówczas, że środowiska naukowe narażone byłyby dodatkowo na skutki ograniczenia możliwości pracy na wielu uczelniach: „Byłby to drugi cios w te środowiska, na których wszystkim powinno bardzo zależeć. Mówię w tej chwili oczywiście nie tylko o naukowcach, mówię również o twórcach literatury pięknej, o reżyserach, rzeźbiarzach, malarzach, także dziennikarzach, o wszystkich twórcach.” – wyjaśniał w 2006 r. Lech Kaczyński.
Na koniec trudno powstrzymać się od smutnej refleksji, że radosna zabawa pamięcią o Lechu Kaczyńskim i próby wykorzystywania jej do bieżącej rozgrywki politycznej mają miejsce nie tylko pod Pałacem Prezydenckim, a uczestniczą w niej nawet najlepiej zarabiający profesjonaliści...
inf. wł.
Zdjęcie na licencji CC Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.0