Nie mogę zrozumieć o co chodzi z tą folią. Tzn rozumiem zamysł - folia ma papier tak małosilikonowany (piszą że super mocny klej ale moim zdaniem to pierwsze) że jak już się uda zadrzeć folię to obiera się rewelacyjnie - nie ma mowy by coś się poderwało trzyma się jak murowane. No ale ta zaleta została osiągnięta kosztem innej operacji która z banalnej czynności stała się koszmarem... Idzie o operację nanoszenia na transport. Ja kleję od czasów gdy przechowywało się skrawki tego wynalazku o wymiarach 5 x 5 cm czyli jeszcze za komuny (tak na oko to pojawiła się w kraju ok 1988 roku - głównie JAC) ale czegoś takiego jak klejenie MACTAC 8200 jeszcze nie przeżywałem... Po 3 godzinach przekleństw i zżymania znalazłem jakiś w miarę rozsądny sposób ale i tak polegało to na PODWAŻANIU każdego elementu wpierw ostrzem nożyka - byłem z tego powodu bardzo dumny bo żeby móc podważyć nie rozwarstwiając papieru to już trzeba się nagłowić i użyć metody... No ale może ja czegoś nie wiem? Może od tych kilku lat od kiedy jest ta seria trafiam na wyłącznie przeleżałe folie? Jak radzicie sobie z tą folią? Czy może być coś gorszego do obróbki?
W sumie klei się dobrze ale dojście do tego etapu to droga przez mękę - jeśli jeszcze ploter będzie miał za duży nacisk to twierdzę, że cała rzecz jest do momentalnego wyrzucenia...
Aha - ta metoda to prosta - pod żadnym pozorem nie odchylać papieru bo się będzie darł- tylko folię do tego super mocny transport i nóż w ręce - żeby się pochalstać!