Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji 2 czerwca 2015 r. nałożył na spółkę Telewizja Republika S.A., nadawcę programu Telewizja Republika, karę w wysokości 10 000 zł za naruszenie przepisów o wychowywaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
Nadawca, emitując 31 lipca 2014 r. o godz. 11:34 trzydziestosekundowy spot reklamowy piwa, nie zastosował się do zakazu emisji reklamy napojów alkoholowych między godziną 06:00 a 20:00 i tym samym naruszył art. 16b ust. 1 pkt 2 ustawy o radiofonii i telewizji.
Ponadto analiza przesłanych materiałów wykazała, że 5 sierpnia 2014 r. w godz. 15:00 - 16:00 nadawca przekroczył limit 12 minut reklam w ciągu godziny zegarowej, określony w art. 16 ust. 3 ustawy oraz § 11 ust. 2 pkt 2 i pkt 4 - 6 rozporządzenia z dnia 30 czerwca 2011 r. w sprawie sposobu prowadzenia w programach radiowych i telewizyjnych działalności reklamowej i telesprzedaży.
Wymierzając karę, KRRiT uwzględniła przesłanki ustawowe, określone w art. 53 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji, czyli zakres i stopień szkodliwości naruszenia, dotychczasową działalność oraz możliwości finansowe nadawcy. Przede wszystkim wzięto pod uwagę fakt, że w okresie realizacji koncesji nadawca nie był karany za naruszenie przepisów ustawy o radiofonii i telewizji.
Źródło: KRRiT
Analizowałem kiedyś ramówki Polsat, TVN i TVP. Wszystkie jaj jeden mąż, wielokrotnie w ciągu doby, przekraczały wspomniany limit minutowy. Okazuje się bowiem, że wpływy z reklam pozwalają zapłacić wszystkie grzywny z górką i jeszcze zostanie worek pieniędzy. Więc się opłaca łamać prawo.
A przecież nie powinno się opłacać łamać prawa. Czyż nie?
Może nikt nie naskarżył?
Skarga na przekraczanie czasu na reklamy nikomu się nie opłaca.
Więc nikt się nie skarży.
Może widzowie powinni się skarżyć? To ich interesy są naruszane...?
No ale co mnie to obchodzi czy się ktoś skarży?
Jak nikt nie skarży to skąd władza ma wiedzieć że przekroczyli limit? Ma śledzić media i mierzyć?
Władza ma swój organ - KRRiTV.
Jednym z obowiązków tego organu jest monitorowanie mediów oraz nakładanie kar, gdy przepisy zostaną przekroczone.
Nie jest zatem potrzebna skarga. Jest potrzebna wola dokonania kontroli. Wyrywkowo.
A no widzisz - wyrywkowo. A koro tak to mogli cośkolwiek przeoczyć. I wówczas tylko skarga ratuje...
Nie mogli.
Ich praca polega właśnie na tym, by niczego nie pominąć.
Chyba, że jej nie wykonują.
No to kontrolują wyrywkowo czy w sposób ciągły?
A jedno wyklucza drugie?
Czy prostu odbiłeś piłeczkę z głupia frant nie rozumiejąc co napisałem?
Może sam nie rozumiesz co piszesz? Wcześniej twierdziłeś, że kontrole są wyrywkowe...
Nie widzę sprzeczności.Jeśli
nie rozumiesz, po prostu się przyznaj.
Redakcja nie rozumie. Wyjaśnisz?
"W kontroli statystycznej partię wyrobów ocenia się na podstawie pobranej w sposób losowy próbki. Dlatego ta forma kontroli jest nazywana kontrolą wyrywkową"
Pracownik siada przed telewizorem, włącza kontrolowany kanał i rejestruje godzinę zegarową nadawanego sygnału. Po rejestracji analizuje zgodność nagrania z regulacjami prawnymi dotyczącymi minut.
Następnie zmienia kanał i dokonuje nagrania kolejnej próbki. I tak dalej, i tak dalej.
