logo
WIEDZA
Polska reklama i poligrafiaWIEDZA

Uchwały krajobrazowe - stan prac: Krajobraz(owa) po bitwie, czyli pierwszy rok prac nad kodeksami reklamowymi

  PR 13.09.2016, przeczytano 2048 razy
ilustracjastrzałka

11 września 2015 roku w życie weszła ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu zwana ustawą krajobrazową. Czekały na nią liczne gminy, miasta, właściciele i zarządy nieruchomości oraz cała branża reklamy zewnętrznej.


Artykuł pochodzi z portalu Signs.pl: https://www.signs.pl/uchwaly-krajobrazowe---stan-prac%3A-krajobraz%28owa%29-po-bitwie%2C-czyli-pierwszy-rok-prac-nad-kodeksami-reklamowymi,29896,artykul.html

Ustawa miała uporządkować przestrzeń publiczną,  jasno określając m.in. zasady funkcjonowania legalnych nośników reklamowych. Na bazie wytycznych, zawartych w nowym akcie prawnym, poszczególne miasta deklarowały podjęcie prac nad lokalnymi uchwałami, doprecyzowującymi zapisy ustawy na konkretnych obszarach. Co udało się wypracować w ciągu tego roku? Które miasta rozpoczęły pracę nad kodeksami reklamowymi? Jak wpłynęło to i dalej będzie wpływać na wygląd miast oraz kondycję branży reklamowej?

12 miesięcy i co dalej?

Ustawa krajobrazowa z jednej strony dawała ogromne szanse, a z drugiej mimo wszystko budziła sporo niepokoju. Nowe prawo cedowało na lokalne władze uprawnienia w zakresie ustalania zasad lokowania nośników reklamowych. Zasady te regulować miały uchwały rady gminy, stanowiące akty prawa miejscowego. Poza wytycznymi dotyczącymi reklam w kodeksach miały znaleźć się zapisy dotyczące sytuowania obiektów małej architektury oraz ogrodzeń, włącznie z ich gabarytami, standardami jakościowymi, a nawet rodzajami materiałów, z których mogą być wykonane. Rady gminy mogły zatem wyznaczać odpowiednie reguły sytuowania wspomnianych obiektów a nawet całkowicie zakazać ich lokowania. Tak daleko idące uprawnienia mogły ograniczać prawo własności, dlatego też sprawa została skierowana do Trybunału Konstytucyjnego i czeka na jego opinię. Mając na uwadze powagę sytuacji, część urzędników wstrzymała się z podjęciem decyzji o rozpoczęciu prac nad kodeksami, aż do czasu jej wyjaśnienia. Część jednak, niezrażona, postanowiła wykorzystać szansę i podjąć próbę usystematyzowania zasad funkcjonowania obiektów wyróżnionych w ustawie. Szczególnie istotną kwestią stało się stworzenie kodeksów reklamowych. Niejako to właśnie reklamy najbardziej przeszkadzały lokalnym władzom. Prace podjęły m.in. Łódź, Warszawa, Kraków, Gdańsk, Gdynia, Szczecin. Każde z tych miast na swój sposób próbowało wypracować reguły, które zdaniem urzędników byłyby najbardziej satysfakcjonujące.

W mediach pojawiały się nieustające dyskusje na temat słuszności podejmowanych działań, pracy urzędników, proponowanych zapisów, które nierzadko budziły sprzeczne emocje. Na szali po jednej stronie stawiano zdanie samorządów lokalnych, a z drugiej liczne opinie ekspertów z branży reklamowej, właścicieli i zarządców nieruchomości, przedsiębiorców oraz mieszkańców. Nie było łatwo o kompromis. Część z miast decydowała się na podjęcie dialogu i rozpoczęcie konsultacji nie tylko z mieszkańcami, ale i z właścicielami nośników. Czy były to owoce dyskusje? Trudno to jednoznacznie określić. Jedno jest pewne – proces wdrażania uchwał już się rozpoczął i raczej na ten moment wszystko wskazuje, iż miasta, które rozpoczęły prace, do końca zrealizują swój plan, a branża reklamowa będzie musiała się do tego dostosować. Niezwykle istotna okazała się rola organizacji jednoczących przedstawicieli branży reklamowej. Przykładem może być Ogólnopolska Izba Gospodarcza Reklamy Wielkoformatowej, która to uczestniczyła w pracach nad kształtem dokumentu niemalże od początku procesu tworzenia ustawy i lokalnych uchwał, sukcesywnie dzieląc się swoją wiedzą, analizując poszczególne propozycje władz, podpowiadając konkretne rozwiązania pozwalające zatroszczyć się o interes każdej ze stron.

