W dobie gospodarki rynkowej, okładka, oprócz funkcji ochronnej i informacyjnej, pełni też rolę marketingową i jako swoiste opakowanie produktu, ma za zadanie wpłynąć wyglądem na decyzje zakupowe klienta. Wydawcy i ich projektanci dwoją się i troją nad wymyślaniem przeróżnych efektów specjalnych, którymi zamierzają wesprzeć osiągnięcie celu sprzedażowego. Omówimy dziś kilka takich zabiegów.
Ich rozważne stosowanie, z pewnością podnosi walor estetyczny opraw, choć nie daje żadnej gwarancji, iż wartość merytoryczna będzie równie atrakcyjna. Mowa tu o zakuwanych i zaokraglanych narożnikach, obwolutach, futeralach oraz o wszelkiego rodzaju uszlachetnieniach.
Okuwanie i zaokrąglanie narożników
Wielbicielom efektów specjalnych podpowiadamy na początek dwa efektowne rozwiązania, dotyczące ochrony narożników okładki. Jak już wspominaliśmy przy omawianiu okładek bibliotecznych, rogi i grzbiety są przy użytkowaniu opraw, najbardziej narażone na zniszczenie. W okładkach specjalnych bibliotecznych, poradzono sobie z tym problemem, pokrywając miejsca wrażliwe, osobnymi oklejkami wykonanymi z trwalszych materiałów.
W wypadku okładek twardych, można do zagadnienia podejść jeszcze inaczej i wzmocnić je metalowymi narożnikami. Przy odpowiednim zgraniu kolorystycznym narożników z resztą okładki, w niebanalny sposób podnosi się także estetykę całości. Popatrzcie zresztą sami:
Foto: ChochliQ
Foto: ChochliQ
Jeszcze sprytniej podeszli do problemu projektanci poniżej przedstawionej publikacji. Wyszli oni bowiem, ze słusznego poniekąd założenia, że najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu jest likwidacja miejsca, gdzie problem powstaje. Idąc tym torem myślenia, zamiast tracić czas i materiał na okuwanie narożników, pozbyli się ich, zaokrąglając wystające rogi.
Foto: ChochliQ
Foto: ChochliQ
Foto: ChochliQ
Zwolennicy zakuwania nie pozostali jednak dłużni i dorobili do okładki gustowny metalowy nit, który w połączeniu z odpowiednio dobraną kolorystycznie gumką, zaowocowało kolejnym efektem specjalnym. Jak widać, w pewnych sytuacjach dobra otwieralność oprawy nie zawsze jest zaletą i są sposoby aby ją sprytnie ograniczyć.
Ozdobny nit i gumka, prostym sposobem na zabezpieczenie naszego pamiętnika przed niekontrolowanym otwieraniem się. Foto: ChochliQ
Obwoluta
Obwoluta to jeden z najczęstszych sposobów podnoszenia rangi publikacji książkowej. Teoretycznie, jako dodatkowa osłona okładki głównej, ma pełnić funkcję ochronną, ale tezy tej nie da się na dłuższą metę obronić. Wykonana z papieru, nie ma trwałego połączenia z okładką, wskutek czego jest przy użytkowaniu książki dość nieporęczna i sama szybko ulega zniszczeniu. Gros zdezorientowanych lub też poirytowanych czytelników zdejmuje ją do czytania, wylewając tym samym dziecko z kąpielą. Uznaje się jednak, iż zastosowanie obwoluty dobrze świadczy o wydawcy i jego produkcie.
Obwoluta pełni natomiast kilka innych, niż ochronna funkcji. W wypadku, kiedy okładka główna jest oklejana materiałem uniemożliwiającym na nim druk offsetowy (np. płótno), obwoluta daje możliwość graficznego „wyżycia się” i może zawierać kolorowy projekt okładki. Jest także dobrym medium do prezentowaniu rozbudowanych treści informacyjnych i marketingowych. Miejsca jest wiele, gdyż w stosunku do samej okładki, posiada dodatkową przestrzeń ekspozycyjną w postaci tzw. skrzydełek, zawijanych wokół okładzin.
-
Na skrzydełku przednim zwyczajowo umieszcza się notkę o autorze i krótkie streszczenie książki.
-
Tylne skrzydełko to też dobre miejsce na zdjęcie i notę biograficzną autora.
-
Przednia część obwoluty, przylegająca do przedniej okładziny, zawiera zazwyczaj tytuł, imię i nazwisko autora oraz sygnaturę wydawnictwa.
-
Tylna część obwoluty przylegająca do okładziny tylnej, to miejsce na recenzje, teksty marketingowe oraz na notkę o autorze, jeśli nie została zamieszczona na skrzydełkach. Tutaj też koniecznie musi się znaleźć nr ISBN i kod kreskowy.
-
W obszarze okalającym grzbiet, można umieszczać, podobnie jak na okładce, imię i nazwisko autora oraz sygnaturę wydawnictwa. Przypominam, iż tutaj także kierujemy się zasadą, zgodnie z którą, tekst na grzbiecie ma być czytelny, kiedy książka leży na biurku, zwrócona przednią płaszczyzną obwoluty ku górze.
