
Zmianę wprowadza ustawa z 27 października 2017 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne. Nowelizacja została podpisana przez prezydenta 22 listopada br., a nowe regulacje dotyczące preferencyjnego opodatkowania twórców zaczną obowiązywać już z początkiem 2018 r.
Jak wskazuje Rafał Kufieta, prawnik z Kancelarii Prawnej Rafał Kufieta, zmiany dotyczące opodatkowania twórców są zaskoczeniem.
„W art. 22 ustawy o podatku PIT dodany zostanie ust. 9b, w którym wskazane będą konkretne rodzaje działalności twórczej, w przypadku których możliwe będzie zastosowanie preferencyjnych kosztów uzyskania przychodów. Takiej propozycji nie było jednak w projekcie przyjętym przez rząd. Dotycząca opodatkowania twórców zmiana została zaproponowana i wprowadzona dopiero w trakcie prac w Sejmie” – tłumaczy Rafał Kufieta.
Preferencja tylko dla wybranych zawodów
Dotychczas możliwość skorzystania z preferencyjnych (50 proc.) kosztów uzyskania przychodów zależała przede wszystkim od tego, czy przychód został uzyskany z tytułu wykonania utworu lub innego przedmiotu praw własności intelektualnej, które są przedmiotem prawa autorskiego. W efekcie z możliwości mogło korzystać wiele różnych zawodów.
Od początku 2018 r. preferencja przysługiwać będzie jednak wyłącznie ściśle określonym zawodom, a limit 50-proc. kosztów uzyskania przychodów zostanie podwyższony z obecnych 42 764 zł do 85 528 zł.
Jak wynika z nowelizacji, preferencja dotyczyć ma tylko działalności:
- twórczej w zakresie architektury, architektury wnętrz, architektury krajobrazu, urbanistyki, literatury pięknej, sztuk plastycznych, muzyki, fotografiki, twórczości audiowizualnej, programów komputerowych, choreografii, lutnictwa artystycznego, sztuki ludowej oraz dziennikarstwa;
- badawczo-rozwojowej oraz naukowo-dydaktycznej;
- artystycznej w dziedzinie sztuki aktorskiej i estradowej, reżyserii teatralnej i estradowej, sztuki tanecznej i cyrkowej oraz w dziedzinie dyrygentury, wokalistyki, instrumentalistyki, kostiumografii, scenografii;
- w dziedzinie produkcji audiowizualnej reżyserów, scenarzystów, operatorów obrazu i dźwięku, montażystów, kaskaderów;
- publicystycznej.
„W praktyce zmiana przyniesie wzrost opodatkowania dochodów w zawodach nieujętych w ustawie, które obecnie korzystają jeszcze z preferencji. Do tej pory podpisanie umowy o dzieło dotyczącej pracy twórczej np. na kwotę 2 000 zł brutto oznaczało, że wykonujący otrzyma 1 820 zł netto. Od przyszłego roku dla wielu grup zawodowych będzie to w takim przypadku już tylko 1 712 zł netto. W tej konkretnej sytuacji podatek PIT będzie więc wyższy o nieco ponad 100 zł” – wyjaśnia Rafał Kufieta.
Jak zaznacza prawnik, trudno obecnie określić, jak wiele zawodów utraci prawo do preferencyjnych kosztów uzyskania przychodów. Ustawowa lista nie obejmuje dużej części inżynierów (np. projektanci budowlani pracujący nad projektami technicznymi różnych instalacji), grafików komputerowych, tłumaczy, copywriterów, analityków, doradców, geodetów, projektantów odzieży, dużej części specjalistów IT oraz twórców gier (poza programistami).
„Na początku 2018 r. wiele osób uświadomi sobie zapewne, że nie może już korzystać z preferencji. Określona w ustawie o PIT lista wydaje się mieć charakter wybiórczy i może budzić spore kontrowersje. Przykładowo, z preferencji nadal korzystać będzie mógł architekt, ale projektant budowlany, który przygotuje indywidualny projekt instalacji budowlanej, zostanie pozbawiony takiej możliwości. W branży IT preferencję zachowają wyłącznie osoby zajmujące się bezpośrednio programowaniem, więc wykluczeni zostaną np. twórcy stron internetowych. Lista pomija też m.in. wiele zawodów związanych z tworzeniem gier komputerowych czy konsolowych. W efekcie np. reżyser gry nie skorzysta z preferencji, ale już programista wcielający w życie jego wizję będzie mieć takie prawo. Podobnych przykładów można wskazać oczywiście znacznie więcej” – dodaje Rafał Kufieta.