Reklamodawca (nie)zagrożony

Przez niejasną sytuację związaną z pracami nad lokalnymi uchwałami ucierpieć może nie tylko branża reklamowa, ale i sami reklamodawcy. Chaos jaki powodują niedoprecyzowane wytyczne lokalnych władz, często brak dostosowania przepisów do realiów branży reklamowej – nierzadko absurdalne zapisy ciężkie do zastosowania w przypadku poszczególnych nośników na danym terenie – przekładają się na nastroje na rynku reklamy. Czując się niepewnie, reklamodawcy obawiają się, że kampanie, które miałyby zostać zrealizować finalnie nie zostaną wdrożone, albo ich koszt znacząco wzrośnie. W branży reklamowej kontrakty niezwykle często podpisywane są z dużym wyprzedzeniem i są to umowy długofalowe, a brak jasnych komunikatów przekłada się na zawieszanie decyzji.

Warto jednak uspokoić reklamodawców. Rok 2017 będzie dla nich okresem bezpiecznym. Wpływ na to będą miały chociażby okresy przejściowe, deklarowane przez poszczególne miasta. Owszem, ilość nośników w następnych latach zgodnie z wytycznymi będzie się sukcesywnie zmniejszać, będą one zmieniały swój wygląd, zyskają bez wątpienia na prestiżu, ale sami reklamodawcy będą mogli w pełni z nich korzystać. Czy zmienią się stawki za ekspozycję reklam? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak. Wpływ na to będzie miało wspomniane już ograniczenie powierzchni reklamowych na rynku jednak na pewno nie nastąpi to od razu – komentuje Dariusz Skraba, Prezes Zarządu ad i media Group.

Plus czy minus?

Niemalże wszyscy zadają sobie sobie pytania dotyczące skutków wprowadzenia ustawy krajobrazowej i poszczególnych kodeksów reklamowych. Sprawa dotyczy bowiem nie tylko samej branży reklamowej, ale także lokalnych przedsiębiorców, właścicieli i zarządców nieruchomości, mieszkańców, jak i samych miast. Do tej pory każda ze stron czerpała korzyści z ekspozycji reklam – firmy posiadające nośnik otrzymywały opłaty za eksponowane tam kampanie, właściciele nieruchomości w zamian za udostępnienie powierzchni pod nośnik zyskiwali dodatkowe środki na remonty i bieżące prace konserwacyjne, społeczność dzięki temu mogła mieszkać w zadbanych budynkach, a do budżetu miasta wpływały środki z tytułu opłaty reklamowej. Wiele osób liczyło na uporządkowanie przestrzeni miejskiej, ale mieli nadzieję na rozsądne podejście – wzajemne poszanowanie interesów, docenienie osób działających w myśl litery prawa, a ukarania jedynie tych, którzy decydują się na nielegalne formy reklamy. Jednak okazało się to jednak nie do końca oczywiste. Miasta otrzymały możliwość na pozyskanie dodatkowych funduszy, związanych z koniecznością uiszczenia opłaty od każdej formy reklamowej, a jednak podejmują decyzje o usuwaniu nośników. Branża reklamowa spodziewała się odmiennego obrotu sprawy, szczególnie w miejscach, gdzie lokalne władze decydowały się na konsultacje społeczne, jednak nie zawsze się tak dzieje.

Aspekt ekonomiczny wprowadzanych zmian budzi spory niepokój. Najbardziej nowe reguły odczują oczywiście firmy z branży reklamy zewnętrznej  – nie tylko stracą część powierzchni, ale też będą musiały z własnego budżetu pokryć koszt demontażu nośników, które zostaną wskazane jako niezgodne z uchwałami. Nie sposób pominąć też kwestie związane z redukcją etatów – jeśli firmy będą realizowały znacznie mniej kampanii na posiadanych nośnikach, nie będą one potrzebowały aż tak dużego sztabu ludzi, a co za tym idzie, rozpoczną się zwolnienia – mówi Prezes zarządu ad i media Group.