W ten sposób pracownik KRRiTV pracując w systemie ciągłym 8/40/160 dokonuje wyrywkowych kontroli nadawców.
Jak zatem redakcja widzi, nie trzeba skarg, nie trzeba zamieszania, wystarczy jeden pracownik etatowy Krajowej Rady oraz magnetowid i stoper, by sprawy minutowe ustawić do pionu. Oczywiście przyjmując wariant całkowicie prymitywny sprzętowo i niewymagający nadmiernych środków.
Powstaje zatem pytanie, dlaczego tak się nie dzieje?
Odpowiedź jest prosta. Bo nikomu nie zależy na tym, by tak się działo.
Przecież taki sposób kontroli wyklucza wyłapanie wszystkich nieprawidłowości. Co jeśli czas zostanie przekroczony w momencie gdy kontroler zmienił kanał?
A kto powiedział, że wyrywkowa kontrola ma się opierać na JEDNEJ próbce?
W czasie ponad tysiąc siedmiuset godzin pracy etatowej jednego tylko roku kalendarzowego, pracownik krajowej rady może przygotować bez kłopotu nawet i 1000 próbek, dotyczących dowolnego nadawcy i dowolnego kanału.
Strach pomyśleć, ile próbek mogłoby w ciągu roku opracować dwóch, trzech czy nawet czterech pracowników.
Przeraża myśl o tym jak wysokie grzywny mogliby do budżetu wpłacić naruszający prawo nadawcy.
I nie mieliby podstaw do odwołania, wszak próbki stanowiłyby niezbity dowód.
Jakie znaczenie ma liczba próbek? Skoro są wyrywkowe to nie gwarantują wyłapania wszystkich przypadków. Trzeba Ci narysować czym różni się kontrola ciągła od wyrywkowej?
Jako podstawa do nałożenia grzywny, wystarczy jeden przypadek.
Więc Twój argument jest zwyczajnie głupi.
Nie rozumiesz więc wyjaśniamy. Jak narysujesz linię ciągłą, nie odrywając ołówka od kartki, to będziesz miał odpowiednik kontroli ciągłej. Jeżeli natomiast zaczniesz podczas rysowania odrywać ołówek od kartki, będzie to odpowiednik kontroli wyrywkowej. Zdarzenia, które nastąpiły podczas gdy miałeś ołówek podniesiony nad kartką nie są znane kontrolerowi. Jeśli ktoś kto je akurat zaobserwował nie poinformuje o nich organu kontrolnego, organ kontrolny może sobie zużyć nawet kilka ołówków i nie będzie miał pewności że trafi na ślad nieprawidłowości.
Ale to nie ma znaczenia.
Wystarczającym dowodem na słuszność nałożenia grzywny za łamanie prawa, będzie JEDEN przypadek, udokumentowany przez pracownika KRRiTV.
Bierzesz linijkę, ołówek i jedziesz. A potem jedziesz odrywając momentami rękę od karki - i tak do skutku.
Czy nie wspomniałem już, że jeśli chcesz komuś rozkazywać, to sobie musisz kogoś zatrudnić.
Najlepiej głupiego - będzie wykonywał polecenia nie kwstionując Twojej inteligencji.
Tylko radzimy, chcemy pomóc w zrozumieniu omawianej tu sytuacji. A zatem - linijka, ołówek - i do boju!
Jeśli do szczęścia potrzebujesz linijki i bojowych okrzyków, to mnie nic do tego,
ale ja nie dam się namówić.
Można też rysować bez linijki - w sumie linijka jest bez znaczenia.
Więc po co jej używasz z bojowymi okrzykami?
To Ty miałeś jej użyć. Wszystko Ci się myli.
Wcale, wcale.
Ty chwaliłeś się swoimi praktykami z linijką i okrzykami bojowymi. Ja pobłażliwie pokiwałem głową, bo to przecież nie moja sprawa jak się zabawiasz, ale zdecydowanie odmówiłem udziału.