Poseł Jacek Kurski, zeznając przed warszawskim sądem w sprawie tzw. afery bilboardowej powiedział, że jeśli prokuratura uzna, że nie doszło w tej sprawie do przestępstwa, jest gotów wycofać się z oskarżeń wobec Donalda Tuska i przeprosić. Agencje nie wspominają, czy przeprosiny miałyby dotyczyć także oskarżonych o udział w spisku firm reklamowych i mediów.
Wg Kurskiego jego zarzuty zostały podniesione pośrednio i bez osobistej intencji. Poseł przyznał, że działał w "pewnym afekcie" po atakach na PIS. W trakcie zeznań Kurski wskazał także swych informatorów, wymieniając dyrektora Departamentu Prawnego PZU Ewę Bektę oraz byłych czlonków zarzadu firmy Wlodzimierza Soinskiego i Janusza Szewczaka. Zajmowane, wysokie stanowiska, miały wg Kurskiego uwiarygodniać uzyskane przez niego informacje.
Poseł PiS Jacek Kurski przedstawił w czerwcu br. w programie Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego „Teraz My” sensacyjną teorię, wg której głośna kampania reklamowa PZU „Stop wariatom drogowym” była misternie uknutą intrygą mającą pozwolić na wykupienie za bezcen bilboardów na użytek kampanii Donalda Tuska.
Sprawa posłużyła wówczas Kurskiemu do ogłoszenia teorii o spisku powiązanych z "Układem" mediów, w którym miały uczestniczyć także firmy reklamowe i agencje PR, zwłaszcza te związane z dziećmi współzałożyciela PO, Andrzeja Olechowskiego (wymienił Doug Faber Family i Just).
Tusk wytoczył Kurskiemu proces cywilny przed Sądem Okręgowym w Warszawie, żądając przeprosin w mediach i wpłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia na Caritas.
Źródło: PAP / IAR