Ograniczenie możliwości pozyskiwania środków z ekspozycji reklam może również doprowadzić do pogorszenia się stanu licznych budynków, w tym także zabytkowych kamienic. Jak pokazują liczne przykłady z Krakowa, Gdańska, Warszawy, Wrocławia czy Łodzi, wpływy te pomagały odrestaurować nieruchomości, które to bez dodatkowego zastrzyku finansowego nie miałyby szans na remont wiążący się z kilkumilionowymi inwestycjami, na które właścicieli i mieszkańców nie było stać. Dotyczy to zarówno dużych remontów i siatek wielkoformatowych instalowanych na rusztowaniach, jak i bieżących prac, na które fundusze pozyskiwane są chociażby z ekspozycji billboardów na ścianach szczytowych budynków. 

Krok wstecz 

Kolejną kwestią wartą poruszenia jest zamknięcie się na nośniki digitalowe ze strony miast takich, jak chociażby Kraków, Gdańsk czy Łódź. Wprawdzie miasto Łódź po konsultacji z branżą dopuściło w projekcie Uchwały Rady Miasta takie nośniki, ograniczyło jednak znacznie ich funkcjonowanie w przestrzeni miejskiej i dopuściło istnienie tych form reklamy tylko na publicznych placach z ograniczeniem ilości do jednego nośnika na każde 30.000 m.kw. Taki ukłon w stronę firm digitalowych jest cenny, jednakże mocno zmniejsza atrakcyjność ekspozycyjną dla reklamodawców. Znaczne zredukowanie bądź wyeliminowanie nośników cyfrowych ze strefy miejskiej oznacza brak zrozumienia branży i ignorancję wobec światowych trendów. Sama ustawa krajobrazowa nie wyklucza z rynku nośników cyfrowych. Chęć ich eliminacji z miast jest niezrozumiała, powoduje, iż znów jest wykonywany krok wstecz – nie ma miejsca w naszym kraju dla zaawansowanych technologii outdoorowych i realizacji reklamy na najwyższym, światowym poziomie.

Miastowe rewolucje

Ile miast, tyle pomysłów na rewolucje reklamowe. Część z nich starała się stworzyć zasady pozwalające zachować pewien kompromis pomiędzy interesami wszystkich stron – samego miasta, mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców, branży reklamowej. Warto tu wspomnieć chociażby Kraków, który obecnie pracuje nad dostosowaniem zapisów kodeksu reklamowego w oparciu o dialog prowadzony z przedstawicielami branży reklamowej. Na bazie sugestii ekspertów, w tym także tych zrzeszonych w Ogólnopolskiej Izbie Gospodarczej Reklamy Wielkoformatowej, wprowadzono w zapisach zmiany dotyczące chociażby siatek wielkoformatowych, które nadal będą mogły być eksponowane podczas remontów budynków, jednak będą musiały być zgodne z normami czasowymi oraz powierzchniowymi. Krakowscy urzędnicy wraz z branżą reklamową opracowują wspólnie kolejne zagadnienia, dokładnie przyglądając się nośnikom już istniejącym, wszystkim przesłanką dotyczącym ich użyteczności, parametrom i realiom miejskim, a także szansom i zagrożeniom jakie będą niosły zmiany.

Podobne podejście wykazują władze Katowic, chcąc przy tym powierzyć przygotowanie projektu uchwały zewnętrznemu wykonawcy. Obecnie uruchomiony został tam dialog techniczny. Na tej podstawie zostanie ustalony zakres uchwały oraz sposób zbierania informacji z rynku. Można więc domniemywać, iż urzędnikom zależy nie tyle na samym wdrożeniu kodeksu, ale przede wszystkim na zrobieniu tego profesjonalnie, w oparciu o opinie mieszkańców, branży reklamowej i lokalnych przedsiębiorców, jako bezpośrednich interesariuszy sprawy.

W opozycji do takiego podejścia stoi między innym Łódź, która to jako pierwsza chce uchwalić Kodeks Reklamowy - najprawdopodobniej nastąpi to jeszcze pod koniec tego roku. Wyznaczono tam twarde wytyczne, nie zważając na przedstawiane argumenty ekspertów. Łódzkie władze bardzo restrykcyjnie określiły możliwości lokowania nośników, co w opinii osób związanych z branżą reklamy zewnętrznej wygeneruje ogromne straty.

