Niestety, wszystkie wymienione powyżej punkty biorą w łeb w sytuacji, gdy firma nastawia się na realizację życzeń praktycznie każdego klienta. W takiej sytuacji klient mówi co, gdzie i jak ma być, a "projektant" (w tej sytuacji to raczej rzemieślnik) realizuje to tak, jak klient sobie tego życzy. Pracuję właśnie w takiej firmie, i nie zmienię tego - to pewne. Zaobserwowałem jednak pewną prawidłowość - ludzie z pieniędzmi, rozsądnie sterujący swoją firmą, lubią słuchać opinii na temat kampanii reklamowej, technik przekazu itp. A ludzie, którzy płacą najmniej, wymagają najwięcej - to już wytarte powiedzenie. Dlatego większość szyldów czy tablic przy drodze zawiera masę nikomu niepotrzebnych informacji, których z reguły nie idzie odczytać, a wizytówki mają pełną gamę kolorów... i ten biedny projektant mógłby ukończyć wszystkie możliwe uczelnie, a i tak wstawi zdjęcie wodospadu na wizytówkę, bo syn klienta był tam na koloniach... płakać się chce
Gratuluję i zazdroszczę twórcom reklamy, którzy sami wybierają sobie klientów - być może kiedyś do takich dołączę. Jednak narazie muszę zakasać rękawy i poszukać zdjęć koni wybiegających z morza, bo klient prowadzący warzywniak za rogiem chce taki motyw na wizytówce. Klękajcie narody...
Pozdrawiam, Krzysiek.