Stosunkowo odporne na to zjawisko są folie Oracal - mają grubszy papier. U nas folię "sezonujemy", czyli stoi sobie rozpakowana minimum 24h w pomieszczeniu, w którym stoją plotery. Ale jak są mocno wilgotne dni, szczególnie po dużym skoku wilgotności, to nawet to nie pomaga i przy np. brązowych aplach bywa dramat. Marki własne dostawców mocno dają się we znaki. Czasami - zupełnie serio piszę - jak coś nie idzie, to przekładamy druk na bardziej suchy dzień. Ale nie zawsze się da, wtedy leci z UV - przy czym jak ma być z laminatem koniecznie i do tego jest ciemne, to niestety koszt produkcji rośnie bardzo mocno w porównaniu z solventem.
Kiedyś bawiliśmy się w osuszanie i nawilżanie powietrza w "ploterowni", ale od dłuższego czasu zmieniliśmy strategię, bo nowe farby pozwalają na druk przy suchym powietrzu, a w wilgotne dni staram się używać folii, które reagują mniej na wahania wilgotności - zapłacę 1zł więcej za folię, a zmaleje mi odpad i marnotrawienie czasu.