Ja tu widzę prosty wniosek że zamiast marudzić na baner po 10 zeta trzeba kielnię w dłoń i zarabiać te 10k . Nie martwić się o głowice wrzeciona zasychającą białą farbę w ufałce...nic ino żyć...
Albo rzić
Ja tu widzę prosty wniosek że zamiast marudzić na baner po 10 zeta trzeba kielnię w dłoń i zarabiać te 10k . Nie martwić się o głowice wrzeciona zasychającą białą farbę w ufałce...nic ino żyć...
Albo rzić
Sytuacja z dzisiaj:
Ona: dzień dobry, czy można u Pana wydrukować kilka kartek?
Ja: można, ale minimalka 50 zł
Ona: to musi mi pan dać komputer, bo pliki mam na mailu
Ja: już nie można nawet za 50 zł
Ona: to czemu jest napisane drukarnia?
Coraz bardziej skłaniam się do wywalenia wszelkiej reklamy z zewnątrz, uniknę tych wchodzących popierdółek, którzy odrywają człowieka od roboty, marudzą, opowiadają swoje życiorysy, a kasy z tego nie ma.
Znajomy drukarz.
- Zdjęliśmy szyld, żeby nie przyciągać ludzi z ulicy. Została tylko mała tabliczka, żeby stai klienci wiedzieli, że nadal tu jesteśmy.
A dodam coś jeszcze..
Uzbroiliśmy firmę ostatnio m.in. w frezarkę, giętarkę do liter itp.
No i jako, że nie szło wyrobić z całą tą 'drobnicą' typu 1 koszulka, projekcik wizytówek, jedno okno OWVką, 0,3m2 naklejek, poinfomowałem odbiorców, że w związku z rozwojem firmy musimy niestety z czegoś zrezygnować i będzie to właśnie ta 'drobnica'.
Już kilkukrotnie zdziwiłem się, dogryzkami na mieście "co, pierdół już nie robisz? to mi teraz naklejki na busa nie ogarniesz?".
No nie, nie ogarniesz. Bo wszyscy się przyzwyczaili, że to będzie kosztować tyle i tyle.
Jakby za takie pierdoły brać odpowiednią cenę, to możnaby robić wszsytko. Tylko nie chce mi się każdemu tego tłumaczyć.
Więc pożegnaliśmy drobnicę i jest mi z tym dobrze, jakoś lżej a wyniki wcale się nie pogorszyły. A stałym klientom i pierdołę się zrobi, ale też liczę wyżej bo oni nie marudzą, po prostu chcą mieć zrobione.
Teraz pracuję nad minimalkami, jakimiś sensownymi, bo też nie chodzi o to żeby świrować.
No ale też parę lat potrzebowałem, żeby do tego dojrzeć.
A może po prostu duże ZUSy, ZUSy pracowników, wynajmy, behapy, kredyty, leasingi mnie do tego przekonały Teraz zaś jakieś kody GTU.
Klient jest na wszystko. Podajesz cenę i czekasz na reakcję.
znajoma w salonie optycznym wystawiła oprawki Tommy czy jakiś inny ktoś tam, dała marży 50 zł bo to wiadomo małe miasteczko itd. Po 5 miesiącach w witrynie za 800 zł zero kupców. Mąż powidział wystaw za 3300, przekreśl cenę na 2200 co ci szkodzi i tak leżą już pół roku.
I co? Po 3 tyogodniach oprawek nie było.
Chcesz sprzedawać banery? Licytować się ceną za mkw? Powodzenia, wszystkich pieniędzy świata nie zarobisz, wszystkich zleceń nie zgarniesz
a tak z innej beczki: obsługłujecie klientów którzy chcą fv z terminem płatności 30 dni i więcej?