Jeżeli kodeks reklamowy wejdzie w formie identycznej do tej, przedstawionej w projekcie Uchwały Rady Miejskiej,  straty firm outdoorowych, wynikające z wyeliminowania przez Miasto nośników pow. 18 m.kw. (m.in. tablice 12 m x 3 m, 12 m x 4 m oraz backlighty 8 m x 4 m) – co daje w sumie ponad 120 tablic - mogą wynieść, tylko z samego wynajmu,  ok. 4,1 mln PLN rocznie. Nie mówiąc o demontażu wykluczonych nośników, które w większości są trwale związane z gruntem. Jeśli chodzi zaś o straty wynikające z braku możliwości wynajmu siatek wielkoformatowych będzie to ok. 4,5 mln PLN rocznie. Ważne, by podkreślić nie tylko sam aspekt utraty pieniędzy przez firmy, ale i daleko idących skutków, związanych z utratą pracy przez firmy podwykonawcze, czy też koniecznością spłaty kredytów zaciąganych na nośniki i sprzęt, które staną się po części bezużyteczne – wylicza Dariusz Skraba.

Ciekawym przykładem może okazać się  również Płock, gdzie został rozpisany przetarg na opracowanie kodeksu krajobrazowego, jednak został on unieważniony ponieważ nie wpłynęła żadna oferta.

Widać zatem ogromny dysonans w podejściu władz poszczególnych miast. Jakie są tego przyczyny? Trudno jednoznacznie stwierdzić, pewne jest jednak, że jeśli urzędnicy nie będą na tyle otwarci, by skorzystać ze wsparcia ekspertów i wsłuchać się w głosy lokalnych przedsiębiorców, ustawa nie przyniesie spodziewanych efektów.

Źródło: Ogólnopolska Izba Gospodarcza Reklamy Wielkoformatowej

PR - Tekst opublikowany bezpłatnie na podstawie promocyjnych materiałów prasowych. Redakcja nie odpowiada za jego treść.

REKLAMA

Komentarze

Zaloguj się i dodaj komentarz
,

Niezapłacone reklamy, puste nośniki wielkoformatowe, to brak wpływów podatkowych do kasy gminy czy miasta.

Cóż z tego, że będzie ładnie skoro będzie biednie?

avatar użytkownika
,

Stawiałeś już tą tezę i nie udało Ci się udowodnić że będzie biedniej, o bilansie zysków i strat nie wspominając. Oszczędź nam wróżenia z fusów po raz kolejny - Twoja teza ma umocowanie wyłącznie w Twoich uprzedzeniach, zamiast w faktach. Nie wiesz czy będzie biedniej, a pytanie o ocenę bilansu kieruj do mieszkańców zamiast do nas. Jak będziesz miał jakiekolwiek dane na ten temat - zapraszamy do podzielenia się nimi.  

,

W tekście padają liczby. Konkretne dość.
Skoro firma szacuje ile 'nie zarobi', to MAŁPA nawet potrafi policzyć, ile z tych niezarobionych pieniędzy, nie trafi do budżetów w formie niezapłaconych podatków.

Dureń będzie się zachwycał pustymi ścianami, pozostali zapytają, kto za to zapłaci.
  

avatar użytkownika
,

Jak będziesz miał coś więcej niż fusy, fobie i wyzwiska to zapraszamy ponownie do dyskusji.  

,

Łódź
Firma twierdzi, że reklama wielkoformatowa jest opłacona i legalna.
Magistrat twierdzi, że reklama jest nielegalna.

Zapewne spór rozstrzygnie sąd, bo w grę wchodzi nie tylko wielka kasa, ale przede wszystkim kontrakt reklamowy z dużym koncernem i raczej trudno będzie znaleźć kompromis zadowalający obie strony, przy takiej rozbieżności stanowisk.

Kto za to zapłaci?
  

avatar użytkownika
,

Karę za nielegalną reklamę zapłacić powinna firma.  

,

A kto zapłaci, gdy sąd stwierdzi, że reklama jest jednak legalna i nie można nakazać jej demontażu?

  

avatar użytkownika
,

Proponujesz aby w obawie przed rozstrzygnięciami sądów przeciągać sytuację gdy cwaniacy korzystający z nielegalnej reklamy okradają miasto i mieszkańców? Kto za to płaci Twoim zdaniem?  

,

Jeśli już, sugerowałbym, by uchwały krajobrazowe dotyczyły NOWYCH instalacji, a stare były objęte wystarczająco długim okresem przejściowym, by zwrócił się ich montaż, można było łagodnie je wygasić, bez konieczności płacenia odszkodowań zasądzonych przez sądy powszechne.

