W gospodarce rynkowej przemysł opakowaniowy święci nieustanne triumfy. W dobie ciągłe przewagi podaży nad popytem odpowiednie opakowanie może zadecydować o wyborze danego produktu przez Klienta. Czy analogiczna prawidłowość dotyczy także rynku księgarskiego, tego nie wiem. Z pewnością jednak klienci zakładów poligraficznych coraz większą wagę przywiązują do wizualnych walorów zlecanych do druku książek.
Okładka książki jest nie tylko wizytówką zawartości, ale stanowi integralną część wyrobu poligraficznego zwanego oprawą. Chroni i scala wkład. Ma decydujący wpływ na wygląd zewnętrzny produktu, jego trwałość i wartość współczynnika „friendly”.
Chronić tapicerkę
Bywa, że okładka sama w sobie stanowi dzieło sztuki i najcenniejszą składową całości. By ją chronić, wymyślono obwoluty, ale one jeszcze szybciej się niszczą, więc aby chronić obwoluty niektórzy bibliofile zdejmuję je na czas czytania, wylewając w ten sposób edytorskie dziecko razem z czytelniczą kąpielą do ścieków stereotypu.
Inni nałogowi „ochroniarze”, oprawiają swoje białe kruczki i wrony w dodatkowe „okładki” używając do tego celu bardzo szerokiego asortymentu materiałów, od starych numerów gazet codziennych począwszy, poprzez szary papier pakowy, na przeźroczystych foliach skończywszy . Przypomina mi to trochę sytuację, kiedy spędziwszy godziny, dnie i tygodnie w sklepach meblowych kupujemy wreszcie wymarzony komplet wypoczynkowy z odpowiednio dobraną kolorystycznie tapicerką, a po zainstalowaniu tego nabytku w swoich czterech ścianach, przykrywamy wersalki i fotele „cepieliowskimi” narzutami, aby tapicerka się za szybko nie pobrudziła.
Kocham książki, czytam je nałogowo od młodości, ale uważam, że są tylko przedmiotami i jako takie podlegają zwyczajnemu procesowi zużycia. Nigdy ich nie oprawiam w dodatkowe oliki ani nie zdejmuję obwolut na czas czytania. Lubię podkreślać długopisem i kolorowymi pisakami fragmenty, które mają dla mnie szczególne znaczenie, a marginesy książek używam zgodnie z ich przeznaczeniem, czyli do nanoszenia własnych uwag i przemyśleń. Dotyczy to oczywiście jedynie książek będących moją własnością, bo nic tak mnie nie wkurza, jak wypożyczona z biblioteki książka, która ma już poznaczone pisakiem fragmenty, które mam koniecznie przeczytać „bo są istotne”.
Miękka czy twarda
Wracamy do określenia typu okładki dla naszej publikacji bo, jak śpiewa Jacek Gintrowski czas możliwości wszelakich ostatnio nam nastał*.
Spośród okładek, które zaproponowała nam pani Anna, do wyboru mamy praktycznie dwie; oprawa miękka i oprawa twarda. Oczywiście w rzemiośle introligatorskim klasyfikacja ta jest bardziej rozbudowana, ale przecież naszym celem nie jest zabieranie chleba technologom.
Czynnikiem decydującym o wyborze jednej z dwóch podstawowych typów opraw jest oczywiście cena, a raczej jej stosunek do jakości. Wybór oprawy miękkiej, prostej, klejonej w większości sytuacji jest wyborem optymalnym. Jeśli do sklejenia okładki z wkładem zastosujemy wspomniany w poprzednim odcinku klej PUR mamy zagwarantowaną wysoką trwałość i estetykę publikacji przy stosunkowo dobrej otwieralności.
Karton
Wybierając rodzaj kartonu na okładkę musimy wziąć pod uwagę, iż im publikacja grubsza i formatowo większa, tym karton okładkowy winien mieć wyższą gramaturę. Odpowiednie tabele z pewnością pokaże nam pani Anna, udowadniając niezbicie, iż poniżej 250g nie ma co schodzić. Jak o niepodległość walczmy także o to, aby włókno w kartonie okładkowym szło wzdłuż grzbietu. Pamiętajmy, że pieniądze zaoszczędzone na wyborze dobrej jakości kartonu okładkowego, wtopimy podwójnie, próbując Klientowi końcowemu zrekompensować niespełnione oczekiwania.