Więcej problemów interpretacyjnych
Przewiduje się, że zmiana może też negatywnie wpłynąć na poziom skomplikowania polskiego systemu podatkowego. Jak oceniają eksperci, w niektórych przypadkach będzie dochodzić do sporów interpretacyjnych między podatnikami a urzędami skarbowymi.
„Wyliczenie w ustawie o PIT konkretnych rodzajów działalności pozwoli organom na ewentualne kwestionowanie możliwości zastosowania w danym przypadku preferencyjnych kosztów. Obecnie nie ma w tym zakresie ograniczeń, więc organy państwa nie mają wielkich możliwości ingerencji. To się jednak zmieni, a ciekawym przykładem jest działalność badawczo-rozwojowa. W art. 5a ustawy o PIT jest mowa o działalności twórczej, obejmującej badania naukowe lub prace rozwojowe, podejmowanej w systematyczny sposób w celu zwiększenia zasobów wiedzy i wykorzystania ich do tworzenia nowych zastosowań. Taka definicja jest dosyć szeroka i mało precyzyjna, więc możemy spodziewać się wątpliwości” – ocenia Rafał Kufieta.
Jak przewiduje prawnik z Kancelarii Prawnej Rafał Kufieta, w kolejnym roku pojawią się nowe spory dotyczące zmian w opodatkowaniu twórców. Jednym z potencjalnych skutków może być również m.in. wzrost popularności samozatrudnienia, które po zmianach w niektórych sytuacjach stanie się najprawdopodobniej atrakcyjniejszym rozwiązaniem.
Źródło: Kancelaria Prawna Rafał Kufieta
Im bardziej skomplikowane prawo, tym łatwiej jest żerować na jego nieznajomości, tak wszelkiej maści doradcom, jak i urzędnikom, wedle własnego widzimisię interpretującym nieprecyzyjne zapisy.
Żniwa czas zacząć.
Podwyższenie limitu możliwych do odliczenia kosztów uzyskania przychodu przedstawiano jako gest w stosunku do środowiska twórców i ludzi wykonujących wolne zawody. - "Na pewno to zrobimy. Koszt uzyskania przychodu w zawodach twórczych jest zupełnie inny, niż w innych zawodach, a na efekty finansowe własnej pracy twórczej trzeba czekać całe lata" - tłumaczył jeszcze niedawno minister Jarosław Sellin, zapowiadając przesunięcie wprowadzenia zmian na rok 2019. Dokonana w ostatniej chwili wolta i arbitralne ograniczenie dostępu do tej ulgi wybranym specjalnościom zawodowym, bez wskazania jakichkolwiek podstaw merytorycznych, trudno ocenić inaczej niż jako akt wyjątkowego cynizmu, lub wyjątkowej niekompetencji.
Niejednoznaczne zapisy, skazujące zarówno urzędników jak i twórców (i ich klientów!) na ryzyko oraz rozmaite konsekwencje w razie podważenia przyjętej w dobrej wierze interpretacji przepisów, dopełniają tylko dramatycznego obrazu sytuacji, która zaowocować musi chaosem, bezsensownymi stratami i rugowaniem z rynku formuły umowy o dzieło z ulgą podatkową, faworyzując firmy, samozatrudnienie i umowy śmieciowe. Prawo zastąpione zostało arbitralnymi decyzjami urzędników i władz - czy o to chodziło twórcom nowelizacji?
Nie wiemy do końca, czy praca grafika będzie mieścić się w zastosowanej w przepisach kwalifikacji. Skoro pojęcie "sztuki plastyczne" sąsiaduje z pojęciem "literatura piękna" to czy twórcy przepisów mieli na myśli plastyczne sztuki "piękne" - takie jak grafika artystyczna - czy też zgodziliby się na objęcie ulgą plastycznych sztuk "użytkowych", takich jak grafika użytkowa, wydawnicza, ilustracyjna, komputerowa, projektowanie graficzne, projektowanie opakowań, gadżetów, systemów informacyjnych, wystawienniczych, kreacje graficzne na użytek kampanii reklamowych, typografia itd. itd. itd...? Co z designem, webdesignem, co z projektowaniem produktu?! Co z konserwatorami dzieł sztuki?? Dlaczego architekt wnętrz projektujący fotel w ramach zlecenia na aranżację sali koncertowej jest wymieniony w przepisach, a designer projektujący fotel na zamówienie producenta mebli - już nie? Czy ludzie działający w tych branżach mają przejść na samozatrudnienie i umowy śmieciowe? Wszak miały one odejść w niechlubną niepamięć w ramach "Dobrej Zmiany"...!