Tymczasem miasta wzięły się za sprzątanie, nie myśląc o długofalowych konsekwencjach, widząc tylko jedną korzyść.
  

avatar użytkownika
,

To jak długi powinien być Twoim zdaniem okres przejściowy? Ten co był, nie wystarczy? Trzeba odkryć Amerykę, wymyślić proch i skonstruować atomówkę aby usunąć nielegalny nośnik?

To co proponujesz najczęściej tak właśnie wygląda w odniesieniu do istniejących, lecz LEGALNYCH nośników. Jeśli np. lokalne przepisy standaryzują rozmiary tablic, to dotyczy to właśnie nośników nowych, stare mają prawo nadal funkcjonować. Ty proponujesz jednak, żeby złodziei, którzy z pełną premedytacją łamali prawo korzystając z braku przepisów pozwalających to prawo egzekwować, obejmować jakimiś dodatkowymi osłonami pozwalającymi odpowiednio nachapać się na nielegalnym biznesie... I Ty się wypowiadasz w rzekomej obronie interesu miasta i mieszkańców?
  

,

Jak pokazuje przykład Łodzi, miasto i firma reklamowa inaczej rozumieją legalność.
W tym kontekście raczej trudno mówić o poszanowaniu prawa i uchwały krajobrazowe jawią się raczej jako narzędzia do wyłudzenia kolejnych pieniędzy.
  

,

O tym czy ktoś popełnił kradzież decyduje SĄD a nie urzędnik miejski.

----
Tu niedaleko mam widok na to, jak działania urzędu wyglądają w praktyce - jeden referat podpisał umowę dzierżawy terenu miejskiego, i co miesiąc pobiera z tego tytułu czynsz, tymczasem inne referat, zawiadomiony przez zaniepokojonych mieszkańców... zablokował inwestycję.

I wszystko stoi w miejscu... co jednak nie przeszkadza miastu brać pieniędzy z tytułu dzierżawy.
  

avatar użytkownika
,

Jasne - nie tykać złodzieja bo gotów jeszcze zaskarżyć policję... Skoro administracja popełnia błędy we wdrażaniu i stosowaniu przepisów prawa, to należy anulować prawo i administrację - do tego zmierzasz? Niech janusze biznesu nabijają sobie kabzy kosztem mieszkańców - tak będzie dla okradanych mieszkańców lepiej, prawda?

Wiesz, że osadzeni w zakładach karnych też często skarżą państwo za najrozmaitsze niedogodności towarzyszące odbywaniu kary? Proponujesz odstąpić od stosowania Kodeksu Karnego dla świętego spokoju? Przecież ktoś musi zapłacić za te odszkodowania...
  

,

Wyjaśnij, jak miasto może brać pieniądze za dzierżawę terenu pod konkretny cel, a jednocześnie blokować realizację tego celu.

Możesz na pszczółkach i zajączkach.

  

avatar użytkownika
,

A jaki to ma związek z ustawą krajobrazową? To jej efekt? Co z tymi skargami z ZK - likwidujemy KK? Przecież skargi i idące za nimi nierzadko odszkodowania biorą się z tego, że stosowany jest KK, prawda?  

,

Miasto ręką jednego urzędnika udziela zgody i pobiera opłatę, a potem ręką innego urzędnika unieważnia wcześniejszą decyzję w zakresie wykorzystania przedmiotu dzierżawy, jednocześnie podtrzymując obowiązek płacenia za nią.

To mechanizm działania. Korupcjogenny.
  

avatar użytkownika
,

W KK i KC nie ma takich mechanizmów? Sprecyzuj w końcu własną propozycję - anulować prawo ponieważ nie jest doskonałe i zdarzają się błędy i nadużycia? Sugerujesz że dla ofiar przestępstw i nadużyć lepsze jest bezprawie, bo koszty egzekwowania prawa mogłyby obciążyć kieszenie ofiar - czy tak? Miej odwagę wreszcie to jasno powiedzieć, wynika to wprost z tego co piszesz, ale nie zdobyłeś się na klarowne wyartykułowanie swojej tezy. Zamiast tego chowasz się za przykładami i insynuacjami licząc na to, że to czytelnik sam sformułuje sobie odpowiednią tezę na ich bazie.

No to śmiało - weź głęboki wdech i dawaj - już lecimy po popcorn i paluszki.
  

,

Ciekawe to bezprawie, gdy miasto przytula tysiące złotych miesięcznie, z podatków 'wygenerowanych' przez wiszące reklamy?  

avatar użytkownika
,

A przytula więcej niż traci z powodu bandyckich, nielegalnych instalacji? Zanim zabierzesz głos, wypadałoby mieć o tym pojęcie. Masz?  

