Zanim kupisz poczytaj opinie klientów, okazuje się że drogie imadła za setki złotych potrafią służyć przez tydzień i kruszą się jak zabawki. Gdyby w każdym takim przypadku można było orzec oszustwo, władzom zabrakłoby prawdopodobnie środków na inwestowanie w rozwój infrastruktury penitencjarnej.
Oczywiście że w materiałach reklamowych czy marketingowych mówi się to co klient chce usłyszeć, co nie oznacza z automatu że jest to oszustwo. Jeżeli producent leku na uspokojenie prowadzi w tej chwili kampanię, w której pokazuje panią zmieniającą dzięki temu specyfikowi swoje życie i odnajdującą przystojnego partnera życiowego, to znaczy że każdy kto po zażyciu tych pastylek nie zyska nowego partnera może publicznie ogłaszać że został oszukany? Równie często bywa tak, że klient słyszy to co chce słyszeć, a najczęściej tak, że reklamodawca doskonale o tym wie i z tego efektu korzysta.
Można długo dyskutować gdzie jest akceptowalna granica takich praktyk, ale tutaj dyskusja poszła dalej sugerując przekroczenie norm prawnych - a te są jasne i nie podlegają dyskusji. Nieuzasadnione sugestie tego typu to naruszenie wszelkich norm - i prawnych i obyczajowych. Jeżeli przeciwstawianie się takim linczom kwitowane jest komentarzami zarzucającymi nam podlizywanie się reklamodawcom itp. to świadczy to o przerażającym upadku standardów.
-----------------
Redakcja Signs.pl