Najgorsze zaś, że zapewne nigdy się nie dowiemy, bo - cytując wypowiedź prezydenta Dudy na temat konstytucyjności zgłoszonych przez niego propozycji dot. wymiaru sprawiedliwości - "Każdy może sobie uważać, co mu się podoba"... Tyle, że konsekwencje takiej uznaniowości będziemy ponosić my, nasi klienci - i czasem zapewne urzędnicy skarbowi - ale nigdy twórcy tego prawnego bubla, czyli politycy...
Ja optuję za niekompetencją. Idiotyzm tworzących prawo jest niezmierzony. I niestety, nic się w tym zakresie na lepsze nie zmienia - niezależnie od tego jaka opcja jest u władzy.
Grafika użytkowa wraz z grafiką warsztatową są częścią grafiki, ta z kolei jest jednym z filarów sztuk plastycznych.
Nie obawiam się więc o los grafików, ale, przyjmuję, że może będą się musieli tłumaczyć i powoływać na definicje.
Definicje i systematyka stosowana przy układaniu struktury Akademii Sztuk Pięknych nie muszą być ani oczywiste ani obowiązujące dla urzędników ministerialnych lub skarbowych. Kwestia czy projekt nadruku na długopis kwalifikuje się jako "sztuka plastyczna" może wydawać się im dyskusyjny - a to już wystarczy aby korzystanie z ulgi w takim wypadku skończyło się poważnymi problemami dla wszystkich, którzy na taką kwalifikację przystaną. Najprawdopodobniej zatem wszyscy - od urzędnika skarbowego poczynając, poprzez projektanta, na kliencie kończąc, zdecydują się zrezygnować z ulgi "dla świętego spokoju".
Albo też, zaryzykują przy małym zleceniu, przewalczą to we własnym US i będą z powodzeniem powoływać się na to rozstrzygnięcie przy kolejnych.
Poza tym, nie można ot tak, odrzucić definicji znanych, utrwalonych i stosowanych od stuleci, tylko dla korzyści fiskalnej, bo to się zwyczajnie nie utrzyma w sądzie, a w ostateczności trybunale.
Nie można? Na prawdę?
Funkcjonujemy we wspólnocie, nieco szerszej światopoglądowo i prawnie. A rzecz dotyczy pojęć znanych na całym świecie i podobnie klasyfikowanych.
I mówisz że sprawa oprze się w razie czego o Trybunał?
Spodziewam się, że zacznie się od księgowych i doradców podatkowych, którzy za wynagrodzeniem wskażą furtki.
Te furtki będą jedna po drugiej domykane.
I wtedy ktoś porwie się na trybunał. Najpierw krajowy, który orzeknie zgodnie z wolą przewodniej siły narodu, a potem międzynarodowy, który orzeknie zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem.
Te przepisy są tak skonstruowane, że praktycznie każde zlecenie może być przedmiotem takie batalii przed sądami i trybunałami. Żadne precedensy nie poprawią tu sytuacji twórców. tak jak nie poprawiają sytuacji podatników dzisiaj, gdy nawet pisemne interpretacje wystawiane przez Ministerstwo Finansów nie okazują się wystarczające w starciu z administracją skarbową (p. np. sprawa kary dla TVN w związku z połączeniem n-ki z Cyfrą +). Wyobrażasz sobie, że każdy kto bierze się za projekt nadruku na długopis sięgnie odważnie po ulgę czując się uspokojonym możliwością podjęcia wieloletnich bojów w sądach i trybunałach, zakończonych w Starsburgu? Ty byś na to poszedł?
Zawsze musi być ktoś pierwszy.
Super, będziesz się dzielił z nami informacjami o postępach batalii?
Oferty na transmisje na żywo i informacje z pierwszej ręki przyjmuję via e-mail.