,

Uchwały krajobrazowe nie są skierowane przeciw pirackim instalacjom, bo do tego nie trzeba uchwał, ale przeciw legalnym jednak wątpliwym estetycznie.

Dlatego wtrącanie uwag o przestępcach i złodziejach jest po prostu durne i świadczy o tym, że TY nie masz pojęcia o czym piszesz.
  

avatar użytkownika
,

Czyżby?   

,

Czyżby?

Do zdemontowania nielegalnych reklam wystarczające jest stosowanie przepisów prawa.

Do zdemontowania "brzydkich" reklam, została wymyślona ustawa krajobrazowa.
  

avatar użytkownika
,

Ustawa krajobrazowa została wymyślona również po to, by móc ściągać opłaty za reklamy bezpośrednio do kas samorządów.
Myślę, że w niezbyt potężnych mózgach urzędników pojawiła się myśl, że za jednym zamachem załatwią dwie sprawy: wpływy do kasy i przychylność społeczeństwa, któremu obiecano poprawę wyglądu otoczenia, co może zwiększyć szansę na kolejną kadencję.
Zapomniano tylko o przeanalizowaniu kosztów, także społecznych, ale to drobiazg.
  

avatar użytkownika
,

@deartos: przez wiele lat jakoś istniejące przepisy jakoś nie wystarczały - spisek wiadomych sił?

@rs3d: deartos już się rozprawił z tą tezą strasząc, że ustawa nie tylko nie da dodatkowych wpływów, ale zrujnuje wręcz budżety miejskie. A teraz się okazuje że dodatkowo będą "koszty społeczne"... Masz na myśli, że złodzieje będą musieli zacząć płacić za towar, który kradli?
  

,

Ja bym to nazwał LENISTWEM władz.  

avatar użytkownika
,

Ciekawe że władze samorządowe sprzysięgły się i w skali całego kraju postanowiły być bezradne wobec bandziorów żerujących na świetnych, lecz z jakichś powodów nieegzekwowanych przepisach.
A świstak siedzi i dalej zawija...
  

,

Więc do lenistwa dodaj wziątki.  

avatar użytkownika
,

Wziątki? A teraz wziątki nie będą paraliżować walki z bandyckimi nośnikami?  

,

Wiesz... dla mnie pewne sprawy są, po prostu, oczywiste.
Jeśli reklama jest nielegalna, tj. nie ma papierów w urzędzie, właściciel nie ma papierów, nie ma dowodów na przelewy z tytułu opłat i podatków, to:
a) urząd wysyła do delikwenta pismo z informacją o demontażu nielegalnej reklamy, podając koszt tegoż oraz wyznaczając termin na demontaż we własnym zakresie.
b) po wyznaczonym terminie jedzie ekipa demontażowa wysłana przez urząd i demontuje reklamę.
c) urząd wystawia delikwentowi fakturę za demontaż. Dalej wszystko się dzieje tak jak ze zwykłym dłużnikiem - bik, windykacja i tym podobne.

Jeśli nielegalna reklama wisi/stoi kolejny rok, to znaczy, że ktoś, po prostu, NIE WYKONUJE swojej pracy i powinien ponieść konsekwencje.
  

avatar użytkownika
,

Nie, nie, sprawa nie jest taka prosta.
Wiele sytuacji nie było (i chyba nadal nie jest) przemyślanych i nie istniały (i chyba nadal nie istnieją) przepisy, na których podstawie można by było wyegzekwować poszanowanie przestrzeni publicznej.
Przykładem może być niezgodne z kodeksem reklamowym w moim mieście, zaklejanie całych witryn folią OWV. Wojewódzki Konserwator Zabytków nie był w stanie (chyba że nie chciał) zmusić np. banki do przestrzegania zasad.
Parę lat temu, w porozumieniu z miejscowym oddziałem WKZ, zaprojektowałem i zrobiłem oznakowanie dla kilkunastu firm i wtedy zobaczyłem jak mało narzędzi mają urzędnicy i jak ludzie po drugiej stronie mają wszystko gdzieś.
Tutaj raczej się zgadzam z Łukaszem.
Gdyby zatem ustawa krajobrazowa była przygotowana solidnie i miała rzeczywiście bronić porządku, to byłbym jej gorącym zwolennikiem.
Ale ciągle mam wątpliwości co do wykonawstwa... Nie będę się powtarzał w nieskończoność ;)
  