Wiedząc o tym wybieramy wysokiej jakości i sztywności karton biały typu GC1, choć teoretycznie możemy na okładkę użyć kartonu kremowego GC2 lub szarego. W większości sytuacji wystarczy karton jednostronnie powlekany, ale jeżeli nasz projekt przewiduje druk także na wewnętrznych stronach okładki należy wybrać karton dwustronnie powlekany.
Uszlachetnienia
Pokrycie okładki folią matową lub błyszczącą, to już właściwie standard. Koniecznie wybierzmy tę opcję, Folia podnosi walory estetyczne całości, chroni zadruk, zwiększa sztywność okładki. Jest czasem ostatnią deską ratunku przed pękaniem farby i włókien w papierze. Chroni powierzchnię zadrukowaną np. farbami metalicznymi, które przyjmują ślady najdelikatniejszego nawet dotyku.
Wisienką na torcie, kropką nad „i” czy też grzybkiem w barszczu jest z wyczuciem zastosowane lakierowanie wybiórcze. Błyszczący lakier na tytule publikacji lub wiodącej grafice, w połączeniu z matową folią na całości – przed tym trudno się oprzeć, nawet jeśli ten lakierowany tytuł to sienkiewiczowskie bajdurzenie ogniem i mieczem.
Popuszczając wodze fantazji można oczywiście wpleść w całość element złoty. Technologia złocenia na gorąco, w odróżnieniu do „zwykłego” druku złotym pantonem, to jednak dość znaczne koszty, powiększane dodatkowo, kiedy odnośny element zechcemy wytłoczyć wklęśle lub wypukle.
Królowa okładek
Zrezygnujmy póki co z tych wodotrysków, a jeśli po wyliczeniach pani Anny pozostają nam wolne środki, lepiej rozważmy zastosowanie okładki twardej, będącej z pewnością królową wśród opraw książkowych.
Moja teściowa dzieli potrawy według jednego klucza na: dobre bo miękkie i złe bo twarde. Ten sposób wartościowania babci Bolci wynika głównie ze stanu jej uzębienia, W wypadku okładek książkowych oprawa twarda zawsze pozostanie synonimem najwyższej jakości i trwałości, a decyzja o jej wyborze, to głównie dylemat natury finansowej. Tak więc, nawiązując do babcinej metodologii, może to być czasami twardy orzech do zgryzienia dla naszej pani księgowej, choć zęby ma jak perły.
Wybierając tę „twardą” opcję będziemy musieli już przy projektowaniu uwzględnić parę technologicznych zasad. Wspominaliśmy już o tym w poprzednich odcinkach, tutaj więc podaję ich telegraficzny skrót:
- Okładka twarda jest większa od wkładu o wielkość tzw. kancików i projekt oklejki winien tę różnicę uwzględniać. Kanciki wynoszą: dla opraw mniejszych - góra i dół po 3 mm, bok 4 mm, dla opraw większych - odpowiednio 4 i 5 mm.
- Wielkość spadów w oklejce winna wynosić na tzw. zawijkę 10-15 mm
- Okładka twarda nie ma tradycyjnie rozumianych stron wewnętrznych. Rolę tę pełnią wyklejki: przednia i tylna. Jeżeli wyklejki są niezadrukowane, problem omija grafików, a właściwy papier dobiera i przycina introligatornia. Jeżeli wyklejki planujemy zadrukować, projektujemy je jako dwie rozkładówki o wysokości równej wysokości wkładu i szerokości równej podwójnej szerokości wkładu. Zasada zadawania odpowiednich spadów ma tu oczywiście także zastosowanie.
Tym sposobem dobrnęliśmy do końca procesu zwanego „Zapytanie kalkulacyjne”.
Dałbym sobie chochlikową głowę uciąć, że jedna z rybek mrugnęła porozumiewawczo lewym okiem, kiedy kolejny Klient wzruszony jakością obsługi, opuszczał z ociąganiem BOK, odprowadzany powłóczystymi spojrzeniami Pani Grażyny, Pani Joanny i Pani Anny.
Co do ryb, to wiadomo, głosu nie mają...
Z chochlikowym pozdrowieniem
Andrzej Gołąb