Konstrukcyjnie obwoluta to jeden arkusz dobrej jakości papieru, zagięty do środka wokół obu krawędzi bocznych okładki.
Zagięcia te tworzą tzw. skrzydełka, których szerokość może być teoretycznie dowolna, ale zazwyczaj wynosi ok. 1/3 szerokości okładzin.
Wysokość obwoluty winna być o 1 mm większa od wysokości okładki, natomiast szerokość obejmuje: szerokość obu okładzin, grubość grzbietu oraz szerokość obu skrzydełek.
Komponując układ tekstu na obwolucie, należy zwrócić uwagę na to, aby style składu tekstów na obu skrzydełkach były ze sobą spójne, a wewnętrzne marginesy w wyraźny sposób dystansowały kolumnę tekstową od krawędzi i miejsc zagięcia.
Projekt obwoluty wykonuje się zazwyczaj w postaci rozkładówki obejmującej połączone w jeden obiekt, wszystkie jej elementy.
Podobnie, jak w wypadku oklejek jednolitych, ważne jest aby w obwolucie włókno papieru biegło równolegle do grzbietu, tym bardziej, że miejsc zgięcia nie biguje się.
Obwoluta zadrukowywana jest wyłącznie jednostronnie i może być poddawana większości procesów uszlachetniających, o których będziemy mówić poniżej.
Etui, futerał
W przeciwieństwie do obwoluty, prawdziwie ochronną, a także ozdobną i podnoszącą prestiż wydawnictwa rolę, pełni futerał, czyli forma gustownego pudełka czy też w mufki, w której umieszcza się publikację książkową na czas transportu, przechowywania, odkładania po lekturze i eksponowania na półce bibliotecznej.
Kiedy służba wniesie już herbatę z konfiturami, usadawiamy się w głębokim fotelu, sięgamy leniwie po odpowiedni tom i wyjmujemy go z namaszczeniem z futerału, niczym przedniej marki cygaro z drewnianej skrzyneczki. Takich chronionych futerałem książek, nie czyta się byle jak i byle gdzie. Do lektury wypada stawić się odpowiednio ubranym i starannie ogolonym. Paniom zaleca się delikatną toaletę i milczenie. Dzieciom i zwierzętom domowym, wstęp surowo wzbroniony.
Futerał jednostronnie otwarty. Foto: ChochliQ
Futerały pudełkowe wykonane są z kartonu lub tektury i mogą być w dowolny sposób zadrukowywane i/lub oklejane. Projektant winien otrzymać z drukarni odpowiedni szablon wykrojnika, na którym będzie mógł rozrysować swój projekt, tak aby elementy tekstowe i graficzne, idealnie wpasowały się w poszczególne elementy konstrukcyjne pudełka.
Oczywiście można, a często nawet trzeba samemu zaprojektować odpowiedni wykrojnik pod futerał. Jeśli nie ma się większego doświadczenia w projektowaniu opakowań i nie dysponuje się specjalistycznym do tego celu oprogramowaniem, zadanie to nie jest proste.
Dla pewności zaleca się wielokrotnie poddawać projekt walidacji przez wydrukowanie go w skali 1:1 na podłożu o identycznej grubości jak docelowy. Następnie przy użyciu skalpela i/lub nożyczek trzeba wyciąć kształt pudełka (o ile nie zrobi tego za nas ploter tnący), zaznaczyć tępą częścią ostrza noża miejsca zgięć, a następnie skleić całość do postaci prototypu. Niezbędnym jest także posiadanie gotowego i oprawionego egzemplarza publikacji książkowej (lub wiernego jej prototypu w skali 1:1), która ma być w ten futerał włożona i sprawdzenie poprawności wykonania. Bywa, że czynność tę trzeba powtarzać po wielokroć, poprawiając za każdym razem zauważone niedokładności.
Tworząc własny wykrojnik pod futerał lub korzystając z gotowców, warto wiedzieć, że praktycznie używa się zaledwie kilku podstawowych rodzajów futerałów pudełkowych i nie ma sensu wymyślać kolejnych konstrukcji, gdyż te które są sprawdzają się wyśmienicie.
Rzecz sprowadza się więc do wykonania zaledwie kilku kroków i projekt mamy gotowy. Z doświadczenia wiem, że najtrudniej jest wykonać krok pierwszy, a najłatwiej ósmy. Oto one:
- Wstać z łóżka, założyć bambosze i usiąść przy biurku.
- Podjąć decyzję, który typ futerału pudełkowego zastosujemy dla naszej publikacji.
- Pobrać jego podstawowy szablon z zasobów drukarni lub z chochlikowego bloga.
- Dostosować wymiary szablonu wzorcowego do projektowanej publikacji.
- Nałożyć na szablon i odpowiednio dopasować projekt graficzny futerału.
- Wykonać odpowiednią ilość prototypów, aż do uzyskania zadowalającego efektu.
- Przesłać mailem projekt finalny do drukarni.