avatar użytkownika
,

Oczywiście że sprawa nie jest prosta, deartos jak zwykle teoryzuje jak docent, tymczasem prze całe lata trwały jałowe boje o usunięcie nielegalnych płacht z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w miastach - bez skutku. I nie działo się to gdzieś pod stołem, ale w świetle kamer, przy asyście mediów itd. Gadanie w takiej sytuacji że to wziątki albo lenistwo jest po prostu żałosne, jako że były sprawy gdy urzędnikom patrzono bardzo dokładnie na ręce i nic to nie pomogło. Prawda jest taka, że realnie działających przepisów w tym względzie nie było - nieważne z jakiego powodu nie były realnie działające, ale nie były.   

avatar użytkownika
,

Deartos podał przepis na "posprzątanie" (przynajmniej częściowe) bez tworzenia rozbudowanych mechanizmów w postaci ustaw krajobrazowych.
Na pierwszy rzut oka miałoby to szansę powodzenia, ale trzeba by się przyłożyć.
W sytuacji, o której pisałem wcześniej, nie było w mieście organu, który miałby prawo do skutecznego nakazania usunięcia folii z witryn albo nałożenia mandatu na niepokorny podmiot. Podobno sprawa musiała się opierać o ministerstwo, co oczywiście powodowało jej utknięcie na ponad rok.
Pewnie trzeba by to zorganizować tak, żeby problem się rozwiązywał na najniższym szczeblu, przy udziale urzędów miast/gmin i np. Straży Miejskiej. I to "z automatu" i według jakiegoś szablonu.
Chyba do zrobienia, przynajmniej w stosunku do reklam bez koniecznych pozwoleń albo nieopłaconych.
  

,

Sorry, ale zaklejenie witryny TERAZ jest niezgodne z prawem (kodeksem krajobrazowym). A ja osobiście nadal nie widzę powodu, dla którego teraz miałoby być zdelegalizowane i penalizowane.

W kwestii legalizacji reklam, urzędnik powinien mieć jak najmniej do decydowania. Wystarczy, podpięta pod ustawę, zamknięta lista nośników /form reklamowych, aktualizowana rokrocznie w porozumieniu z branżą + stały, jawny cennik za legalizację tj., zgodę na montaż.
  

avatar użytkownika
,

Zwyczajnie kłamiesz usiłując stale wmawiać, że nowe przepisy penalizują istniejące legalnie nośniki. Być może gdzieś dochodzi do takich absurdów, wówczas chętnie dowiemy się o tym i przyłączymy do Twojego świętego oburzenia.

Jednak z tego co wiemy to samorządy starają się przestrzegać zasady, że istniejące legalnie nośniki mogą nadal funkcjonować niezależnie od tego czy pasują do nowych standardów. Już raz Ci to wyjaśnialiśmy, więc upartego powtarzania przez Ciebie tego argumentu nie sposób uznać za nic innego jak tylko za celowe łgarstwo.

Kolejne Twoje łgarstwo to sugestia, że urzędy ukrywają standardy dla nośników i cenniki aby dać urzędnikom pole do arbitralnego manewru. A czymże innym niż właśnie zestawem standardów i cennikiem opłat za montaż są opracowywane właśnie lokalne kodeksy reklamowe? Możesz nam wyjaśnić czego konkretnie się domagasz, nie znajdując tego czegoś w owych dokumentach?
  

,

Łodź.
Właściciel formy reklamowej twierdzi, że jest legalna. Magistrat dowodzi, że nie jest.

Zaklejanie całych witryn folią OWV.
Skoro wg kodeksu ta forma jest aktualnie nielegalna, tfu, niezgodna z kodeksem, to znaczy, że klienci wyczyszczą witryny z własnej woli czy zostaną do tego przymuszeni?

A jeśli zostaną przymuszeni, to jak to się ma do:
"samorządy starają się przestrzegać zasady, że istniejące legalnie nośniki mogą nadal funkcjonować niezależnie od tego czy pasują do nowych standardów".
  

avatar użytkownika
,

Czyścić witryny z folii powinni ci bandyci, którzy zakleili je poprzednio nielegalnie. Jak pokażesz przypadek kiedy ktoś w związku z nowymi regulacjami każe ściągać legalnie naklejoną folię - wal śmiało, poprzemy Cię w całej rozciągłości. A dopóki tego nie zrobisz - weź ten specyfik medyczny na N. Nie chcemy robić nielegalnej reklamy leków, ale pamiętasz jak się nazywa?  

