Zastanawiam się, czy istnieje w Polsce prawo, które zabrania sprzedawać produkty nieopisane językiem polskim? Kupujemy legalne oprogramowanie, załóżmy, że jest to firma Adobe i Pakiet Publishing Collection...
Przychodzi nam do domu ładnie zapakowane pudełko, zafoliowane. Otwieramy. W środku znajdują się płytki z numerami seryjnymi i książki. Z satysfakcją oglądamy płytkę z napisem "Polski interface użytkownika" - cały pakiet jest oznaczony naklejką "CE", a więc "for Central Europe"...
Każdy program po polsku - Page Maker cały polski, z Photoshopem i Illustratorem trochę gorzej, bo wersje anglojęzyczne z polskimi nakładkami.
Sięgamy po książki. Jakież zdziwienie nas ogarnia, gdy widzimy, że tylko książka do Page Makera jest po polsku! Reszta - po angielsku.
Jeśli o mnie chodzi - ja osobiście wole wersje anglojęzyczne.
Ale chodzi o zasadę. Czemu nam Polaczkom można wcisnąć wszystko? Czemu firma Adobe nie musi się starać, żeby zdobyć Polskiego Klienta?
A może jej nie stać na przetłumaczenie na polski książek...
I czemu w Polsce utarło się mniemanie, że każdy MUSI umieć angielski... Jest mnóstwo ludzi, którzy nie posługują się tym językiem - bo albo nie uczyli się w szkole, albo po prostu już go nie używają w życiu codziennym i zapomnieli.
Czyżby wraz z przystąpieniem do UE miałby się wraz z walutą nasz język zmienić na angielski?
Bo jeśli nie, to jak wymusić na takich wielkich koncernach szacunek do Polskiego Klienta?