- Zdjąć bambosze i ponownie położyć się do łóżka, z telefonem w zasięgu ręki, bo nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy zadzwonią z drukarni z informacją, że projekt jest do poprawy i nasze zlecenie wyleciało z harmonogramu na najbliższy miesiąc…
Literatura przedmiotu specyfikuje wprawdzie sześć podstawowych typów futerałów pudełkowych: dwustronnie otwarty, jednostronnie otwarty, jednoklapkowy, szufladkowy, wieczkowy oraz rozkładany, ale my dla pokrzepienia serc, zaprezentujemy poniżej rozrysowanie jedynie trzech wykrojników pod najbardziej popularne typy futerałów. Powinno to niesłychanie ułatwić ciężkie i niewdzięczne życie grafika komputerowego, a Chochlikowi przymnożyć dobrej karmy na przyszłe żywoty. (Po kliknięciu w pole danego rysunku, w osobnym okienku pojawi sie jego właściwy podgląd).
Kieszonki
W pewnego typu publikacjach książkowych mogą występować materiały, które ze względu na zachowanie czytelności muszą być wydrukowane na formacie znacznie większym niż format wkładu. Zazwyczaj introligatorzy radzą sobie z problemem poprzez stosowanie technologii przyklejek i wklejek. Temat ten omówimy dokładnie w odcinku poświęconym wkładom.
Bywają jednak sytuacje, w których materiały, takie jak ponadformatowe mapy, schematy, wykresy i tabele, stanowiące z jednej strony integralną część publikacji książkowej, w użytkowaniu najlepiej sprawują się jako luźne, nie połączone na trwale z wkładem arkusze. Dla nich to możemy projektując publikację książkową przewidzieć kieszonkę, montowaną zazwyczaj na trzeciej stronie okładki.
Nie widzę potrzeby, aby od projektanta trzeba było wymagać, wykonania projektu takowej kieszonki, gdyż drukarnie zazwyczaj są w posiadaniu odpowiednich rozwiązań technologicznych i same wykonują kieszonki, na podstawie odpowiedniego wskazania w zleceniu.
Inaczej może być w sytuacji, kiedy zamierzamy wykonać druk na zewnętrznej stronie kieszonki. Wtedy, najlepiej jest się zwrócić do drukarni o udostępnienie odpowiedniego szablonu i na jego bazie wykonać projekt kieszonki.
W tradycyjnym introligatorstwie wyróżnia się trzy podstawowe rodzaje kieszonek: opaskowe, trójkątne i prostokątne. Wyglądają one następująco:
Nie zawsze jednak przeznaczeniem kieszonek jest magazynowanie wkładek czyli ponadformatowych materiałów drukowanych. Ostatnio coraz częstszym gadżetem dodawanym do niektórych publikacji jest płyta DVD z materiałami audio lub video uzupełniającymi treści zawarte w publikacji głównej.
Powoli zresztą płyty DVD odchodzą do lamusa, ustępując miejsca przenośnym pamięciom typu pendrive. Mają one nieporównywalnie większą pojemność od płyt, są mniejsze i znacznie wygodniejsze w użytkowaniu. Obecnie produkuje się pendrivy tak płaskie, iż dołączenie ich w prostym etui przyklejonym do trzeciej strony okładki, nie powoduje żadnego odkształcenia okładki.
W obu opisanych powyżej przypadkach możemy zlecić drukarni wykonanie i wklejenie odpowiednich kieszonek. Sami musimy jedynie zadbać aby design płyty czy też pendriva był spójny z designem publikacji głównej. Zasadom projektowania pudełek, obwolut i naklejek na płyty DVD oraz nadruków na przedmioty, poświęcimy pewno osobny odcinek na chochlikowym blogu.
Uszlachetnienia
Oczywiście, wszystkie rodzaje okładek mogą być poddawane typowym procesom uszlachetniającym takim jak: foliowanie, lakierowanie UV, tłoczenie czy też hotstamping. Wybór konkretnego zestawu uszlachetnień zależy od typu okładki, a jego wizualny efekt od fantazji projektanta. Pole do popisu jest przeogromne, gdyż współczesna technologia daje tutaj niesłychane możliwości. Umiejętne z nich korzystanie, pozwala na uzyskanie spektakularnych efektów specjalnych, które szczególnie w wypadku niezbyt wyrobionych merytorycznie klientów księgarń, mogą być przysłowiowym języczkiem u wagi w podejmowania przez nich decyzji zakupowych.
Te czarowne blyski na okładce, to efekt zastosowania odpowiedniej folii odblaskowej. Foto: ChochliQ
W niniejszym odcinku nie będziemy jednak zajmować się więcej procesami uszlachetniającymi, gdyż poświęciliśmy im już kilka osobnych felietonów na chochlikowym blogu i do nich odsyłamy wszystkich, którzy poczuli niedosyt.
Jak przystało na dobry serial, w najbardziej intrygującym momencie, kończymy ten odcinek. Kolejny za tydzień, a cały sezon na CHOHLIQ GO czyli w przygotowywanej do druku nowej książce Chochlika Drukarskiego. Premiera jeszcze w tym roku.
Z chochlikowym przymrużeniem oka
Andrzej Gołąb