,

Możesz wskazać przepis prawa, wg którego zaklejenie witryny folią jest nielegalne.

Konkret panie redaktor, ustawa, artykuł, paragraf.
  

avatar użytkownika
,

Decyzja konserwatora zabytków, mądralo?  

,

Decyzja konserwatora zabytków NIE JEST prawem.  

avatar użytkownika
,

Acha.  

,

Konserwator wydaje decyzję mającą umocowanie w prawie stanowionym.

Dlatego poprosiłem byś przytoczył z odpowiednich ustaw te artykuły i paragrafy, na podstawie których można było uznać, że witryna wyklejona OWV była/jest nielegalna.
Przyda się także cezura czasowa.
  

avatar użytkownika
,

W przepisach nie musi być powiedziane czy i jaką folią wolno wykleić witrynę - wystarczy że przepisy cedują taką decyzję na kogoś, np. konserwatora. Jego decyzja ma wówczas moc prawną i jeśli ktoś taką decyzję olewa, sam jest sobie winien. Taki janusz powinien się cieszyć, że nakradł ile mógł, ale dla Ciebie to mało - postulujesz aby umożliwić mu dalsze okradanie i demolowania otoczenia mieszkańcom. Prawnie obowiązujące decyzje administracyjne nie są dla Ciebie prawem - ale widzi mi się janusza-złodzieja jest...

Bardzo dobrze że tak jasno wyłożyłeś argumenty, pokazałeś z jakim bagnem mieliśmy do czynienia i co by było gdyby tolerować je nadal. Każdy sobie teraz może ocenić racje stojące za wprowadzeniem nowych przepisów.
  

,

Czyli NIE UMIESZ podać podstawy prawnej, potwierdzającej twoje tezy.

Dziękuję, nie mam więcej pytań.
  

avatar użytkownika
,

Również dziękujemy.  

Najnowsze w tym dziale

Strategie marketingowe inspirowane popkulturą:  rola filmów, gier i seriali
Popkultura i biznes jeszcze nigdy nie oddziaływały na siebie tak silnie jak w ostatnich latach. Fenomeny popkulturowe, takie jak np. gra Fortnite czy serial „Squid Game”, nie tylko redefiniują branżę rozrywkową, ale wpływają także na strategie marketingowe firm z różnych sektorów, także tych nieoczywistych, jak bankowość czy branża ubezpieczeniowa....
Spodnie dresowe czy koszula? Zawodowy dress code
W styczniowym kalendarzu pełno jest nietypowych świąt związanych… z odzieżą. Niedawno obchodziliśmy Dzień Koszuli, a dziś, 21 stycznia, obchodzimy Dzień Spodni Dresowych. To dobra okazja by porozmawiać o tym czemu sposób w jaki się ubieramy ma znaczenie. Magda Pietkiewicz, ekspertka rynku pracy i twórczyni platformy Enpulse, służącej do badania...
Sprzedaż i marketing to branże, które charakteryzują się dużą zmiennością i podatnością na trendy. Rzeczywistość stawia dziś przed nimi szczególne wyzwania, takie jak konieczność wsparcia biznesu przy jednoczesnej redukcji kosztów, rozwój big data czy rosnący popyt na produkty ekologiczne i innowacyjne. „Przegląd Wynagrodzeń i Trendów...
Czy klienta stać na Twoje usługi?
Narzekania na to, że klient kręci nosem na cenę, są jednymi z najczęstszych, jakie czytam na internetowych grupach. Z tym problemem borykają się nie tylko kreatywni twórcy, ale także przedstawiciele wielu innych branż jak Polska długa i szeroka. Znacie ten dowcip z pytaniem o rabat – Rabat jest stolicą Maroka.
UX designer – zawód przyszłości wg Motorola
Po maszynie parowej, elektryczności i komputerach - rozwój biotechnologii, nanotechnologii i sztucznej inteligencji ma być punktem zwrotnym w historii ludzkości. Zmiany gospodarcze stworzą nowe zawody, a według teorii czwartej rewolucji przemysłowej 65% dzisiejszych kilkulatków będzie pracować w profesjach, które dopiero powstaną. Już dziś rozwija się m.in....
 
Signs.pl - Polska Reklama i Poligrafia © 1997-2025 ICOSWszystkie prawa zastrzeżone. ISSN 2657-4764